Przez długie miesiące co pewien czas wypływał temat zmiany w ustawie o ochronie praw zwierząt i zakazania hodowli zwierząt na futra. Hodowcy przekonywali, że w związku z tą prawną niepewnością dostają ciekawe propozycje przenosin hodowli, a więc i miejsc pracy, na Ukrainę, do Kazachstanu, Mołdawii, Rosji i Białorusi, ale też do Grecji, Hiszpanii i Portugalii. Wygląda na to, że nie będzie to konieczne.
— Utrzymujemy w Polsce hodowlę zwierząt futerkowych, ale zaostrzone zostaną kryteria kontroli ferm — zapowiedział minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski.
Zmiany w prawie więc będą, choć mniej dotkliwe dla hodowców.
„Ustawa zawiera szereg elementów bardzo pozytywnych. Utrzymanie zwierząt, sprawdzenie, co się dzieje w schroniskach dla zwierząt, na które idą wielkie pieniądze, odpowiedzialność gmin za zwierzęta bezdomne, jakość utrzymania i warunków dla tych zwierząt — od tego nie odstąpię i tutaj będę obrońców zwierząt bardzo wspierał” — dodawał minister w czwartek na antenie radiowej Jedynki.
Branża, walcząc o utrzymanie biznesu, powoływała się m.in. na to, że zatrudnia w Polsce bezpośrednio 10 tys. osób na ok. 1,1 tys. ferm, zaś roczne przychodyrolników zajmujących się hodowlą sięgają 400-600 mln EUR. Organizacje ekologiczne wskazywały na znacząco niższą liczbę zatrudnionych i nieetyczność prowadzenia takiego biznesu ze względu na cierpienie zwierząt.