Globalnie grupa Henkell Freixenet celuje w 10 proc. udziału ilościowego w segmencie win z bąbelkami. W Polsce plan jest taki, że za pięć lat do firmy popłynie co czwarta złotówka wydana na tę kategorię.
– Zakładaliśmy, że pozycję lidera rynku win musujących osiągniemy do 2027 r. Udało się już w 2023 r., i to zarówno w segmencie alkoholowym, jak i bezalkoholowym. Na zdobycie 25 proc. wartości rynku win musujących w Polsce, z obecnego poziomu 18,9 proc., dajemy sobie pięć lat. Dla porównania, według Nielsena nasi konkurenci mają 17,4 i 14,8 proc. Niewykluczone, że znów uda nam się wyprzedzić zapowiedzi – mówi Tomasz Różański, dyrektor ds. finansów i controllingu, członek zarządu Henkell Freixenet Polska.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy wina musujące dołączyły do grona kategorii o rocznej wartości sprzedaży przekraczającej 1 mld zł. W odróżnieniu od całego segmentu win ich sprzedaż rośnie – o 3,3 proc. pod względem wartości i o 4 proc. pod względem wolumenu, co oznacza ponad 1,3 mln litrów sprzedanego wina więcej.
Wina musujące stanowią zaledwie 2 proc. wartości sprzedaży całego rynku alkoholi. W obrębie kategorii win ich udział jest jednak znaczący – stanowią ponad jedną piątą wartości sprzedaży i są – po winach stołowych – drugim co do wielkości segmentem.
Najpopularniejszym winem musującym jest prosecco. W ciągu ostatniego roku Polacy wydali na nie 453 mln zł – o 0,3 proc. mniej niż rok wcześniej, choć sprzedaż wolumenowa wzrosła o 4,1 proc. Mniejsza wartość to efekt spadku średniej ceny w efekcie rosnącego zainteresowania tańszymi markami – prosecco z dolnej półki cenowej podwoiło sprzedaż zarówno pod względem wartości, jak i liczby sprzedanych butelek.
Dobrze radzi sobie wino asti, które notuje wzrosty o 3,4 proc. wartościowo i 3 proc. wolumenowo. Jednak dynamika zdecydowanie wyhamowała, bo jeszcze niedawno wzrosty były dwucyfrowe. Takimi cieszy się obecnie szampan, którego sprzedaż zwiększyła się o 15 proc. zarówno pod względem wartości, jak i wolumenu. Już kolejny rok z rzędu z dwucyfrowymi spadkami mierzą się wina typu igristoje.
Szybko rośnie segment musujących win bezalkoholowych. Odpowiadają one już za niemal połowę sprzedaży wszystkich win bezalkoholowych oraz za 7,5 proc. rynku win musujących. Wartość ich rocznej sprzedaży przekracza 76 mln zł, rosnąc o ponad 50 proc. rok do roku. To w dużej mierze one odpowiadają dziś za wzrost całej kategorii win musujących.
Trunki z Torunia
W segmencie prosecco należąca do firmy marka Mionetto już teraz przekroczyła granicę jednej czwartej rynku i - jak pokazują dane AC Nielsen z końca zeszłego roku - wyraźnie wyprzedza konkurencję: Martini z portfolio koncernu Bacardi-Martini z 14,1 proc. udziałów i Biscardo należące do firmy rodzinnej Mabis - Biscardo Vini z 10,4 proc. Żaden z pozostałych graczy nie ma powyżej 10 proc. rynku.
W segmencie bezalkoholowych produktów musujących udziały są jeszcze większe – tu Mionetto zgarnia 54 proc. całej puli, przed produkowanym przez Ambrę Cin & Cin (27,1 proc.).
Polski oddział Henkell Freixenet odpowiada za dystrybucję win z różnych rejonów świata, ale także zajmuje się produkcją. Jest ona prowadzona w Toruniu w dawnym zakładzie Vinpolu, przejętym w 1997 r. Powstają tam m.in. likiery Dalkowski, Nalewka Babuni i kolejny w portfolio lider kategorii – Gin Lubuski. Prawie 40 proc. produkcji trafia na eksport.
– Toruńska fabryka pełni w strukturach grupy funkcję istotnego zaplecza produkcyjnego likierów, aperitifów, koktajli i innych napojów spirytusowych. Jesteśmy w stanie szybko wdrożyć nowy produkt i dostarczyć go na rynki zagraniczne – tłumaczy Tomasz Różański.
Rozwój bez procentów
Głównym kierunkiem rozwoju na najbliższe lata jest segment NoLo, czyli trunki niskoprocentowe i bezalkoholowe. Już teraz stanowią one istotną pozycję w portfolio firmy. Kolejne działania inwestycyjne będą ukierunkowane również na tę kategorię.
– Nasza obecna powierzchnia produkcyjna powoli zaczyna być niewystarczająca. Aby pomieścić nowe linie technologiczne sukcesywnie przesuwamy magazyny poza teren firmy na sąsiednie działki do wynajętych hal. Stopniowo adaptujemy pozyskane w ten sposób powierzchnie na potrzeby produkcji – mówi Anna Kalinowska, dyrektor ds. produkcji i inwestycji.
Podkreśla, że firma stawia na produkty naturalne, bez konserwantów, ale trwałe, co w przypadku trunków bezalkoholowych jest technologicznym wyzwaniem. Nie podaje wartości nadchodzących inwestycji, ale zapewnia, że będą dostosowane do potrzeb nowych technologii.
