HFT rzuca wyzwanie Cinkciarzowi

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2015-11-26 22:00

W e-kantorze robi się jeszcze tłoczniej. Z wielomilionowym projektem wchodzi do niego spółka znana m.in. z rynku akcji i foreksu

Gabinet Tomasza Rulki, członka zarządu HFT Brokers, to centrum dowodzenia światem: pokaźne biurko zastawione jest w kilku rzędach ośmioma monitorami, napędzanymi stacją roboczą wielkości walizki cioci, szykującej się do lotu za ocean. I to w zasadzie wszystko. To tu Tomasz Rulka pracuje nad tym, by 60 mln zł, które od inwestorów zebrał projekt skupiony wokół domu maklerskiego HFT Brokers, nie poszło na marne. Najnowszy pomysł to wejście na rynek pozornie zabetonowany — internetowy Kantor FX pochłonął już kilka milionów złotych. Jednak nikt nie powiedział, że wejście na rynek, który tylko w zeszłym roku obrócił 30 mld zł, będzie tanie.

DOLARY, FUNTY, FRANKI:
DOLARY, FUNTY, FRANKI:
Tomasz Rulka, szef HFT Brokers, uważa, że na rynku kantorów internetowych jest dużo do zrobienia. Jego zdaniem, dominacja Walutomatu czy Cinkciarza nie jest dana raz na zawsze.
Marek Wiśniewski

Prawo i technika

— Wszystkie nasze produkty tworzone są „przez traderów dla traderów”, co oznacza, że wartością nadrzędną jest ponadstandardowa jakość usług. Chcemy tworzyć rozwiązania, z których sami — jako doświadczeni inwestorzy — chcielibyśmy skorzystać. Po roku działalności operacyjnej HFT Brokers mamy ponad 1,5 tys. rachunków inwestycyjnych. Nie chcemy wyważać otwartych drzwi, lecz zrobić coś znacznie lepiej na każdym poziomie: od technologii po ceny — deklaruje Tomasz Rulka, który swego czasu pracował przy pierwszych projektach Jakuba Zabłockiego, twórcy X-Trade Brokers.

Teraz HFT rywalizuje z XTB na polu foreksu, szczycąc się przewagą technologiczną nad dużo większym rywalem. W zeszłym roku HFT przyniosło 7,2 mln zł przychodów przy niemal 0,7 mln zł zysku. Niewiele, ale to dopiero rozgrzewka.

— Dla naszych klientów istotnym argumentem będzie fakt, że HFT Brokers jest licencjonowanym domem maklerskim, a więc pozostającym pod nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego (KNF) — twierdzi członek zarządu i udziałowiec HFT. W skrócie: przewaga HFT polegać ma — owszem — na technologii, ale też na szybkim wypchnięciu z rynku mniej profesjonalnych e-kantorów. Także za pomocą instrumentów legislacyjnych.

Strach pod poprzeczką

Żeby założyć kantor internetowy w Polsce, nie potrzeba żadnego zezwolenia. Część branży, ta bardziej profesjonalna, obawiając się utraty reputacji w razie bankructwa któregoś z mniejszych graczy, od miesięcy lobbuje za tym, by nadzór podniósł poprzeczkę.

— W razie jakichkolwiek prac prawnych nad zmianami dotyczącymi kantorów i platform internetowych oczekujemy, jako największy podmiot w branży, zaproszenia nas do dyskusji. Currency One w ostatnim czasie samo poddało się regulacjom, wykazało, że spełnia rygorystyczne względy bezpieczeństwa i uzyskało licencję instytucji płatniczej — mówi Michał Czekalski, prezes Currency One, operatora m.in. Internetowykantor.pl i Walutomatu.

Tyle że licencja nie rozwiązuje problemu. Łukasz Dajnowicz z KNF mówi, że „zakres świadczenia usług płatniczych został wyraźnie określony w art. 3 ustawy o usługach płatniczych i nie obejmuje prowadzenia działalności w zakresie wymiany walut”. Piotr Kiciński, wiceprezes Cinkciarz.pl, podkreśla, że jego spółka w ramach konsultacji społecznych zgłosiła się do prac nad projektem nowelizacji ustawy prawo dewizowe.

— Od dawna wspieramy inicjatywy, których celem jest stworzenie regulacji i uszczegółowienie przepisów prawa dotyczących internetowej wymiany walut. Chcemy, aby przepisy prawa wraz z konkretnymi rozwiązaniami, np. operacyjnymi, były omawiane z podmiotami posiadającymiwieloletnie doświadczenie w danej branży — uważa Piotr Kiciński. Tu o swoją pozycję walczy również Alior Bank, już rozwijający e-kantor pod ściślejszym nadzorem KNF.

