8 października ArcelorMittal Poland (AMP) zdecydował o zamknięciu na stałe wielkiego pieca i stalowni w krakowskim zakładzie, które od roku były czasowo wyłączone. Lista przyczyn tej decyzji jest bardzo długa. Otwiera ją pandemia. Do likwidacji produkcji surowcowej w Krakowie przyczyniła się też niedawna decyzja Komisji Europejskiej o kolejnym zwiększeniu kontyngentów bezcłowych na import spoza UE, mimo że zapotrzebowanie na stal w Europie gwałtownie spadło. AMP wskazuje także na wysokie koszty energii, wprowadzenie od 2021 r. dodatkowych opłat w ramach rynku mocy w Polsce oraz brak węglowej opłaty wyrównawczej, o którą apelują przedsiębiorcy. Coraz trudniej im sprostać rywalizacji z konkurentami spoza Wspólnoty, którzy nie muszą spełniać restrykcyjnych norm ochrony środowiska i słono płacić za uprawnienia CO 2.

— Podjęliśmy decyzję o skoncentrowaniu produkcji surówki żelaza w dwóch wielkich piecach w oddziale w Dąbrowie Górniczej. To pozwoli nam zwiększyć konkurencyjność kosztową — twierdzi Sanjay Samaddar, prezes i dyrektor generalny AMP.
W Krakowie pozostanie koksownia oraz część przetwórcza, czyli dwie walcownie oraz linia ocynkowania i malowania blach, w które firma w ostatnich pięciu latach zainwestowała 500 mln zł. Półprodukty na potrzeby krakowskich walcowni będą pochodziły głównie z Dąbrowy Górniczej, gdzie AMP planuje inwestycje o wartości 180 mln zł w projekty zwiększające moce i zakres produktowy.
Możliwy strajk
Władysław Kielian, przewodniczący krakowskiej Solidarności w AMP, przypomina, że niedawno koncern zainwestował też znaczne kwoty w krakowski wielki piec, co miało zagwarantować jego długotrwałe funkcjonowanie. Spodziewa się, że na początku przyszłego tygodnia centrale związkowe zdecydują o tym, jak odnieść się do postanowienia pracodawcy. W grę wchodzi nawet strajk generalny.
AMP deklaruje dialog z załogą, by złagodzić pracownicze skutki likwidacji pieca i stalowni. Władysław Kielian podkreśla, że załoga boi się utraty pracy. Informuje, że dotychczas w stalowni pracowało około 600 osób, ale wraz ze służbami serwisowymi itp. dawała ona pracę nawet 1000. Obecnie wiele z nich było na urlopach postojowych, a 200 pracowników dowożono z Krakowa do Dąbrowy Górniczej. Władysław Kielian uważa jednak, że w dłuższym okresie nie zgodzą się na taką pracę ze względu na czasochłonny dojazd.
Bez inwestora
Równie napięta atmosfera jest w Hucie Częstochowa (HC), której nie udało się zdobyć inwestora. W prowadzonym niedawno postępowaniu wartą 220 mln zł ofertę złożyła firma Sunningwell Steel Polska. 5 października minął termin zapłaty. Jednak oferent nie przelał pieniędzy, wnioskując o wydłużenie terminu do końca listopada. Jako przyczynę podał konieczność inwentaryzacji majątku i uregulowania statusu prawnego niektórych nieruchomości.
„Postanowieniem z dnia 8 października 2020 r. sędzia komisarz oddalił wniosek Sunningwell Steel Polska (…), stwierdził, że do zawarcia umowy sprzedaży przedsiębiorstwa (…) nie doszło z winy oferenta — Sunningwell Steel, co obliguje sędziego komisarza do ogłoszenia nowego przetargu/aukcji, w których nie może uczestniczyć oferent, który nie zawarł umowy” — napisał w informacji dla mediów Dominik Bogacz, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Twierdzi, że na postanowienie sądu nie przysługuje prawo wniesienia zażalenia.
— Jesteśmy zaskoczeni decyzją sadu. Rada wierzycieli rekomendowała przedłużenie terminu. Jest to cios dla wszystkich, przede wszystkim dla huty. Nie wiem, co było przyczyną, czekamy na formalne informacje— twierdzi Marek Frydrych, prezes Sunningwella.
Pracownicy huty uważają, że jeśli grupa zdobędzie finansowanie i nadal będzie zainteresowana hutą, to może wystawić do jej kupna inny podmiot z grupy. Wcześniej hutą interesował się też ukraiński Metinvest, korporacja Liberty House oraz Cognor. Sąd zobowiązał syndyka do przedstawienia w terminie nie dłuższym niż 14 dni warunków nowego przetargu lub aukcji oraz stanowiska albo wniosku dotyczącego zgody na dzierżawę przedsiębiorstwa. Dotychczas dzierżawiła je grupa Sunningwell International Polska.
— Sytuacja jest dynamiczna. Treść postanowienia sądu znam dopiero od kilku godzin. Mam nadzieję, że Sunningwell International Polska będzie zainteresowany kontynuowaniem dzierżawy. W przeciwnym wypadku będę chciał jak najszybciej znaleźć innego dzierżawcę — mówi Mateusz Bienioszek, syndyk HC.
Pracownicy obawiają się, że bez dzierżawcy zakład czeka rychła likwidacja. Mają nadzieję, że przynajmniej dzięki 22 mln zł wadium wpłaconym w poprzednim przetargu przez Sunningwell Steel Polska uda się zabezpieczyć urządzenia przed zimą. Syndyk informuje jednak, że „wadium wchodzi w skład masy upadłości i będzie służyło zarówno pokryciu kosztów postępowania, jak i zwiększeniu stopnia zaspokojenia wierzycieli”.