Stara zasadą futbolu jest, że statystyki nie grają, a wynik zależy od dyspozycji dnia, a nie osiągnięć z wcześniejszych meczów. Ta edycja Euro udowadnia tę prawdę dobitnie.

„PB” postanowił sprawdzić jak w bezpośrednim starciu poradziłyby sobie gospodarki Polski i Szwajcarii. Zanim na boisko wybiegną piłkarze rozegramy konkurencyjny mecz. Zasady są proste: ten czyja gospodarka rośnie realnie szybciej zdobywa bramkę. Wyciągać futbolówkę z siatki trzeba, gdy zadłużenie kraju jest wyższe, itd.
Wynik? Rozpoczynamy ekonomiczny mecz od mocnego akcentu. Nasza dynamika wzrostu PKB w ubiegłym roku przyspieszyła do imponujących 3,6 proc. rok do roku, a Szwajcarzy rozwijali się zaledwie w tempie 0,9 proc. Pierwsza bramka na koncie biało-czerwonych.
To na razie koniec dobrych informacji. Polska jest zadłużona znacznie mocniej niż Helweci. W relacji do PKB nasz dług publiczny sięgnął 51,3 proc. w ubiegłym roku, a u rywali godne pozazdroszczenia 36,9 proc. Tracimy gola i byliśmy bez szans, żeby się wybronić.
Szwajcaria oprócz zegarków, czekolady i sera, kojarzy się też z zamożnością. Dlatego jeśli przeliczymy nasze PKB na głowę mieszkańca i jeszcze uwzględnimy parytet siły nabywczej pieniądza, to wychodzi, że na Kowalskiego w 2015 r. przypadło 26,5 tys. dolarów amerykańskich. Niestety dla nas, na przeciętnego Szwajcara przypadło ponad dwukrotnie więcej – 58,6 tys. USD. Do przerwy przegrywamy 2:1.
Na polskim rynku pracy od dwóch lat nieprzerwanie trwa wiosna. Stopa bezrobocia obniża się z roku na rok. W 2015 r. odsetek bezrobotnych spadł o 1,5 pkt. proc., w tym samym czasie Szwajcarom nieco przybyło osób bez zatrudnienia - o 0,1 pkt. proc. Wyrównujemy.
Ostateczna rozgrywka rozegra się o wskaźnik cen konsumenckich. Zgodnie ze statystykami na obu połowach boiska gości deflacja. Jednak u nas była rok temu płytsza i wyniosła 0,7 proc., a u Szwajcarów średniorocznie ceny spadły o 0,8 proc. Deflacja chociaż zwiększa realny fundusz płac, to jednak na dłuższą metę może być problemem dla gospodarki i budżetu państwa. Nie ułatwia też życia bankowi centralnemu i polityce monetarnej. Dlatego ostatnia bramka dla Polski i gospodarcze starcie kończy się zwycięstwem 3:2 dla biało-czerwonych.
Możemy już myśleć o ćwierćfinałach, a Szwajcarzy kupować bilety powrotne do kraju.