Skok z zamrażarki

Obecny stan prawny to legislacyjna zamrażarka: jeden — poselski — projekt zmian w ustawie o usługach płatniczych przepadł, drugi — ministerialny — pozostał w sferze projektów. Nowy rząd? Ma pilniejsze sprawy. Tomasz Rulka zakłada, że dopiero za kilka kwartałów sytuacja prawna się wyklaruje i na rynku obracającym nawet 50 mld zł zostanie 4-5 poważnych graczy. Obecnie jest ich 10 razy więcej.

— Nasz potencjał to m.in. eksporterzy oraz importerzy z segmentu małych i średnich firm, obecnie wymieniający poważne kwoty w bankach i płacący często zawyżone spready — twierdzi Tomasz Rulka. Sprawdziliśmy: spready HFT są niższe niż w czołowych e-kantorach, nie mówiąc o bankach. Pytanie o renomę i znajomość marki. Tu spółka zapowiada, że na akcję marketingową w najbliższym czasie wyda kilka milionów złotych. Nie zapomina też o pozostałych odnogach działalności: HFT dostał unijne dofinansowanie na m.in. projekt Demonstrator Plus. Wart 15 mln zł plan na system analizujący nastroje inwestycyjne internautów jest właśnie rozwijany. A przyszłość?

— Myślimy o giełdzie. Możliwa jest również transformacja modelu biznesowego i skierowanie naszej aktywności również w stronę sprzedaży technologii oraz produktów finansowych online. Już trafiają do nas pytania o możliwość udzielenia licencji naszej platformy kantorowej, między innymi komercyjnym bankom. Na razie odmawiamy, chcemy sami podbić serca Polaków — mówi Tomasz Rulka.

Matczyna gwarancja zysku

HFT Brokers to spółka zależna V Capital, głównego akcjonariusza notowanego na NewConnect BDF. Ofensywa V Capital wymaga ciągłego finansowania, które zdobywają m.in. niezależni pośrednicy. Jeden z nich mejlowo kusi zyskiem z akcji V Capital po 15 zł sztuka, które mają zadebiutować na GPW za 9 miesięcy.

„W praktyce gwarantujemy zysk na poziomie 20 proc. przez 2 lata: jeśli nie sprzeda Pan akcji na debiucie lub po debiucie, jesteśmy zobowiązani odkupić je od Pana za 18 zł po 24 miesiącach od momentu zakupu. Zabezpieczenie inwestycji stanowi nieruchomość: klient jest wpisywany do hipoteki gruntu, wycenionego na blisko 152 mln zł, na 120 proc. wartości wkładu” — kusi pośrednik.

Matczyna gwarancja zysku

HFT Brokers to spółka zależna V Capital, głównego akcjonariusza notowanego na NewConnect BDF. Ofensywa V Capital wymaga ciągłego finansowania, które zdobywają m.in. niezależni pośrednicy. Jeden z nich mejlowo kusi zyskiem z akcji V Capital po 15 zł sztuka, które mają zadebiutować na GPW za 9 miesięcy.

„W praktyce gwarantujemy zysk na poziomie 20 proc. przez 2 lata: jeśli nie sprzeda Pan akcji na debiucie lub po debiucie, jesteśmy zobowiązani odkupić je od Pana za 18 zł po 24 miesiącach od momentu zakupu. Zabezpieczenie inwestycji stanowi nieruchomość: klient jest wpisywany do hipoteki gruntu, wycenionego na blisko 152 mln zł, na 120 proc. wartości wkładu” — kusi pośrednik.

1,5 proc. Tyle, w relacji do polskiego PKB, wynoszą transfery pieniężne od polskich imigrantów.

80 mld zł Nawet tyle w 2015 r., według najbardziej optymistycznych prognoz, wyniesie wartość obrotów polskich e-kantorów.

150 mld zł Takimi kwotami rocznie obracają tradycyjne kantory w Polsce.

540 tys. Tyle jest aktywnych kredytów walutowych spłacanych w bankach działających w Polsce.

Dane: Stratfor, ZBP,szacunki e-kantorów

1,5 proc. Tyle, w relacji do polskiego PKB, wynoszą transfery pieniężne od polskich imigrantów.

80 mld zł Nawet tyle w 2015 r., według najbardziej optymistycznych prognoz, wyniesie wartość obrotów polskich e-kantorów.

150 mld zł Takimi kwotami rocznie obracają tradycyjne kantory w Polsce.

540 tys. Tyle jest aktywnych kredytów walutowych spłacanych w bankach działających w Polsce.

Dane: Stratfor, ZBP,szacunki e-kantorów