Gmina stawia na własną spółkę

Aleksandra RogalaAleksandra Rogala
opublikowano: 2019-04-09 22:00

Tomaszów Mazowiecki podziękuje prywatnym firmom śmieciowym. Podobne pomysły mają inne samorządy

Z tego tekstu dowiesz się:

  • Jakie problemy mają gminy z odpadami
  • Jak zamierzają walczyć ze zbyt wysokimi cenami za odbiór śmieci
  • Co na ten temat sądzą firmy z branży odpadów

Drastycznie rosną opłaty za odbiór i zagospodarowanie śmieci płacone przez mieszkańców. Niektóre miasta już je podniosły, inne, np. Warszawa, planują to zrobić wkrótce. To efekt wzrostu kosztów energii, zatrudnienia, a także wyższych opłat środowiskowych, które odbijają się na firmach wywożących śmieci. W Tomaszowie Mazowieckim umowa gminy z dotychczasowym odbiorcą śmieci — firmą Eneris Surowce — kończy się w kwietniu. Miasto próbowało wyłonić operatora na kolejne lata w przetargu. Zgłosiła się ta sama firma.

HORRENDALNE PODWYŻKI:
HORRENDALNE PODWYŻKI:
Samorządy, które od 2013 r., czyli od tzw. rewolucji śmieciowej, są odpowiedzialne za gospodarkę odpadami na swoim terenie, szukają sposobów na zahamowanie wzrostu cen na rynku. Niektóre uważają, że remedium na te problemy są spółki komunalne, z których wiele gmin zrezygnowało już w latach 90., gdy po latach PRL-u pojawił się wolny rynek.
Fot. Arkadiusz Ziółek

— Firma za odbiór odpadów przez 20 miesięcy zaproponowała cenę ponad 22 mln zł, co wiązałoby się ze zwiększeniem opłaty za odpady segregowane z 9 do 22 zł miesięcznie od osoby — informuje biuro prasowe miasta.

Trwają analizy

W tej sytuacji radni miasta zdecydowali w marcu o rezygnacji z usług prywatnego przedsiębiorstwa. Na wniosek prezydenta przyjęli uchwałę w sprawie powierzenia odbioru i zagospodarowania odpadów Zakładowi Gospodarki Wodno-Kanalizacyjnej, spółce miejskiej. Samorząd daje sobie pół roku na zorganizowanie wywozu śmieci, a w przyszłości chce zbudować też własną instalację do ich przetwarzania.

— Trwają analizy, które pokażą szczegółowe koszty związane z powierzeniem dodatkowego zadania miejskiej spółce. Docelowo planujemy in-house na odbiór i transport odpadów. Do czasu stworzenia własnej instalacji, tzw. RIPOK na zagospodarowanie odpadów, będziemy organizować przetarg zgodnie z przepisami Prawo zamówień publicznych — mówi Joanna Budny z biura prasowego miasta.

Zdaniem urzędu miasta in-house jest sposobem na zahamowanie horrendalnego wzrostu opłat. Podobny pomysł pojawił się na Mazowszu.

— Samorządy z powiatu wołomińskiego bardzo odczuły wzrost cen w ostatnich przetargach śmieciowych. Dlatego trwają analizy możliwości powołania międzygminnej spółki, która zajęłaby się gospodarką śmieciową. Zdajemy sobie sprawę, że temat jest trudny i wymaga dużych nakładów finansowych — mówi Tadeusz Markiewicz z Urzędu Miasta Marki.

Dodaje, że w ostatnich przetargach oferowane przez prywatne spółki ceny wzrosły nawet o kilkaset procent. W Kobyłce, gdzie trwa przetarg na odbiór i zagospodarowanie odpadów, firmy zaproponowały w kwietniu wykonanie usługi za 4,5 mln zł do 6,1 mln zł, podczas gdy zamawiający, szacując koszty na podstawie dotychczasowych cen, przeznaczył na zamówienie tylko 1,6 mln zł.

Dyktat cen

W wielu miastach dotychczasowi operatorzy wypowiedzieli gminom obowiązujące umowy, argumentując, że koszty ich działalności wzrosły w tym roku tak mocno, że wolą zapłacić kary umowne niż narażać się na straty. W takiej sytuacji były m.in. Nasielsk, gdzie przez kilka tygodniu nikt nie wywoził śmieci, czy Nieporęt. Na fali podwyżek w samorządach coraz częściej słyszy się o powrocie do własnych spółek komunalnych.

— Tworzenie własnych spółek przez gminy to trucizna, a nie lekarstwo na problemy branży. Nie będzie ani taniej, ani bardziej jakościowo. Wzrost cen wynika ze wzrostu kosztów, ale nie tylko. To też efekt tzw. rewolucji śmieciowej z 2013 r. oraz wprowadzenia in-house w 2017 r., które doprowadziły do upadku konkurencji na tym rynku. Wiele firm ogłosiło upadłość. W interesie gmin jest raczej troska o konkurencję, która prowadzi do obniżki cen. O ile dużym miastom tworzenie własnych spółek może być na rękę, to pogrąży to mniejsze gminy, które będą podłączać się do ich systemów, a w związku z tym będą skazane na dyktat cen — uważa Karol Wójcik, rzecznik prasowy firmy BYŚ-Wojciech Byśkiniewicz.

OKIEM BRANŻY

Ceny wzrosną tak, czy inaczej

Piotr Szewczyk, przewodniczący rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK). 

Opłata za odbiór odpadów, którą płaci mieszkaniec, wynika z kosztów transportu i zagospodarowania odpadów. To samorząd kontroluje tę stawkę, bo - wbrew powszechnym opiniom - nie możemy powiedzieć, że dzisiaj na lokalnym rynku mamy pełny monopol. Są to przypadki jednostkowe. Wzrost cen windują koszty energii, które w ciągu roku wzrosły nawet o 80 proc., koszty pracy, opłata marszałkowska, wymogi związane z nową ustawą, np. monitoring wizyjny, czy nowe przepisy przeciwpożarowe. W takim samym stopniu dotyczy to spółek prywatnych, jak i samorządowych. Dlatego uważam, że spółka komunalna nie zawsze jest rozwiązaniem. Może się to opłacać, jeśli mamy zapewniony efekt skali, czyli w dużych miastach lub w gminach działających wspólnie. W mniejszych gminach, jeśli chcą działać samodzielnie nie łącząc się, takie rozwiązanie spowoduje tylko wzrost kosztów.