Bąbelki z potencjałem
W 2024 r. przychody Henkell Freixenet Polska wzrosły o 8,2 proc. do 384,5 mln zł, zysk brutto – o 3,7 proc. do 12,7 mln zł. Podobną dynamikę miał zysk netto, który wyniósł 10,2 mln zł.
– Rentowność utrzymuje się na stabilnym poziomie, między 3,6 a 4 proc. w zależności od roku, czyli w mojej ocenie na porównywalnym poziomie jak w całej branży. Przy rosnących przychodach udało się poprawić wynik brutto, ale przy takiej skali kosztów – kilkudziesięciu milionach złotych rocznie samej akcyzy – margines na błąd jest minimalny. Nawet drobne odchylenia w kalkulacjach czy założeniach budżetowych mogą szybko przełożyć się na spadek rentowności – wyjaśnia Tomasz Różański.
Menedżer podkreśla, że po wcześniejszych wzrostach firmie sprzyja postępujący od końca zeszłego roku spadek cen niektórych surowców. Wskazuje też, że choć z najnowszych danych Nielsena wynika, że rynek alkoholi lekko hamuje, to odpowiadają za to głównie piwo i wódka, podczas gdy jego firma rozwija się w innych produktach.
– Liczymy na zwrócenie się konsumentów w stronę jakościowych win musujących. Na razie w Polsce sprzedaje się ich rocznie ok. 32,2 mln litrów, a rynek wyceniany jest na około miliard zł. To zaledwie 1 proc. całego rynku alkoholi. Wciąż mamy ogromny potencjał do rozwoju – zauważa członek zarządu Henkell Freixenet Polska.

Dwa główne trendy, które obecnie obserwujemy na rynku alkoholi w Polsce i Europie, to NoLo (czyli napoje bezalkoholowe i niskoalkoholowe) oraz premiumizacja. W ostatnich miesiącach widoczne jest nawet ich przenikanie – coraz częściej pojawiają się bez- lub niskoalkoholowe odpowiedniki alkoholi klasy premium. Efektem tych zmian jest spadek konsumpcji alkoholi wysokoprocentowych. Zwłaszcza młodsi konsumenci, jeśli sięgają po alkohol, to piją go rzadziej, ale wybierają produkty wyższej jakości.
Wina musujące należą do najszybciej rosnących kategorii napojów alkoholowych – wartość ich sprzedaży rośnie z roku na rok o kilka do kilkunastu procent. Choć Polacy nadal częściej wybierają klasyczne czerwone i białe wina, to coraz częściej sięgają także po prosecco czy cavę. Znaczącą rolę w rozwoju tego segmentu odgrywają dyskonty, które systematycznie rozszerzają ofertę win musujących na każdą kieszeń.
Rozwój kategorii NoLo w połączeniu z fundamentalną zmianą podejścia do alkoholu znacząco wpływa na cały rynek – w pewnym sensie go redefiniując. Jeszcze niedawno alternatywy bezalkoholowe wyraźnie ustępowały smakowo swoim alkoholowym odpowiednikom. Dziś jest inaczej – produktów NoLo jest coraz więcej, a ich jakość dorównuje klasycznym alkoholom. To zmienia strategię wielu producentów, którzy coraz śmielej wchodzą w inne segmenty napojów, co przekłada się na większy wybór dla konsumentów i rosnącą szansę na wejście do mainstreamu dotychczas niszowych produktów.
Rynek win musujących w Polsce nadal znajduje się w fazie wzrostu. Największą barierą dla jego rozwoju pozostaje dominacja dyskontów, które odpowiadają za znaczną część sprzedaży. Sukces marki lub nowego produktu zależy więc w dużej mierze od jego obecności i pozycjonowania właśnie w tych kanałach. Polscy konsumenci rzadko kupują wina w sklepach specjalistycznych. Nic jednak nie wskazuje na to, by rynek win musujących miał w najbliższym czasie osiągnąć poziom nasycenia.

Segment win musujących w Polsce osiągnął już wartość miliarda złotych rocznie i - na tle pozostałych kategorii klasyfikowanych do rynku wina - radzi sobie najlepiej. To przede wszystkim efekt ogromnej popularności prosecco w ostatnich latach, do której dołączyło zainteresowanie innymi winami musującymi, szczególnie produkowaną metodą klasyczną hiszpańską cavą. Ten wzrost odbywa się w ścisłym powiązaniu z wyraźnym trendem premiumizacji. Konsumenci coraz chętniej spośród alkoholi wybierają właśnie wina musujące jako produkty wyższej jakości. Co więcej, wino musujące już dawno przestało być napojem zarezerwowanym wyłącznie na sylwestra czy wesela.
Warto również zauważyć, że to właśnie wina musujące odgrywają kluczową rolę na dynamicznie rozwijającym się rynku win odalkoholizowanych. Odpowiadają na potrzeby konsumentów, którzy chcą cieszyć się smakiem i możliwością celebracji, jednocześnie ograniczając spożycie alkoholu. Zainteresowanie musującymi wianami bezalkoholowymi ma także wymiar społeczny – ich dostępność sprawia, że każdy może w pełni uczestniczyć w toastach i wspólnym świętowaniu. Można spodziewać się dalszego wzrostu popularności tej kategorii w najbliższych latach.