Rewolucja hazardowa, przygotowana przez rząd Donalda Tuska zakłada, że w
ciągu sześciu lat większa część rynku zostanie zdelegalizowana. Jak się okazuje
– będzie co delegalizować. Z szacunków „PB” wynika, że w właśnie zakończonym
roku Polacy na hazard wydali rekordowe 20 mld zł. To dwa razy więcej niż
ubiegłoroczne wydatki na wódkę i dziesięć razy więcej niż suma ubiegłorocznych
wpłat do wszystkich TFI.
Z naszych szacunków wynika, że rynek gier i zakładów
w 2009 r. wzrósł o około 16 proc. To wynik o wiele gorszy niż w latach
2006-2008, kiedy wydatki Polaków na hazard rosły o ponad 40 proc. rocznie.
Dynamika spadła, bo branżę, jako jedną z ostatnich, dosięgnął kryzys. Najmocniej
odczuł go państwowy Totalizator Sportowy, na którego gry i loterie wyłożyliśmy o
ponad 5 proc. mniej niż w 2008 r. W kasynach, salonach gier i u bukmacherów
zostawiliśmy mniej więcej tyle samo, ile rok wcześniej. A tylko lider rynku —
sektor automatów o niskich wygranych (AoNW) — nie pogrążył się w stagnacji.
Do popularnych jednorękich bandytów w 2009 r. Polacy wrzucili aż 11,3 mld zł, o prawie 1/3 więcej niż rok wcześniej (8,6 mld zł). Dynamika była znacznie niższa niż w dwóch ubiegłych latach, kiedy wydatki Polaków na AoNW rosły o 104 proc. (w 2007 r.) i 75 proc. (w 2008 r.). Liczba maszyn, ustawianych w barach, pubach, sklepach czy na stacjach benzynowych znów jednak wzrosła o około 10 tys. i przekroczyła 56 tys. To jednak koniec prosperity.
- Już od 1 stycznia 2010 r. zawiesiliśmy działalność ponad 26 tys. automatów. Po zmianach w prawie po prostu nie opłaca się ich utrzymywać – mówi Stanisław Matuszewski, prezes izby zrzeszającej operatorów AoNW.
Nie wyklucza, że w kolejnych miesiącach automaciarze będą musieli wycofywać z rynku kolejne maszyny. Zmiany w prawie hazardowym, przygotowane przez rząd Donalda Tuska wprowadziły bowiem nie tylko stopniową delegalizację AoNW, ale i drastyczną podwyżkę podatków: ze 180 EUR (około 720 zł) do 2000 zł miesięcznie za każdy automat.
Więcej – w dzisiejszym Pulsie Biznesu