Część sieci handlowych „podpadła” ostatnio Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Tomasz Chróstny, prezes urzędu, wszczął wobec kilku z nich postępowania wyjaśniające w sprawach m.in. rabatów retrospektywnych (tzw. retro), czyli ustalanych wstecznie w relacjach z dostawcami produktów rolno-spożywczych, którzy dopiero po okresie rozliczeniowym dowiadują się, jakiego upustu mają udzielić. Na jedną z sieci nałożył karę.

– Prezes UOKiK we wzorcach umownych stosowanych przez te sieci doszukał się praktyki noszącej znamiona nieuczciwej konkurencji. Polega ona na wykorzystywaniu przewagi kontraktowej wobec dostawców i wymuszaniu zgody na różnego rodzaju dodatkowe opłaty w zamian za samo przyjęcie towaru do sprzedaży – mówi Maciej Kuszyński, radca prawny współpracujący z firmą windykacyjną SAF.
Rabaty na wokandzie
Radca zwraca uwagę, że stosowanie rabatów retro, czyli premii płaconej przez dostawcę dla sieci za to, że ta kupuje jego produkty, budzi zastrzeżenia od lat. Przy czym wątpliwości rodzi nie tyle istnienie rabatu, co sposób jego ustalania i wprowadzania do umów.
– UOKiK może od połowy 2017 r. ścigać za nieuczciwe wykorzystanie przewagi kontraktowej w branży spożywczej. Organ przygląda się, czy podmioty z taką przewagą nie wykorzystują swojej pozycji wobec drobnych producentów żywności czy rolnych. Bada, czy silniejszy partner nie ma np. zbyt długich terminów zapłaty, opóźnień w płatnościach i retrospektywnych bonusów naliczanych w taki sposób, że dostawca nie wie, jaką ostatecznie otrzyma cenę – komentuje Izabela Biernat-Sadlak, adwokat, starszy prawnik w zespole prawa ochrony konkurencji CMS.
Wyjaśnia, że za wykorzystanie przewagi kontraktowej grozi kara administracyjna w wysokości do 3 proc. rocznego obrotu.
– Mrzonką jest twierdzenie, że dostawca ma możliwość swobodnego negocjowania. Sprawa jest stawiana tak: godzisz się na podwyżkę rabatów – współpracujemy dalej, nie godzisz się – kończymy współpracę. To nic innego jak szantaż kontraktowy – mówi Maciej Kuszyński.
Te kwestie często trafiają na wokandy sądowe. Kiedyś sądy orzekały, że tego rodzaju opłaty były wymuszane i stanowiły czyn nieuczciwej konkurencji. W jednej z takich spraw rozstrzygniętych w 2012 r. Sąd Apelacyjny (SA) w Warszawie stwierdził: „Premia za przekroczenie w obrotach handlowych określonej kwoty nie jest upustem od ceny sprzedaży, bo nie pomniejsza ceny, ale dodatkową opłatą, stanowiącą świadczenie bez ekwiwalentu.” (sygn. akt I ACa 605/12).
– W ostatnich latach sądy zaczęły dostrzegać w rabatach retro czynnik kształtujący ostateczną cenę towaru, a ten jako część marży handlowej nie może być traktowany w kategoriach niedozwolonej opłaty – mówi Maciej Kuszyński.
Według niego sądy tracą z pola widzenia to, co obecnie jest krytykowane przez prezesa UOKiK, czyli ustalanie upustów z datą wsteczną i narzucanie ich wysokości pod rygorem zerwania współpracy. Warszawski SA w 2020 r. w jednym z wyroków orzekł, że zapisy umowne stanowiące o rabacie retro (w tym wypadku pod pojęciem premii pieniężnej) pozwalały dostawcy skalkulować swoją cenę, gdyż znał on wysokość tego rabatu (sygn. akt VII AGa 62/20). Pominął jednak, że rabat ustalano w trakcie roku, a w jednym przypadku dopiero w grudniu, z ważnością od stycznia. Radca zwraca uwagę, że sąd nie wyjaśnił, skąd dostawca miał wiedzieć w styczniu, za jaką cenę sprzedaje towar do sieci, skoro o obniżce, którą musiał jej przyznać, dowiedział się dopiero w grudniu.
Cena wejścia, czyli za co
– Można sądzić, że tego rodzaju praktyki wiążą się ze specyfiką prowadzenia biznesu przez poszczególne sieci handlowe oraz zasadami ustalania i akceptowania rocznych budżetów, przyjmowanych z końcem mijającego roku albo na początku bieżącego. Po takich ustaleniach znają one założenia osiągnięcia określonych wyników i dopiero wtedy wiedzą, jakiej wielkości rabatami należy obciążyć dostawców, aby budżet się spiął i został wykonany – uważa Maciej Kuszyński.
