Po srogiej zimie w hipotekach mamy gorące lato. Średnia temperatura na rynku jest całkiem przyjemna.
Kiedy ciężka zima zmroziła w tym roku hipoteki, bankowcy zastanawiali się, czy spadek popytu na kredyty mieszkaniowe wynika właśnie z tego, że nabywcom nieruchomości nie chce się wychodzić na mróz, czy po prostu nie będzie spodziewanego odbicia rynku po słabym 2009 r. Marcowa odwilż sugerowała, że czarny scenariusz się nie zrealizuje. Po połowie roku branża bankowa znowu pełna jest optymizmu.— Podtrzymujemy prognozy z początku roku, że sprzedaż w 2010 r. wyniesie około 50 mld zł — mówi Tomasz Molewski, szef kredytów hipotecznych w Deutsche Bank PBC.Przed rokiem banki sprzedały kredytów za 42 mld zł. Zanosi się na to, że, podobnie jak w 2007 r., nie będzie sezonowego, wakacyjnego spadku popytu na rynku hipotecznym. Nie znaczy to, że na rynek wrócił popyt z szalonych lat przed kryzysem. Tomasz Molewski ocenia, że klienci, którzy zimą nie zaciągnęli kredytu, decyzję o zadłużeniu się na kupno mieszkania przełożyli na miesiące cieplejsze.