Grubsze rybki popłynęły na giełdę

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2020-05-11 22:00

Kwiecień był drugim miesiącem wzmożonego zainteresowania ofertą biur maklerskich. Nowi inwestorzy nie są może krezusami, ale jawią się jako zasobniejsi od dotychczasowych

Z tego artykułu dowiesz się:

- ile rachunków maklerskich założono w kwietniu,

- który broker założył najwięcej kont, 

- jakie są szacunki udziału inwestorów indywidulnych w obrotach na GPW, 

- w co inwestują nowi inwestorzy i jakimi kwotami dysponują.

Liczba rachunków maklerskich ponownie przekroczyła 1,3 mln. Ostatnio było ich tyle w maju 2018 r. Tyle że wtedy liczba kont do inwestowania na giełdzie systematycznie malała już od czterech lat. Tym razem poziom ten został przekroczony przy okazji wzrostu ich liczby. Z danych Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych wynika, że w samym kwietniu 2020 r. przybyło 18,1 tys. rachunków maklerskich. Napływ nowych inwestorów nie był więc już tak duży jak w marcu, gdy otworzono ich 28,8 tys. Jednak drugi kwartał i tak zaczął się świetnie dla brokerów. Więcej klientów niż w kwietniu przybyło im ostatnio w czerwcu 2011 r. Do tego dochodzi coś jeszcze.

— Po otwarciu rachunki są zasilane większymi kwotami niż te otwierane jeszcze kilka miesięcy temu — wskazuje przedstawiciel branży pragnący zachować anonimowość.

Jego zdaniem jest to konsekwencja zarówno koronawirusowej przeceny na giełdach, jak i obniżek stóp procentowych, która ma pomóc gospodarce w walce z epidemią. Nawet niewielki zysk z rynku akcji dla wielu jawi się w tym kontekście dużo atrakcyjniej od typowych produktów oszczędnościowych.

— W dłuższej perspektywie obniżki stóp procentowych mogą mieć znaczenie, ale wydaje mi się, że nie mają jeszcze istotnego przełożenia na zainteresowanie giełdą — oponuje Marcin Słomianowski, dyrektor biura maklerskiego ING Banku Śląskiego.

W kwestii zasobności portfeli nowych inwestorów woli się jeszcze stanowczo nie wypowiadać. Sugeruje jednak, że coś jest na rzeczy.

— Obecnie rachunki otwierają najczęściej ludzie w wieku 35-45 lat, podczas gdy dotychczas przeważali młodsi — mówi Marcin Słomianowski.

Ilość przechodzi w jakość

ING Bank Śląski wykazał się w kwietniu największą dynamiką pozyskiwania nowych klientów spośród instytucji prowadzących co najmniej 1 proc. ogółu rachunków maklerskich. To sytuacja analogiczna do marca. W samym kwietniu liczbę kont maklerskich zwiększył o 5,2 proc., co oznacza 5,6 tys. sztuk. Jest to mniej niż w marcu, gdy do oferty maklerskiej pozyskał 9,7 tys. osób, ale ewidentnie widać, że jego giełdowa klientela ma nie tylko rachunki, ale również pieniądze.

To o tyle ważne, że sama liczba rachunków nie jest wyznacznikiem siły domu maklerskiego. Największe obroty generują klienci instytucjonalni. ING takich nie obsługuje, a jego kwietniowy udział w obrotach akcjami na GPW wyniósł 4,64 proc. W marcu było to 3,46 proc., a w lutym 2,39 proc. W efekcie ING Bank Śląski z siedemnastego brokera na GPW pod względem obrotów akcjami stał się dziesiątym. Podobne trendy można zaobserwować w innych typowo detalicznych biurach maklerskich. Jeszcze w lutym klienci Aliora generowali 1,01 proc. handlu akcjami na GPW. Miesiąc później 1,38 proc., a w kwietniu — 1,61 proc. Detaliczne odnogi Pekao w lutym odpowiadały za 2,02 proc. obrotów, w marcu za 2,56 proc., a w kwietniu — za 3,26 proc.

Branża szacuje, że klienci indywidualni odpowiadają obecnie za 25-30 proc. handlu na GPW. — Inwestorzy instytucjonalni polscy i zagraniczni są bierni. Widać to po wzroście znaczenia typowo detalicznych domów maklerskich. W PKO BP, Santanderze i mBanku większość obrotów również generują obecnie klienci indywidualni — twierdzi osoba znająca sytuację. Faktem jest, że jeszcze w lutym 2020 r. Santander Bank Polska był dziewiątym pod względem obrotów akcjami członkiem GPW. Miesiąc później siódmym, a w kwietniu już szóstym. mBank przeskoczył z miejsca jedenastego, przez ósme, na piąte.

— To klienci detaliczni wykonali te transakcje. Po naszym banku dobrze widać wzrost ich aktywności chociażby dlatego, że nie mamy własnego TFI — zaznacza Kamil Maliszewski, wicedyrektor biura maklerskiego mBanku ds. strategii sprzedaży i rozwoju produktów dla klientów detalicznych.

Sami znaleźli

mBank to zresztą instytucja, która w kwietniu (podobnie jak w marcu) pozyskała najwięcej klientów w liczbach bezwzględnych. W pierwszy miesiącu drugiego kwartału otworzyła 6,4 tys. rachunków maklerskich. W stosunku do marca ich liczba wzrosła więc o 2 proc. Kamil Maliszewski ujawnia, że mediana wieku nowego klienta biura maklerskiego mBanku to 33 lata, a transakcje zagraniczne stanowią ponad 15 proc. operacji na nowych rachunkach.

— Rośnie nam zdecydowanie udział transakcji z giełd zagranicznych, gdzie ze względu na prowizję inwestowanie kwot rzędu 1 tys. zł jest mniej opłacalne, a opłata staje się procentowa dopiero powyżej 7 tys. zł. Także wydaje się, że teza, że portfele nowych inwestorów są dość duże — większe niż wcześniej — jest zasadna — dodaje Kamil Maliszewski.

Zwraca też uwagę na jeszcze jeden specyficzny element wyróżniający klientów, którzy w ostatnich tygodniach napłynęli do domów maklerskich.

— Klient detaliczny, który ostatnio otworzył rachunek maklerski, sam zainteresował się tą ofertą, bo ze względu na sytuację epidemiologiczną nie były prowadzone żadne działania marketingowe — zaznacza Kamil Maliszewski.