Globe Forun: Dewaluacji łata nie będzie

Agnieszka Jabłońska
opublikowano: 2009-10-29 08:25

Łotwa zaciska pasa. Kryzys uczy dyscypliny fiskalnej — tłumaczy premier Valdis Dombrovskis.

Gospodarka Łotwy, do niedawna wzór dla europejskich państw, przeżywa ciężkie chwile. W 2008 r. PKB zmniejszył się o 4,6 proc. W tym roku będzie dużo gorzej.

— To dla nas szczególnie trudny czas. Do 2007 r. rozwijaliśmy się najszybciej w Europie. W tym roku nasz PKB skurczy się o 18 proc. — stwierdził Valdis Dombrovskis, premier Łotwy, podczas gdańskiej edycji Globe Forum.

Problemy bałtyckiego tygrysa zaczęły się, gdy skandynawskie banki odcięły dopływ kredytów, które dotąd napędzały koniunkturę. Następstwem był krach na rynku nieruchomości. By zachować płynność finansową, Łotwa zwróciła się o pomoc do UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Warunkiem było m.in. ograniczenie deficytu budżetowego.

— Konsolidacja finansów publicznych jest niezbędna. Nie da się jednak ukryć, że wpływa to hamująco na gospodarkę. Dlatego równolegle obok cięcia wydatków wprowadzamy działania wspierające łotewską przedsiębiorczość i zmieniamy przeznaczenie funduszy unijnych na bardziej efektywne dla gospodarki. Pomagamy start-upom i mikorbiznesowi — mówi Valdis Dombrovskis.

Jego zdaniem, mimo że reformy są bolesne, warto było zwrócić się o pomoc do MFW.

— Znaliśmy warunki na jakich Fundusz udzieli nam pomocy, więc teraz nie możemy się wykręcać — mówi Valdis Dombrovskis.

Łotwa stawia na innowacyjność i ekologię.

— Jesteśmy liderem, jeśli chodzi o wykorzystanie odnawialnych źródeł energii — w ten sposób wytwarzamy 32 proc. energii. W 2020 r. planujemy zwiększyć ten odsetek do 40 proc., podczas gdy inne państwa UE będą się starały uzyskać do tego czasu 20 proc. — tłumaczy premier.

Jednocześnie wyklucza dewaluację łata (niedawno jeden ze szwedzkich dzienników donosił, że możliwa jest 15-procentowa dewaluacja waluty względem euro).

— Na pewno nie będzie dewaluacji. Stawiamy na stabilność łata. Trudną sytuację przezwyciężymy dzięki redukcji wydatków budżetowych —twierdzi Valdis Dombrovskis.

Premier zdaje sobie sprawę, że koszt polityczny takich decyzji może być duży.

— Nikt nie cieszy się z obniżek płac lub z tego, że traci pracę. Jednak odpowiednie kroki nie zostały podjęte, gdy sytuacja w kraju była bardzo dobra i teraz nie mamy wyjścia — ucina Valdis Dombrovskis.