Hossa dobiega końca

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2014-10-17 00:00

Czwartkowa przecena krajowych obligacji skarbowych może być zapowiedzią, że szczyt na tym rynku jest już za nami.

W czwartek po południu rentowności obligacji 10-letnich rosły o 13 pkt. baz., do pułapu 2,74 proc. To oznaczało największy ich skok od miesiąca. Jeszcze dzień wcześniej rentowności były na historycznym dnie, po tym jak trwająca od stycznia obligacyjna hossa zepchnęła je z 4,75 proc. do zaledwie 2,52 proc.

Zdaniem Jarosława Karpińskiego, zarządzającego ING TFI, szczyt hossy inwestorzy mają już za sobą, a przemawia za tym zachowanie globalnych rynków obligacji. — Ostatnie dni to klasyczny przykład odwracania się trendu. Słabe dane z gospodarek zepchnęły rentowności uważanych za najbezpieczniejsze obligacji USA dramatycznie w dół, czemu towarzyszyły bardzo duże obroty.

Jednak taka ucieczka do bezpiecznych aktywów nie może trwać wiecznie. Dlatego rentowności obligacji powinny zacząć rosnąć, a ceny spadać — ocenia Jarosław Karpiński. To oznaczałoby kres marzeń o dalszym pomnażaniu zysków przez popularne w ostatnich kwartałach fundusze rynku obligacji. Jego zdaniem, najpierw tanieć zaczną papiery amerykańskie, jednak także 10-letnie papiery polskiego skarbu nie mają dużych szans na pobicie ostatnich rekordów.

Na zyski mogą liczyć jedynie posiadacze krajowych obligacji o krótszych terminach zapadalności, które wspierać powinny oczekiwania na obniżenie stóp przez Radę Polityki Pieniężnej. Impulsem do przyspieszenia przeceny mógłby być sygnał, że RPP kończy cykl obniżek, albo że Europejski Bank Centralny uzna, że dalsze posunięcia zmierzające do ożywienia gospodarki nie są konieczne.

Zdaniem Jarosława Karpińskiego, dobre notowania obligacji to dla inwestorów okazja, by ciężar portfeli przesunąć w kierunku aktywów ryzykownych. Prawdopodobnie końca dobiegają zniżki na rynkach akcji, bardziej ryzykownych obligacji korporacyjnych oraz walut krajów emerging markets.

— Rynkowe stopy procentowe są już tak nisko, że zaczyna to wspomagać rynek akcji. Wiele instytucji wykorzysta możliwość taniego finansowania do giełdowych zakupów. To może być dobry moment do wejścia na ten rynek — uważa Jarosław Karpiński.