Hodowcy karpi boją się importu
Hodowcy ryb narzekają na niekontrolowany import czeskich karpi oraz zaniżane przez supermarkety ceny.
— W tym roku trafiła do naszego kraju duża partia karpi z Czech. Są tańsze, ponieważ tamtejsi hodowcy mają dotowaną pszenicę, wykorzystywaną do karmienia ryb — mówi Jerzy Mastyński, prezes Polskiego Towarzystwa Rybackiego z Poznania.
W efekcie cena detaliczna czeskich karpi kształtuje się na poziomie 4,0-4,4 zł za kilogram, a polskich 5,50-6,50 zł. Producenci domagają się ochrony polskiego rynku. Petycje do Ministerstwa Rolnictwa pozostają jednak bez odzewu. Dodatkowym zagrożeniem są sieci hipermarketów.
— Nie dość, że karpie są sprowadzane z Czech, to jeszcze sprzedawane po zaniżonych cenach. Tak postąpiła sieć Real, a za nią inne hipermarkety — twierdzi Jerzy Mastyński.
Przedstawiciele niemieckiej sieci odpierają zarzuty.
— Ryby pochodzą od polskich producentów. Zapewniam, że nie są importowane z Czech — twierdzi Daniel Kortlan z Reala.
Te deklaracje nie przekonują jednak producentów.
— Nie kontrolowany import oraz promocyjne działania supermarketów mogą w krótkim czasie doprowadzić do załamania rynku — alarmuje Jerzy Mastyński.
Jego zdaniem, zagrożonych likwidacją jest 50 tys. ha stawów hodowlanych. CP