Koszykarz nie jest jeszcze gwiazdą pokroju LeBrona Jamesa, ale spokojnie rozwija skrzydła, grając w barwach legendarnego klubu Boston Celtics. W tym sezonie notuje średnio 20 punktów i 7 zbiórek na mecz. Eksperci wróżą mu jednak wielką karierę. Sponsorzy również widzą potencjał, więc koszykarz może dorabiać poza boiskiem, a to ważne w przypadku jego filozofii oszczędzania.

- Wszystkie pieniądze, które dostaję od Boston Celtics, przelewam na konto oszczędnościowe - ujawnił Jayson Tatum w kanale Uninterrupted.
Nie chodzi oczywiście o drobne. Tatum został wybrany w drafcie NBA w 2017 r. z wysokim trzecim numerem. Szybko podpisał czteroletnią umowę debiutanta o wartości 30,1 mln USD, więc w tym sezonie otrzyma 7,83 mln USD. Nie zarabia źle, ale jak na warunki ligi i swoje możliwości to ciągle niewiele, więc za dwa lata będzie kuszony bajońskimi sumami.
Jayson Tatum opowiada o swojej strategii
Jayson Tatum uważa, że w młodym wieku musi odłożyć jak najwięcej, bo w sporcie nic nie jest pewne i kontuzja może zniweczyć wielkie plany. Utrzymuje się więc z kontraktów reklamowych z takimi firmami, jak Gatorade, Imo’s Pizza, Honey Dew Donuts czy Nike. Dla producenta obuwia zrobił zresztą w zeszłym sezonie coś specjalnego. Wystąpił w meczu NBA w butach z automatycznymi sznurówkami Adapt BB, które sterowane są poprzez aplikację. Buty trzeba ładować, ale ponoć są dopasowane jak żadne.
Podejście do finansów ukształtowała w nim mama. 21-latek wspomina, że gdy tylko gra w najlepszej koszykarskiej lidze świata stała się realna, otrzymał od mamy solidne przeszkolenie na temat właściwego zbilansowania przychodów i rozchodów. Kobieta nadal pomaga synowi jako doradca finansowy i biznesowy. Telewizja CNBC przypomniała, że koszykarz nie jest jedyną znaną osobą, która przyjęła strategię odkładania całej pensji. Komik Jay Leno i Rob Gronkowski, były zawodnik NFL, również odkładali 100 proc. pieniędzy i żyli z dodatkowych. Leno zaoszczędził w ten sposób całą gażę z programu „Tonight Show”, utrzymując się z koncertów komediowych wykonywanych na boku.
NBA organizuje specjalne kursy dotyczące oszczędzania i odpowiedzialnego inwestowania, skierowane do młodych zawodników rozpoczynających zawodową karierę. To często osoby przed 20-tką, którzy rzucani są w ocean możliwości, pokus i wielkich pieniędzy. Otoczeni „doradcami” i „dobrymi przyjaciółmi” tracą czasem wielkie pieniądze. Historia pełna jest przykładów zawodników, którzy zarabiali miliony w czasie kariery sportowej, ale po jej zakończeniu lądowali na bruku z powodu nietrafionych inwestycji lub zwyczajnej rozrzutności. Znany portal sportowy Bleacher Report przygotował kilka lat temu zestawienie najbardziej spektakularnych przypadków, ale listę można ciągle aktualizować.
Antoine Walker stracił 110 mln USD
Charles Barkley w szczytowej formie prowadził wyrównane boje z Michaelem Jordanem, ale z pieniędzmi radził sobie gorzej. Przyznał kiedyś, że tylko przez hazard stracił 10 mln USD. Na szczęście doszedł do tego, że ma problem, i poddał się terapii. Scottie Pippen był tym, bez którego Chicago Bulls nie byliby tą słynną drużyną, ale roztrwonił majątek rzędu 120 mln USD z powodu nietrafionych decyzji biznesowych. Allen Iverson czarował z piłką jak mało kto, na czym zarobił w trakcie kariery ponad 200 mln USD. Teraz szuka różnych zajęć, żeby spłacić długi. Jason Caffey nie był tak znany i bogaty jak poprzednicy, ale został aresztowany i musiał ogłosić bankructwo, choć zarobił na parkietach 35 mln USD. Koszykarz miał 10 dzieci z ośmioma kobietami i nie był w stanie opłacić alimentów.
Tak grał Scottie Pippen... Finansowo był w gorszej formie
Vin Baker siał postrach w strefie podkoszowej, rozegrał w lidze NBA 14 sezonów, podczas których zarobił prawie 100 mln USD. Stracił wszystko, ale przestał pić i w 2015 r. znalazł pracę w kawiarni Starbucks. Podkreślał wtedy w rozmowie z dziennikarzami, że jest zadowolony ze swojego życia, bo ma świadomość, że uzależnienie mogło pozbawić go życia lub zaprowadzić do więzienia. Zajął się czwórką dzieci i pomagał w kościele ojcu, który jest baptystycznym pastorem. W końcu powrócił do NBA jako asystent trenera w klubie Milwaukee Bucks.
— Jeśli nie masz w osobistym życiu żadnych perspektyw i jeśli nie rozumiesz, co znaczy 1 czy 15 mln USD, wszystko stracisz – przestrzegał Vin Baker.