GPW znowu powieje wiatr w oczy

Waldemar Borowski
opublikowano: 2008-11-13 08:25

Wyczyny na fixingu w środę nie tylką przejdą do historii GPW, bo inwestorzy już wielokrotnie byli świadkami podobnych sytuacji, ale przede wszystkim zwiększą ostrożność graczy indywidualnych. Trudno sobie wyobrazić naszą giełdę bez tego typu inwestorów, którzy jeszcze niedawno generowali na niej 1/3 obrotu. To zachowanie indeksów,  na pewno zwiększy liczbę osób pozostających poza rynkiem i biernie przyglądających się rozwojowi sytuacji.

Taki przebieg notowań trudno tłumaczyć samym nadganianiem wtorkowych zniżek na świecie. Także podejrzenia, jakie padają  na bliżej nieokreślone fundusze zagraniczne, mają dosyć wątłe podstawy, bo zakres spadków na azjatyckich rynkach wschodzących, czy naszym regionie, nie dawał podstaw do przecen rzędu 10 proc. Tym bardziej, że ciśnie się pytanie- gdzie byli nasi inwestorzy instytucjonalni przez całą sesję? 

Klimat w ostatnich dniach  na wszystkich rynkach  ponownie  uległ wyraźnemu pogorszeniu. Kolejną falę zniżek przeżywają surowce i inne towary. Niezbyt optymistyczny raport Międzynarodowej Agencji Energetycznej, który przewiduje niedobory ropy naftowej oraz wzrost cen w następnych latach, nie powstrzymał  deprecjacji „czarnego złota”. Zbliżający się okres  zimowy, zawsze skutkuje zwiększonymi zakupami oleju opałowego. To oraz zmniejszenie wydobycia przez członków OPEC powinno przełożyć się na wzrost cen, a jednak tym razem tak się nie dzieje. Część analityków podejrzewa podobną grę na ropie, jak to miało miejsce w okresie wiosna-lato, tylko w przeciwnym kierunku, a to pociąga za sobą spadki innych towarów.

Na kiepskie nastroje na Wall Street, poza taniejącymi surowcami, duży wpływ miała wypowiedź sekretarza skarbu H. Paulsona, która praktycznie rozwiała nadzieje na przeznaczenie środków z programu TARP na wykup tzw. „toksycznych aktywów”. Zasugerował on też, że instytucje finansowe, które ubiegają się o pomoc rządową, powinny najpierw zadbać o podwyższenie kapitałów za pomocą środków prywatnych. Pieniądze, jakie pozostały do rozdysponowania mają głównie posłużyć do zabezpieczenia pożyczek wynikających z kart kredytowych, zagrożonych kredytów na zakup samochodów oraz tzw. „ kredytów studenckich”. Na domiar złego Paulson nie znalazł uzasadnienia dla wsparcia, z przedmiotowej sumy, firm motoryzacyjnych.

To nie mogło spodobać się inwestorom na Wall Street, chociaż wydaje się, że zapomnieli oni o tym, że po wydaniu 250 mld USD i przeznaczeniu kolejnej pomocy dla AIG w wysokości 40 mld, do dyspozycji pozostało obecnemu sekretarzowi skarbu USA  tylko 60 mld dolarów. Resztą, czyli 350 mld, zarządzi już nowy prezydent. Spadek cen surowców rzutował na ostre zniżki Exxon Mobil, Chevron i inne spółki wydobywcze. Z kolei wypowiedź Paulsona przełożyła się na potężne spadki sektora finansowego. Citigroup, American Express, Bank of America stoczyły się o 9-11 proc. W indeksie Dow Jones, który obnizył się o 4,7 proc.,  jedyną jasną gwiazdą był General Motors, który zwyżkował o ponad 5 proc.. O fatalnych nastrojach świadczy spadek notowań Anheusera-Busch i to mimo przegłosowania zgody przez jego akcjonariuszy, na przejęcie przez brazylijsko-belgijskiego InBev za kwotę 52 mld USD.   Transakcja ta jest jednak bardzo korzystna dla  udziałowców Anheusera, w tym przede wszystkim dla Warrena Buffetta, który po raz kolejny udowadnia skuteczność swojej polityki inwestycyjnej.