31,8 proc. — taki odsetek klientów TMS Brokers zdołało w zakończonym kwartale wypracować zyski. To nieco lepszy wynik niż zanotowany w pierwszych trzech miesiącach roku. Największe szanse na zyski mieli handlujący instrumentami opartymi na stopie procentowej, wśród których zanotowało je 65,5 proc. Dodatnim wynikiem w skali kwartału mogli też pochwalićsię stosunkowo często inwestujący w fundusze ETF, spośród których 46,2 proc. odnotowało zyski. Najtrudniej było zarobić graczom z rynku walutowego (35,4 proc.) oraz inwestującym pod wahania cen akcji (30,7 proc.). Zdaniem Wojciecha Stępnia, analityka Raiffeisen Polbanku, problemem tego typu inwestycji jest fakt, że często są one grą o sumie zerowej.

— Żeby ktoś zyskiwał, to ktoś inny musi tracić. Niestety na trafienie do tej drugiej grupy największe szanse mają początkujący inwestorzy — zauważa Wojciech Stępień.
Jeszcze słabsze wyniki pokazują dane KNF, oparte na dłuższych — bo rocznych — okresach. Według nich w ubiegłym roku aktywność na szeroko rozumianym foreksie stratą zamknęło 79,3 proc. graczy. Odsetek inwestorów indywidualnych, którzy ponoszą straty w tego typu transakcjach, jest w Polsce podobny do notowanego w innych krajach, zauważa Piotr Matys, strateg walutowy Rabobanku. Według niego pokazuje to, że gra na foreksie nie jest tak łatwa, jak mogłoby się wydawać.
— Ktoś, kto był na szkoleniach organizowanych przez brokerów, mógł odnieść wrażenie, że można mieć normalnąpracę, dorabiając na foreksie po godzinach, a to nie do końca odpowiada rzeczywistości. Z drugiej strony jest pewna niewielka grupa inwestorów indywidualnych, którzy osiągają zyski, i to bardzo duże — przyznaje Piotr Matys. Choć słabe wyniki zdarzają się także profesjonalnym traderom instytucji finansowych, to właśnie inwestorom indywidualnym stosunkowo najczęściej zdarza się kupować na przysłowiowej górce, zauważa specjalista Rabobanku. Według niego do ryzykownych inwestycji zachęcają niskie stopy procentowe, zmniejszające atrakcyjność lokat, oraz notowany w ostatnich latach znaczny wzrost dostępności platform foreksowych. Jednocześnie więcej uwagi rynkowi walutowemu poświęcać powinny przedsiębiorstwa, którym obecnie utrzymująca się niska zmienność daje możliwość taniego zabezpieczenia się przed przyszłymi wahaniami kursów.
— Wiele przedsiębiorstw sparzyło się na tym, że w 2007 r. zabezpieczały się przed umocnieniem złotego, a on gwałtownie się osłabił. Jak na ironię, część przedsiębiorców uznaje, że przy obecnej niskiej zmienności zabezpieczenie nie jest potrzebne, ale to zły trop, bo gdy zmienność wzrośnie,wzrośnie też koszt zabezpieczenia — zauważa Piotr Matys. Mimo to, zdaniem specjalisty, świadomość przedsiębiorców, że warto zabezpieczać się przed wahaniami kursów, rośnie. Inwestorom tymczasem Wojciech Stępień radzi, by skupiali się na lokowaniu w aktywa przynoszące dochód, takie jak akcje czy obligacje. Wśród inwestorów foreksowych najbardziej popularna jest tymczasem gra na walutach i surowcach, które dochodu nie przynoszą, a zatem zyskowi jednego inwestora musi towarzyszyć strata innego.