Handlowców czekają dobre dwa lata

MZAT
opublikowano: 2014-05-23 00:00

Detaliści muszą poważnie zająć się konsolidacją rynku, a hurtownikom obroty skoczą dzięki eksportowi — prognozują Deloitte i DNB Bank Polska.

Polska handlem stoi — hurtownicy i detaliści odpowiadają za 17, a wraz z powiązanymi firmami za 29 proc. PKB, dając zatrudnienie 3,6 mln osób, czyli co czwartemu pracującemu Polakowi. Ubiegły rok w branży — za sprawą gospodarczego spowolnienia i słabszych nastrojów konsumentów — nie należał do udanych, ale teraz ma być lepiej. Tak przynajmniej uważają eksperci DNB Bank Polska i Deloitte, którzy przygotowali raport „Kierunki 2014: kluczowe czynniki determinujące handel w Polsce”.

— Handel to jedna z branż, które najszybciej reagują na zmieniającą się sytuację gospodarczą i wahania w nastrojach konsumentów. Spodziewamy się, że czekają go co najmniej dwa dobre lata. W detalu będzie przyzwoicie — prognozujemy tu coroczny wzrost sprzedaży na poziomie 6 proc. Jeszcze lepiej powinien sobie radzić handel hurtowy, po którym oczekujemy co najmniej 10-procentowej dynamiki — mówi Artur Tomaszewski, prezes DNB Bank Polska.

Skąd takie prognozy? Rafał Antczak z zarządu Deloitte wyjaśnia, że oparto je na prostych założeniach. Dynamika segmentu detalicznego ma zależeć od dochodów ludności i skali inwestycji firm (których wzrost powoduje zwiększanie zatrudnienia i poprawę nastrojów pracowników, chętniej wydających pieniądze na konsumpcję). Sytuacja hurtu to natomiast wypadkowa sytuacji w detalu i koniunktury na rynkach zagranicznych, pobudzającej eksport.

— W detalu nie spodziewamy się wyraźnego ożywienia, ale hurtownicy powinni skorzystać na lepszej koniunkturze na rynkach zagranicznych — mówi Rafał Antczak.

W ostatniej dekadzie liczba placówek handlowych w Polsce spadła o ponad jedną piątą — z ponad 450 tys. do niespełna360 tys. Jednocześnie coraz większy udział w sprzedaży mają sklepy wielkopowierzchniowe, głównie należące do zagranicznych sieci. Z dalszą ekspansją mogą mieć jednak — według autorów raportu — spory problem.

— Najbardziej atrakcyjne rynki — największe miasta czy zurbanizowane, bogate województwa, jak śląskie i dolnośląskie — są już niemal nasycone, a mocna ekspansja w województwach wschodnich, gdzie jest dużo miejsca, jest nadal ryzykowna. Dlatego spodziewamy się, że sieci będą się koncentrowały raczej na konsolidacji i przejmowaniu mniejszych firm niż na dynamicznym otwieraniu nowych sklepów — mówi Artur Tomaszewski.

Ekspert Deloitte zwraca uwagę, że na skalę wzrostu sprzedaży polskich firm handlowych w najbliższych latach bardzo mocno może wpłynąć rozwój infrastruktury.

— Trudno w tym momencie przewidzieć, jak rozwój sieci drogowej wpłynie na krajobraz polskiego handlu i np. na ekspansję sieci na ścianie wschodniej czy powstawanie parków handlowych na obrzeżach miast. Dodatkowo dla firm hurtowych mocnym impulsem do rozwoju zagranicznego byłoby stworzenie centralnego, działającego całą dobę lotniska u zbiegu autostrad pod Łodzią. Bez takiego hubu trudno poważnie myśleć o ekspansji — mówi Rafał Antczak.