W gronie mniejszych spółek przełom roku należał zdecydowanie do Energomontażu Południe. Notowania katowickiej firmy zajmującej się montażem i modernizacją urządzeń i instalacji energetycznych wzrosły o ponad 100 proc., a zwyżkę potwierdzał duży wolumen obrotów.
Ostatnie dwie sesje były już mniej udane — we wtorek kurs stracił 3,1 proc., wczoraj — prawie 2 proc., co wskazuje, że część inwestorów postanowiła zrealizować zyski. Krótkoterminowym wsparciem jest poziom niedawnych szczytów 23,50-23,70 zł, a niżej 20,60 zł. Wydaje się jednak, że akcje spółki mają jeszcze potencjał do kolejnej fali zwyżki, która mogłaby się zatrzymać dopiero na poziomie 30 zł, wyznaczonym przez 61,8-proc. zniesienie bessy z lat 2001-03.
Inwestorzy zwietrzyli szansę na poprawę rentowności firmy, bo sprzyja jej bardzo dobra koniunktura na węgiel, a także stal i koks. Po kilku kiepskich latach kopalnie, huty (m.in. z nowym inwestorem Mittal Steel), a przy okazji i koksownie, chcąc maksymalnie wykorzystać warunki rynkowe, muszą zwiększać moce produkcyjne, w tym poprzez modernizację i remonty istniejącej infrastruktury. Energomontaż już na tym zarabia: kilka tygodni temu spółka informowała o podpisaniu wartej 25 mln zł umowy na modernizację przemysłowej oczyszczalni ścieków dla Koksowni Przyjaźń.
Takich kontraktów w tym roku musi być więcej, aby spółka skokowo poprawiła wyniki. Te po trzech kwartałach ubiegłego roku nie są zachwycające: wyraźną poprawę (ale w stosunku do jeszcze słabszego 2002 r.) odnotowano jedynie po stronie przychodów, praktycznie nie zmienił się zysk operacyjny, a wynik netto wciąż jest na niewielkim minusie. Inwestorzy obdarzyli spółkę dużym kredytem zaufania, teraz od zarządu zależy, czy nadzieje nie okażą się płonne.