Przedmiotem procesów sądowych są nie tylko upusty, ale też tzw. opłaty półkowe, wnoszone tylko za to, że sieć przyjmuje czyjś towar do sprzedaży. Tymczasem pobieranie opłat innych niż marża handlowa jest zakazane, co wynika z art. 15 ust. 1 pkt 4 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
– Sieci handlowe powinny zarabiać na marży, ustalać warunki zakupu towaru z rabatami, upustami, które nie są niczym nagannym. W ich umowach zapisów o opłatach półkowych już zwykle nie ma od lat, do czego zapewne przyczyniło się bogate orzecznictwo. Jednak trzeba mieć świadomość, że relacje sprzedawców i odbiorców są dość skomplikowane. Na warunki handlowe nie składa się wyłącznie cena towaru, ale też różnego rodzaju bonusy, np. za promocje. Bywa, że pod płaszczykiem usług marketingowych czasem kryją się też opłaty półkowe i zdarza się, że gdy współpraca przestaje się układać, dostawcy idą do sądu z pozwem o zwrot ukrytych, nienależnych płatności – opowiada Izabela Biernat-Sadlak.
Jak wyjaśnia, sąd sprawdza, czy dana opłata miała odpowiednik w jakimś świadczeniu albo usługach sieci, np. logistycznych, i czy faktycznie je wykonano. Bada też korzyści, jakie dostawca dzięki nim uzyskuje oraz to, czy wymagana od niego kwota jest adekwatna do kosztów ponoszonych przez odbiorcę.
– Każdy przypadek jest oceniany osobno, chociażby dlatego, że nie zawsze np. usługa marketingowa jest opłatą półkową. Bardzo często nie jest. Sąd patrzy na całokształt współpracy, warunków handlowych, a nawet na proces negocjacji – wyjaśnia przedstawicielka CMS.
Zaznacza, że nie każdy zapis w umowie o dodatkowych usługach jest zakazany i musi budzić wątpliwości, gdyż takie świadczenia są dopuszczalne. Natomiast, gdy sprawa trafi do sądu, znaczenie ma to, co udowodni strona domagająca się zwrotu pieniędzy. Jest to proces cywilny, w którym trzeba wykazać, że opłata była nienależna, została pobrana, a usług nie wykonano.
Stawką setki tysięcy złotych
Zdaniem adwokat, aby w przyszłości uniknąć sporów, należy precyzyjnie określić ustalone usługi – ich zakres, czas trwania, liczbę promocji, rodzaj, formę. Jeśli produkt ma być np. promowany w gazetce sieci, można wskazać, w ilu wydaniach się pojawi i w jakim formacie. Dostawca może wtedy na bieżąco, nie tylko z końcem roku, sprawdzić, czy wszystko wykonano zgodnie z ustaleniami. Gdy zaś towar ma być promowany na specjalnej ekspozycji w sklepie, warto żądać jej udokumentowania, np. na zdjęciu.
– Umowa powinna oczywiście określać płatności za takie świadczenia. Standardowo przyjmuje się kwartalne okresy rozliczeniowe, czyli po danym kwartale usługi są sprawdzane i rozliczane – mówi Izabela Biernat-Sadlak.
Według niej obecne orzecznictwo wskazuje, że dla sądów ważna jest weryfikacja, czy usługi nie były fikcyjne, albo czy płatność odpowiadała ich wartości rynkowej.
– Takich postępowań jest sporo, mogą trwać średnio dwa lata i czasem toczą się o zwrot setek tysięcy złotych, ale nie każda sprawa kończy się werdyktem oczekiwanym przez powoda. Strony umowy powinny trzymać się ustalonych zasad. W interesie dostawcy jest pilnowanie wykonania usług, by wiedział, za co płaci i mógł wykazać swoje racje. Sądy po ocenie faktów nierzadko stwierdzają, że sieć jednak spełniła dane świadczenie – zwraca uwagę adwokat z CMS.
– Wydaje się, że orzecznictwo poradziło sobie z większością problemów interpretacji przepisów o opłatach półkowych. Kłopot, z którym borykają się obecnie dostawcy, jest związany z oceną ustawowego pojęcia „opłat innych niż marża handlowa”. Sądy traktują rabaty retro jako czynnik cenotwórczy stanowiący część marży. Ta z kolei jest wyłączona spod badania jej jako niedozwolonej płatności. Zdaje się, że sądy pomijają, jak są wprowadzane rabaty – twierdzi Maciej Kuszyński.
Jego zdaniem należałoby kompleksowo oceniać sposób wpisania rabatu do umowy, możliwość negocjowania jego wysokości, konsekwencje dla dostawcy, gdy się na taki upust lub jego podwyżkę nie zgodzi oraz badać termin jego wprowadzania i datę, od której obowiązuje.
– Rozważenie tych wszystkich okoliczności pozwoliłoby stwierdzić, czy określone praktyki nie kwalifikują się jako działania sprzeczne z prawem i dobrymi obyczajami oraz czy nie naruszają interesów przedsiębiorcy, co prawnie stanowi czyn nieuczciwej konkurencji – podkreśla Maciej Kuszyński.