GPW: bankom brak impulsu
Instytucje finansowe nie są łatwym celem dla spekulantów
Giełdowy sektor bankowy reprezentuje instytucje finansowe. Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić, czy jest on jedną z najsilniejszych lokomotyw ciągnących warszawski parkiet. Niemniej jednak analitycy raz po raz powtarzają, że potencjał wzrostu sektora nie został jeszcze wyczerpany.
W przypadku banków — inaczej niż w przypadku pozostałych sektorów — ich wzrosty zależne są od tego, czy inwestorzy uwierzą w zapowiedzi zarządów dotyczące planowanych dróg rozwoju. Giełdowi gracze z założenia nie traktują instytucji finansowych jako wdzięcznego obiektu spekulacji. Tego rodzaju zachowania, z którymi mieliśmy do czynienia w 1999 roku (przypadki Banku Współpracy Regionalnej czy — najbardziej drastyczny — BIG Banku Gdańskiego), są sporadyczne. Postrzeganie banków jako spółek stabilnych, wyjątkowo dbających o wizerunek instytucji bezpiecznych, o trwałych podstawach finansowych powinno wspomagać ich notowania.
Tymczasem nadal (choć to nie jest jedynie domena polskiej giełdy) rodzimym parkietem rządzą bardziej ruchy spekulacyjne niż konsekwencje uważnych obserwacji zmian kondycji spółek.
Wyjątki od reguły
Z tego też powodu banki bardzo rzadko goszczą na łamach poniedziałkowych wydań „Pulsu Biznesu”, gdzie publikujemy zestawienia spółek, które przyniosły w minionym tygodniu największą stopę zwrotu i tych, na akcjach których inwestorzy mogli jedynie stracić.
W III kwartale 1999 roku — właśnie z powodów czysto spekulacyjnych, czyli grania „pod przejęcie”, rekordy wzrostów bił BIG Bank Gdański. W gronie niesławnych straceńców kilkakrotnie plasował się krakowski BWR. Za tymi ruchami stała jedna i ta sama instytucja — Deutsche Bank. W przypadku BIG BG inwestorzy grali na pewności przejęcia polskiej instytucji przez Niemców. W przypadku BWR, akcje traciły na wartości z powodu braku tej pewności.
To jednak jedyne przypadki tak spektakularnych wzrostów cen walorów banków na GPW.
Raczej na dłużej
Tymczasem analitycy raz po raz twierdzą, że inwestycje w akcje banków należy traktować jako inwestycje długoterminowe. Powszechny Bank Kredytowy, do którego przylgnęło już niemal na stałe określenie najbardziej niedowartościowanego banku na GPW, może w ciągu roku sprawić miłą niespodziankę. Wszystko zależy od tego, jakie będą konsekwencje ostatecznego przejęcia go przez Bank Austria Creditanstalt.
PBK cierpi na nieklarowność strategii. Przekazywane informacje o przyszłości rozwoju kierowanego przez niego banku dotychczas ograniczały się do standardów — wzrostu liczby placówek, zakończenia implementacji nowego systemu informatycznego, odmiejscowienia rachunków i planowanego przyrostu rachunków.
Można odnieść wrażenie, że na naprawdę istotne dla przyszłości spółki informacje trzeba będzie poczekać do chwili ostatecznego przejęcia PBK przez Austriaków, co powinno zaowocować widocznym zwrotem w strategii banku.
Podobnie jest z Pekao SA. Rynkowa wycena warszawskiego banku zależy od tego, czy zarządowi uda się osiągnąć przynajmniej większość celów ogłoszonej w październiku 1999 roku strategii rozwoju.
W przynajmniej średnim terminie niewielkie są szanse na wzrost ceny akcji Banku Handlowego. Oferta Citibanku w wezwaniu (70 zł) okazała się dla inwestorów szczytem marzeń. Citi zdołało skupić tyle akcji, ile chciało, a nawet kilka procent więcej. Teraz notowania BHW zależą od tego, czy gracze zaakceptują zmiany, z którymi do Handlowego wejdą Amerykanie.
Paweł Zielewski