I jak teraz współpracować z Rosją

Bogdan Góralczyk
opublikowano: 1998-11-03 00:00

Bogdan Góralczyk: i jak teraz współpracować z Rosją

HANDEL Z ROSJĄ: Nie wróci już zapewne epoka drobnego biznesu, kiedy to Rosjanin z pełną kiesą dolarów przyjeżdżał do Polski po towar — twierdzi Bogdan Góralczyk. fot. Borys Skrzyński

Minęło trochę czasu od chwili wybuchu rosyjskiego kryzysu i można się już pokusić o dokonanie wstępnej analizy jego wpływu na Polskę.

GOSPODARKA rosyjska jest ciągle jeszcze na łopatkach i wychodzenie z zapaści będzie zapewne długie. Jeśli premierowi Primakowowi uda się utrzymać w ryzach społeczeństwo, co w kontekście nadchodzącej zimy wcale nie jest takie pewne, i nie dojdzie do masowych rozruchów, to większych powodów do zaniepokojenia nie powinniśmy mieć. Pod względem gospodarczym rosyjski kolos jest bowiem wręcz liliputem. PKB Rosji jest niższy niż maleńkiej Holandii, udział w światowym eksporcie w ubiegłym roku ledwie przekroczył jeden procent, a w imporcie nie sięgnął nawet tej jedynki.

ZAGROŻENIA dla świata związane z Rosją mogą płynąć z tamtejszej politycznej i społecznej destabilizacji, ale nie z sytuacji gospodarczej. Tak więc w interesie świata leży stabilizowanie sytuacji w Rosji, co pociągnie za sobą zapewne konieczność dalszego jej finansowania. A dla nas, w skali makro, wniosek jest jeden: należy przekonywać i udowadniać wszędzie, że my więcej mamy do czynienia z Unią Europejską niż z Rosją i byłymi republikami radzieckimi. Europa Środkowa to już nie to samo, co Wschodnia.

CO ZAGRAŻA Polsce w przypadku całkowitego załamania w Rosji? 85 proc. polskiego importu ze Wschodu stanowi gaz i ropa naftowa. Dostawy te raczej na pewno nie zostaną wstrzymane, stanowią bowiem podstawowe źródło dopływu dewiz. Reszta importu, to metale, trochę chemii i lekarstw, w sumie nie ma to większego znaczenia.

WIĘKSZE KŁOPOTY, niż początkowo sądzono, spadły na polski eksport — i to nie tylko z powodu braku w Rosji twardej waluty. Rosjanie już od pewnego czasu sygnalizowali, że niewspółmiernie wysoki udział lekarstw w strukturze polskiego eksportu może ulec ograniczeniu, a nawet zastopowaniu. Z całą pewnością zmniejszeniu ulegną także inne ważne pozycje w polskim eksporcie, jak meble, kosmetyki i wyroby chemiczne.

GŁÓWNĄ POZYCJĘ w polskim eksporcie do Rosji stanowią jednak towary rolno-spożywcze (43 proc. całości). Tu są największe problemy, bo dochody rosyjskich gospodarstw domowych maleją i nawet po uspokojeniu się sytuacji popyt na polską żywność będzie mniejszy. Szansą może być barter: „nafta za żywność”. Najważniejsze, to nie lekceważyć tamtejszych konsumentów. Znane są już bowiem przypadki, że do Rosji wysyłano towar bardzo złej jakości, co potem odbijało się utratą rosyjskich partnerów. Rosja upokorzona kryzysem jest jeszcze bardziej przewrażliwiona na kwestie prestiżu.

NAJSILNIEJ UCIERPIAŁ obrót „walizkowy”, szacowany w ubiegłym roku na 1,8 mld USD (ale któż to dokładnie policzy?). Przy tak gwałtownych i głębokich wahaniach kursu rubla nikt trzeźwo myślący nie zdecyduje się handlować z Rosją. Nie wróci też już zapewne epoka drobnego biznesu, kiedy to Rosjanin z pełną kiesą nabitą dolarami przyjeżdżał do Polski pustym TIR-em i wracał nim pełnym towaru. Wpłynie na to sytuacja gospodarcza, a jeszcze bardziej może wpłynąć zaostrzenie przepisów i kontroli, czego wszyscy spodziewają się po gabinecie Primakowa.

Natomiast szansą powinna być teraz ściślejsza, niż dotąd, współpraca i wymiana handlowa na szczeblu regionów, głównie z wykorzystaniem barteru.

Bogdan Góralczyk jest politologiem, ekspertem Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego