Grypa i import podcinają skrzydła branży drobiowej

Łukasz RawaŁukasz Rawa
opublikowano: 2025-07-10 20:00

Choć Polska wciąż jest liderem unijnej produkcji drobiu, 2025 r. upływa pod znakiem korekty oczekiwań. Branża szykuje się na słabszy wynik niż przed rokiem.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego rok 2025 jest trudny dla polskiej branży drobiarskiej
  • jak zmienia się sytuacja producentów drobiu w Polsce
  • jakie są perspektywy rozwoju dla polskiego sektora drobiu
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

— Ten rok będzie dla naszej branży gorszy niż poprzedni — mówi Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa (KRD).

W 2024 r. produkcja sięgnęła ponad 3,5 mln ton (+5 proc. r/r), z czego około 60 proc. przypadło na eksport. Sprzedaż za granicę wyniosła 2 mln ton (+9 proc. r/r), a w ujęciu wartościowym sięgnęła 5 mld EUR. Jednak seria ognisk grypy ptaków i rzekomego pomoru drobiu wiosną skutecznie studzi nastroje w sektorze.

— Choć nasza pozycja lidera w UE nie jest zagrożona, to dynamika będzie wyraźnie słabsza — uważa Dariusz Goszczyński.

Grypa i pomór straszą

W 2025 r. w Polsce odnotowano już 85 ognisk grypy ptaków. To znacznie mniej niż 460 w 2021 r., ale więcej niż w zeszłym roku, kiedy było ich 50. Co więcej, choroby wyjątkowo mocno dotknęły stada niosek i reprodukcji. Ucierpiało prawie milion sztuk w stadach reprodukcyjnych, co mocno odbiło się na potencjale odtworzeniowym. W ogłoszonej właśnie transzy Komisja Europejska przeznaczyła na odszkodowania 160 mln EUR, ale branża nadal czeka na dokładne szacunki strat.

Co najmniej równie poważnym problemem okazuje się rzekomy pomór drobiu. Mimo wprowadzenia w kwietniu obowiązkowych szczepień dla stad komercyjnych nowe ogniska, m.in. w rejonie Żuromina, zmuszają do tworzenia kolejnych stref buforowych. To paraliżuje wstawienia i zagraża eksportowi.

— Potrzebujemy pełnej egzekucji szczepień także w gospodarstwach przydomowych. Aby tak się stało, konieczna jest edukacja — apeluje prezes KRD.

Na rynek UE napływa już około miliona ton mięsa drobiowego rocznie. Już 25 proc. piersi z kurczaka na europejskim rynku pochodzi z krajów trzecich. Najwięcej wysyła Brazylia (360 tys. ton), istotnymi graczami są też Ukraina i Tajlandia. Według Dariusza Goszczyńskiego taka skala importu destabilizuje rynek.

— Mimo deklaracji Brukseli o dialogu zostaliśmy zaskoczeni decyzją Komisji Europejskiej o ustaleniu kontyngentu na import drobiu z Ukrainy na 120 tys. ton. Spodziewaliśmy się, że będzie to kwota zbliżona do 90 tys. ton. Niezadowolenie w branży budzi też niezmiennie forsowana przez nią umowa z Mercosurem. Nie jesteśmy przeciwni handlowi z krajami Ameryki Południowej, ale warunki muszą być równe. Obecnie nie są — podkreśla Dariusz Goszczyński.

Nadzieja w gęsi i w Azji

Mimo wielu wyzwań branża widzi również szanse na rozwój. Trwa procedura certyfikacji polskiej gęsi owsianej jako produktu o chronionym oznaczeniu geograficznym w UE. Polscy producenci prowadzą też kampanie promocyjne na rynkach azjatyckich.

— W 2024 r. na Filipiny trafiło 24 tys. ton polskiego drobiu. W pierwszych miesiącach roku eksport był utrudniony ze względu na nowe ogniska grypy. Po mającej niebawem wejść w życie zmianie zasad regionalizacji, która zejdzie z poziomu województw na poziom powiatów, możemy tam wrócić z impetem — podkreśla Dariusz Goszczyński.