HUTNICY UNIKAJĄ ZWOLNIEŃ

Katarzyna Jaźwińska
opublikowano: 1998-10-22 00:00

HUTNICY UNIKAJĄ ZWOLNIEŃ

SZTUKA ODEJMOWANIA: Najpierw trzeba oddzielić produkcję czysto hutniczą i wydzielić spółki świadczące usługi dla hut, co pomoże rozwiązać problem redukcji zatrudnienia. Chcemy stworzyć holdingi i musimy znaleźć inwestorów strategicznych — mówi Wilhelm Kirsz, prezes Huty Łabędy i ZPPH. fot. Andrzej Wawok

Do 2005 roku z polskich hut powinno odejść 40 tys. pracowników. Tymczasem huty bez przerwy wydają pieniądze na wzrost mocy wytwórczych, a konieczne masowe zwolnienia zaczną się w branży dopiero w przyszłym roku.

Huta Andrzej w Zawadzkiem w ogóle nie planuje zwolnień grupowych. Restrukturyzacja zatrudnienia będzie w niej polegać m.in. na przechodzeniu pracowników na wcześniejsze emerytury.

— Rocznie będzie przechodzić na wcześniejsze renty i emerytury 150 osób — mówi Antoni Szlachta, prezes Minerwy — zawiązanej przez pracowników spółki, która już za miesiąc będzie zarządzać hutą.

Wszystko w rękach ministra

Hutnicy z Andrzeja przedstawili projekt restrukturyzacji przedsiębiorstwa. Ostateczna decyzja należy jednak do Ministerstwa Skarbu Państwa i będzie znana za miesiąc.

Redukcje czekają także inne huty. Huta Buczek docelowo zmniejszy zatrudnienie z 2500 do 900 osób. Nie będzie w niej jednak zwolnień. Zbędni pracownicy zostaną przeniesieni do trzech spó- łek zależnych, które powstaną w przyszłym roku.

Szukanie wyjścia

Katowicka Huta Jedność zakłada pesymistyczny wariant zredukowania zatrudnienia o 1400 osób — z 2400 pracowników do tysiąca. Huta chce w przyszłości stworzyć holding, więc także będzie wydzielać spółki.

W Hucie Łabędy pracuje obecnie 1500 osób, w przyszłym roku 600 pracowników przejdzie do spółek zależnych, a 100 osób skorzysta ze specjalnych urlopów przedemerytalnych.

Do 2002 roku Huta Częstochowa planuje zredukować zatrudnienie o 4000 osób. Z tego 500 pracowników przejdzie do wydzielonych w przyszłości spółek zależnych huty.

— Jedno miejsce pracy w hutnictwie kosztuje 50 tys. zł. Planujemy utworzenie 500 nowych miejsc pracy i mamy nadzieję na pomoc ze środków publicznych. Reszta zatrudnionych skorzysta z urlopów bądź zostanie zwolniona w ramach zwolnień grupowych — twierdzi Andrzej Dreksler, dyrektor ds. inwestycji w częstochowskiej hucie.

Nie ma wyjścia

Huta Małapanew w Ozimku jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. Chyba jako jedyna w branży nie boi się przyznać, że przeprowadzi zwolnienia grupowe. Zatrudnia obecnie 2800 osób, a już w październiku 100 pracowników otrzymało wypowiedzenia. Jeszcze w tym roku pracę w tej firmie utraci 800 osób.

Huta Batory zatrudnia 4600 osób, a za rok zredukuje liczbę pracowników do 2400. Planuje zwolnić w przyszłym roku 400-500 osób. Reszta zajmie się usługami.

Od pieca do spółek

— Mamy też dwa poważne plany inwestycyjne, ale zbyt wcześnie o nich mówić. Na pewno zrezygnujemy z produkcji wyrobów długich — mówi Andrzej Kost, dyrektor ds. produkcji i rozwoju Huty Batory.

W Hucie Batory Skarb Państwa ma jedynie 13,9 proc. akcji, 21,1 proc. ma Huta Katowice, PGNiG — 12 proc., Centrozap — 10,1 proc, 10,2 proc. — Bank Śląski a 15 proc. — pracownicy.

Zwolnienia obejmą wszystkie większe huty. Największa z nich — zatrudniająca 14600 pracowników Huta Katowice, w ciągu najbliższych 4 lat zamierza zrezygnować z 1600 osób. Ze spółki będzie odchodziło co kwartał 99 osób.

— Unikniemy dzięki temu posądzenia o zwolnienia grupowe — twierdzi Jarosław Zwoliński, rzecznik prasowy Huty Katowice.

Do nowo wydzielonych spółek huty przejdzie 3500 osób.

STALOWE NERWY: Jedynie 10 tys. osób będzie musiało pożegnać się z hutnictwem na zawsze. Dla reszty zostaną utworzone nowe miejsca pracy w spółkach świadczących usługi dla branży. Rząd chce przeznaczyć na ten cel 800 mln zł, zaś huty deklarują, że potrzebują na to 1,1 mld zł.