IDM: obraz rynku jest tragiczny

Przemek Barankiewicz
opublikowano: 2003-01-28 17:33

Szósta czarna świeca z rzędu i dziesiąta spośród ostatnich jedenastu powstała po dzisiejszej sesji na wykresie kontraktów terminowych. Tak negatywnego obrazu rynku nie było na warszawskiej giełdzie nawet w trakcie ubiegłorocznego lata zakończonego dołkiem październikowym – 1023 pkt. Wszystko wskazuje na to, że widmo wojny w Zatoce Perskiej skutecznie odstrasza kupujących. A przecież to wojny były zazwyczaj motorem napędzającym światowe gospodarki. Futuresy straciły dziś kolejne 0,35 % nie ufając indeksowi, który zanotował podobny wynik jednakże ze znakiem przeciwnym. Powstała baza blisko dziesięciopunktowa ujemna może sugerować, że część inwestorów liczy na kontynuację ciągłości czarnych świec. Czy to się stanie...?

Odpowiedzi mogą być na to pytanie tylko dwie. Z jednej strony kontynuacja spadków jest bardzo realna, bo nawet na dzisiejszej sesji można było zaobserwować, że minimum, jakie powstało przy 1103 pkt nie stanowi żadnej podstawy do wyznaczenia linii wsparcia i w każdej chwili futuresy mogą ponownie zejść poniżej 1100 pkt. Z kolei argumentem przemawiającymi za wybiciem w górę jest chociażby fakt jakiejkolwiek korekty, której w zasadzie nie było od 150 punktów. Po za tym patrząc fundamentalnie na sytuację polskich spółek trudno się doszukać zmian, jakie mogłyby zaistnieć w przeciągu ostatnich dwóch tygodni, oczywiście na niekorzyść. Czyżby polskie spółki przestały być kochane? Myślę, że nie, pozostaje tylko kwestia poziomu indeksu WIG20, przy którym inwestorzy zaczną ponownie napełniać nimi swoje portfele. Póki co, wartość dzisiejszego zamknięcia kontraktów – 1112 pkt nie jest, jak sądzę, ostatnim słowem niedźwiedzi.

Paweł Gołębowski