Wzrost produkcji przemysłowej w marcu wyniósł 2,5 proc. rok do roku i był znacznie niższy od oczekiwań analityków, którzy spodziewali się wzrostu dynamiki na poziomie 3,7 proc. To nie jedyne negatywne zaskoczenie w danych GUS: produkcja budowlano-montażowa spadła o 1,1 proc. rok do roku, podczas gdy eksperci prognozowali wzrost rzędu 5,7 proc.
Mocniej niż zakładano wyhamował też wzrost wynagrodzeń. Ekonomiści spodziewali się utrzymania tempa z lutego, czyli 7,9 proc. Tymczasem średnia płaca w firmach zwiększyła się o 7,7 proc. rok do roku.
Taki zestaw danych skłania ekonomistów do śmielszych oczekiwań co do skali pierwszej obniżki stóp procentowych: teraz obstawiają, że w maju Rada Polityki Pieniężnej zredukuje je o 50 punktów bazowych. Ich zdaniem RPP dostała właśnie cały zestaw argumentów, by dokonać takiego ruchu.
Rośniemy wolniej
Poza hamującą inflacją (w I kwartale wyniosła ona 4,9 proc., mniej, niż zakładał Narodowy Bank Polski) dane GUS dostarczają dowodów na to, że gospodarka łapie lekką zadyszkę. Przede wszystkim dane z przemysłu i budownictwa tworzą obraz gospodarki rosnącej wolniej, niż prognozował bank centralny w swojej ostatniej projekcji. Miało być około 3,5 proc., a będzie 3,1-3,2 proc. Tak przynajmniej szacują Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego i Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.
- Dynamika PKB w I kwartale była porównywalna do tej z IV kwartału ubiegłego roku, czyli wyniosła 3,1-3,2 proc. To zgodne z moimi założeniami, według których dopiero w drugiej połowie roku wzrost gospodarczy przyspieszy do około 4 proc. - mówi Monika Kurtek.
- Nasza prognoza wzrostu PKB w I kwartale to 3,2 proc. i na razie jeszcze jej nie będziemy rewidować. W drugim kwartale gospodarka miała się powoli rozpędzać, do 3,4 proc. PKB, ale możliwe, że wzrost będzie mniejszy, bo nie widać jakoś szczególnie mocnego odbicia w inwestycjach. W każdym razie jeśli ktoś prognozuje 4 proc. wzrostu PKB w Polsce w całym roku, to nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, żeby taki odczyt uzyskać - dodaje Piotr Arak.
Także ekonomiści Banku ING zwracają uwagę, że nad gospodarką rozpościera się coraz większa chmura niepewności. Rafał Benecki, główny ekonomista banku, ocenia, że perspektywy dla produkcji przemysłowej nadal pozostają niepewne w związku z polityką celną USA i mimo poprawy nastrojów, na co wskazują badania PMI. Słabo też wypadają inwestycje, które miały być motorem wzrostu gospodarczego w tym roku. Widać to w danych o produkcji budowlano-montażowej: w marcu produkcja budowlano-montażowa spadła o 1,1 proc. rok do roku, znacznie poniżej prognoz rynkowych zakładających wzrost o 5,7 proc. Rafał Benecki zwraca uwagę, że w kontekście inwestycji szczególnie niepokojący jest spadek w budowie obiektów infrastrukturalnych (o 4,9 proc. rok do roku), który sugeruje wciąż powolną absorpcję środków unijnych z polityki spójności i Krajowego Planu Odbudowy.
Wzrost płac wyraźnie hamuje
Dla RPP równie mocnym argumentem co niepewne perspektywy wzrostu gospodarczego może być hamowanie wzrostu płac. To na nie zwracał uwagę prezes NBP Adam Glapiński, gdy mówił o potencjalnych powodach obniżek stóp procentowych. Przeciętna płaca w przedsiębiorstwach co prawda przebiła poziom 9 tys. zł brutto i nominalnie jest najwyższa w historii, ale w porównaniu z marcem ubiegłego roku wzrosła o jedynie 7,7 proc. Zatem dynamika jest już nie tylko jednocyfrowa, ale też zwalnia, bo w lutym wynosiła 7,9 proc.
„Spowalniające tempo wzrostu wynagrodzeń, niższa od oczekiwań NBP inflacja bazowa, słabszy dolar amerykański oraz relatywnie niskie ceny ropy naftowej będą argumentami za cięciem stóp NBP w maju”, napisał w komentarzu do danych GUS Rafał Benecki.
Ekonomiści Banku ING spodziewają się, że w całym 2025 r. stopy procentowe spadną łącznie o 125 pkt baz. To mogłoby poprawić warunki kredytowe dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, potencjalnie wspierając konsumpcję i inwestycje w drugiej połowie roku.
Monika Kurtek spodziewa się, że pierwsza obniżka stóp procentowych już w maju wyniesie 50 pkt baz. Nie wyklucza jednak, że jeśli Rada zdecyduje się na jedno- lub dwukrotne dostosowanie stóp procentowych, a nie początek cyklu obniżek, to możliwe są nawet bardziej zdecydowane ruchy.
– W takiej sytuacji nie wykluczałabym nawet cięcia stóp o 75 pkt już w maju. I potem jakiś drugi, niewielki ruch – mieliśmy już taką sytuację we wrześniu i październiku 2023 r. A jeżeli miałby to być jednak cykl, to pewnie jednostkowo obniżki będą mniejsze: na przykład 50 pkt w maju, być może kolejne 50 w czerwcu albo dopiero w lipcu – ocenia ekonomistka.