Najwięcej, bo prawie 1 proc. traciły giełdy włoska i hiszpańska, i to pomimo sporych zysków z pierwszej części sesji. Na spadkowy scenariusz długo nic nie wskazywało. W Szanghaju zwyżki sięgały 3 proc. po tym jak główny indeks tamtejszego rynku odbił się od blisko czteroletnich minimów. Inwestorzy jako pretekst do zakupów wykorzystali poluzowanie wymagań w sektorze finansowym. To jedna z pierwszych decyzji po objęciu przywództwa w partii komunistycznej przez Xi Jinpinga.
Sprzedający wykorzystali do realizacji zysków niezłe dane z największych gospodarek. Koniunktura w usługach wyraźnie zaskoczyła na plus zarówno w strefie euro, jak i za oceanem. Dodatkowo w USA niespodziewanie wzrosły zamówienia na dobra trwałego użytku.
Warszawskiemu parkietowi jako jednemu z nielicznych udało oprzeć się pogorszeniu nastrojów. Choć w segmencie mniejszych firm wciąż z trudem można dopatrzyć się hossy, to jednak WIG20 zyskiwał piątą sesję z rzędu. Optymizmem może napawać odporność notowań spółek na niekorzystne informacje. Przykład to papiery GPW, które zyskały 0,6 proc. po tym jak KBC Securities mocno ścięło prognozy wyników.
Za oceanem w pierwszej części handlu o prawie 2 proc. zyskiwał kurs Facebooka. Operator liczącego ponad miliard użytkowników portalu wejdzie w przyszłym tygodniu do wskaźnika Nasdaq100. Na 3 proc. plusach byli akcjonariusze Citigroup. Bank zamierza zlikwidować dodatkowych 1900 etatów.
