Wprowadzenie płacy minimalnej uderzy w firmy pośrednictwa pracy
Opieka na niemieckimi emerytami była dla polskich firm żyłą złota. Lider wpadł w oko funduszom. Aż tu nagle…
O ile we Francji hydraulik był synonimem pracującego Polaka, to w Niemczech do tego tytułu aspirować zaczęły opiekunki nad starszymi ludźmi. Firmy pośrednictwa pracy wysyłają rocznie do naszych zachodnich sąsiadów 4-5 tys. pań do opieki. A to ułamek liczby pracujących na czarno. Polskie firmy wykorzystywały fundament Unii Europejskiej — swobodę prowadzenia działalności. Korzystając z niższych kosztów pracy oferowały konkurencyjne ceny. Teraz będą miały pod górę. I to stromą. Od 1 lipca w Niemczech w branży opiekuńczej została wprowadzona płaca minimalna 7,5-8,5 EUR za 1 godz. pracy. To rozbija rachunek — Niemcy płacą polskiej firmie 1,4-2 tys. EUR miesięcznie. Polska opiekunka otrzymywała 0,7-1 tys. EUR. Dostosowanie pensji do płacy minimalnej oznaczałoby podwyżkę do ok. 1,4 tys. EUR.
— To problem. Pewnie będziemy musieli dopasować się do stawek niemieckich i podnieść ceny, a to ograniczy naszą konkurencyjność — mówi Anita Mokrzan — Kurzyna, właścicielka HelpfulHand.
Inżynieria podatkowa
Polscy pośrednicy zarabiają nie tylko na niższych stawkach, ale też optymalizacji podatkowej. Umowa o pracę dla opiekunek podpisywana jest na minimalne wynagrodzenie. Resztę otrzymują w formie diety delegacyjnej, która zwolniona jest z podatku i składek na ubezpieczenie. Według danych ZUS w 2009 r. do pracy w Niemczech zostało oddelegowane 107 tys. osób.
Według polskich przedsiębiorców wprowadzenie stawki minimalnej to zasługa lobbingu niemieckich domów starości, które od dawna rzucają im kłody pod nogi, bo obwiniają za małą liczbę klientów. Polski firmy przekonują, że problem leży gdzie indziej.
— Z jednej strony rozumiem, że państwo niemieckie się irytuje, że setki tysięcy osób pracują tam nie płacąc żadnych podatków ani składek na ubezpieczenia, ale nie rozumiem, dlaczego bardziej restrykcyjnie traktuje się firmy działające legalnie niż opiekunki pracujące w szarej strefie — mówi Stefan Schwarz, wiceprezes InterKadra.
Szefowie firm pośrednictwa szacują, że na czarno pracuje ponad 100 tys. opiekunek, głównie z Europy Środkowo-Wschodniej.
Dla mniejszych firm zaostrzenie prawa jest jak wyrok — w biurze agencji pośrednictwa pracy BJ z Sosnowca usłyszeliśmy, że to jedna z przyczyn, dla których firma rezygnuje z tej działalności. Tym bardziej że oprócz stawki płacy minimalnej zmieniło się też kilka przepisów szczegółowych.
— W tej chwili wszyscy zaczynają od zera — druk E101 od 1 maja formalnie zastąpiono drukiem A1, którego do dziś nie widziałem nie tylko ja, ale również pracownicy polskiej i niemieckiej administracji. A mamy lipiec... I to jest najtrudniejsze — przedsiębiorca musi funkcjonować w ramach nowych przepisów prawnych, ale administracje lokalne nie są do tego przygotowane. Jednocześnie nie spotkałem się z jasną i czytelną wykładnią przepisów regulujących kwestie oddelegowania, a co za tym idzie, kwestie związane z ubezpieczeniem społecznym personelu — mówi Grzegorz Kalla, prezes GKT Serwis.
Odstraszony fundusz
Bezapelacyjnym liderem rynku pośrednictwa dla opiekunek jest Promedica24. Ma biura w 20 miastach w Polsce i od początku działalności obsłużyła kilka tysięcy kontraktów. Zatrudnia ponad 1 tys. opiekunek i na bieżąco obsługuje 700-800 klientów. To pozwala na wypracowywanie 50-60 mln zł przychodów rocznie i 8-10 mln zł zysku netto. Nic dziwnego, że firma z takimi wynikami znalazła się na celowniku funduszy private equity. Według naszych informacji przyglądała się jej m.in. Innova i Pinebridge Investments (do niedawna AIG Capital Management). Pierwsza miała firma zrezygnować z zakupu właśnie ze względu na zmianę prawa.
— Bez komentarza — mówi Rafał Rzeźniczak, jeden z założycieli Promedica24.
1450
EUR Tyle miesięcznie kosztuje podstawowa usługa opieki nad osobą starszą świadczona przez polską opiekunkę. Przy wyższym standardzie cena wzrasta do 2 tys. EUR…
700
EUR
…a tyle zarobi opiekunka. Te, które mają wyższe kwalifikacje i znają niemiecki, mogą liczyć na 1 tys. EUR miesięcznie…
1400
EUR
…a tyle powinna zarabiać opiekunka po wprowadzeniu płacy minimalnej.
Płaca minimalna zaszkodzi
Konrad Schampera partner w kancelarii SDZ Legal
Od 1 lipca zmieniło się w Niemczech prawo i wprowadzono płacę minimalną dla działalności opiekuńczej nad osobami starszymi. Dla zachodnich landów wynosi 8,5 EUR za 1 godz., a dla wschodnich 7,5 EUR. W Polsce obowiązuje jedna wysokość płacy minimalnej. W Niemczech każda branża ma swoje regulacje, w jednych nie ma płacy minimalnej, w innych są, ale różnej wysokości. Dyskusja na ten temat toczy się od lat, są głosy, że jest to szkodliwe dla gospodarki, ale ostatnio przeważa głos związków zawodowych domagających się wprowadzania płacy minimalnej. Boją się konkurencji firm z Europy Wschodniej, szczególnie że od 1 maja 2011 r. rynek pracy zostanie całkowicie otworzony. Teraz dodatkowym argumentem jest rządowy pakiet oszczędnościowy — związkowcy mówią "oszczędzajcie, ale zapewnijcie ludziom pensję pozwalającą na przeżycie".
Oczywiście nikt nie kwestionuje unijnej swobody działalności gospodarczej, ale wszystkie firmy, w tym polskie, muszą dostosować wysokość płacy do płacy minimalnej. Pytanie, kto za to zapłaci — na pewno firmy będą musiały podnieść ceny, a tym samym koszt poniosą osoby starsze.
Podwyżka cen na pewno utrudni polskim firmom działalność, bo trudniej będzie znaleźć klientów. Pewnie wzrośnie też szara strefa, ale Niemcy zapowiadają zaostrzenie kar za pracę na czarno. Podobnie było kilka lat temu w branży budowlanej, gdzie wprowadzono kontyngenty, pozwolenia na pracę i płace minimalne, co uderzyło w polskie firmy. Znam kilka, które wycofały się z prowadzenia działalności. Ale branża opiekuńcza ma swoją specyfikę — o ile branża budowlana była w Niemczech rozwinięta i pracę przejęły tamtejsze firmy, to do pracy opiekuńczej Niemcy się nie garną, bo jest ciężka i niskopłatna praca. Polskim firmom będzie więc łatwiej utrzymać pozycję.