IKEA chce budować na spornym terenie

Lisowski Artur
opublikowano: 1999-03-12 00:00

IKEA chce budować na spornym terenie

Łódzcy radni protestują przeciw szwedzkiej inwestycji

W ZAWIESZENIU: Jan Musiolik, dyrektor generalny IKEA, nie komentuje sporu, wynikłego wokół zakupionego przez jego firmę terenu. Przyznaje jednak, że jest ona gotowa sfinansować zmianę planu zagospodarowania przestrzennego, aby przyspieszyć rozpoczęcie budowy sklepu w Łodzi. fot. Borys Skrzyński

W ciągu trzech lat IKEA wybuduje w Polsce cztery nowe domy meblowe. Nadal jednak nie wiadomo, jakie będą losy obiektu, który ma powstać za 2-3 lata w pobliżu Łodzi. Ma on stanąć na wykupionym już przez firmę terenie o ekologicznym znaczeniu dla miasta. Grupa radnych stara się powstrzymać tę inwestycję.

Inwestycją firmy IKEA, która od pewnego czasu budzi kontrowersje, jest mający powstać za 2-3 lata Łódzki Dom Meblowy.

Wymarzona lokalizacja

— Łódź jest dla nas dobrym miejscem do inwestowania. Współpracujemy z ponad 150 polskimi przedsiębiorstwami z branży meblarskiej i nie tylko. Zainwestowaliśmy w łódzkim Konstantynowie 10 mln USD. Od ubiegłego roku współpracujemy także z Fabryką Mebli Giętych w Radomsku. To niezbicie świadczy o naszym zainteresowaniu regionem — tłumaczy Jan Musiolik, dyrektor generalny IKEA.

Teren, na którym ma stanąć budynek, według planu zagospodarowania przestrzennego ma jednak ekologiczne znaczenie dla miasta. Zdaniem wielu łódzkich radnych, plan określa te tereny jako istotne ekologicznie i wznoszenie na nich jakichkolwiek obiektów jest zakazane.

Radni kontra IKEA

Zbigniew Klajnert, łódzki radny, profesor geografii uważa, że zabudowania IKEA, które miałyby stanąć w widłach Neru i Dobrzynki, zagrodzą dopływ powietrza do śródmieścia Łodzi. Przestrzega także przed grożącym miastu smogiem. Już w kwietniu ubiegłego roku pojawiły się pierwsze zarzuty podkreślające nieprawidłowości związane ze sprzedażą tego terenu.

Klub radnych Wspólnota Łódzka wystąpił wtedy do zarządu miasta o wskazanie nowego miejsca lokalizacji dla IKEA. Radny Mieczysław Malczyk ujawnił, że grunty na zlecenie IKEA kupowała od prywatnych właścicieli łódzka spółka Pawlik, płacąc 10 USD za mkw. Według radnego dziwić może fakt, że spółka wydała kilka milionów dolarów, wiedząc, że wcześniej nie pozwalano inwestować na tych terenach.

— Mamy do czynienia z zachowaniami korupcyjnymi. Z naszych informacji wynika, że przedstawiciel spółki, która wykupywała grunty pod budowę IKEA, jest skoligacony z członkiem zarządu miasta. Kupujący nie może mieć pewności, że zmienimy lokalne prawo tak, by mógł zbudować centrum handlowe. Mimo to zainwestował tu kilka milionów dolarów — zauważa Marek Karwowski, przewodniczący klubu Wspólnota Łódzka.

Radni klubu skierowali do Najwyższej Izby Kontroli pismo, w którym prosili o zbadanie tej, jak i innych spraw, które uznali za podejrzane.

— Dostaliśmy odpowiedź z NIK, że nasze zarzuty o niegospodarność władz miasta nie mogą być zbadane. Odmowę motywowano brakiem możliwości fizycznych i kadrowych — tłumaczy Marek Karwowski.

W radzie miasta przegłosowano jednak przystąpienie do zmian w planie zagospodarowania przestrzennego miasta.

Szwedzi chcą płacić

Zgodnie z ustawą, za wszystkie zmiany w planie płacić będzie miasto. W kwietniu koszty zmiany planu szacowano na 50 tys. zł. Pojawiły się też głosy przedstawicieli władz miasta, mówiące o tym, że możliwe jest jednak uzgodnienie z inwestorem, aby to on pokrył koszty.

— Jesteśmy otwarci na taką propozycję, jeżeli oznaczałoby to wcześniejsze rozpoczęcie inwestycji. Nie chciałbym komentować zaistniałej sytuacji — mówi Jan Musiolik, dyrektor generalny IKEA.

Decyzję o tym, czy na terenie, który kupił szwedzki koncern, może stanąć dom meblowy, podejmą w najbliższym czasie nowe władze samorządowe.

Artur Lisowski