Importerzy nie dadzą rady bez podwyżek

Jacek Kowalczyk, Katarzyna Latek
opublikowano: 2009-04-07 07:08

Branże oparte na imporcie dochodzą do ściany. Muszą podnosić ceny towarów, mimo że popyt słabnie.

Nie tylko eksporterzy cierpią na światowym kryzysie. Coraz głośniej zaczynają narzekać też importerzy. Utrzymujący się słaby złoty i topniejący popyt ciągną w dół sprzedaż sprowadzanych towarów. Jakie będą tego skutki? Zdaniem przedsiębiorców z branż najbardziej uzależnionych od importu, ceny wkrótce pójdą w górę.

- Producenci podnoszą ceny w euro i w dolarach, ponieważ liczba sprzedanych sztuk spada. Muszą mieć więc większą efektywność na produkcie. Odczujemy to szczególnie mocno w Polsce, ponieważ nie dość, że kurs euro i dolara poszedł w górę, to wzrosły także ceny jednostkowe - wyjaśnia Piotr Bieliński, prezes Actiona.

Dlaczego producenci mieliby podnosić ceny, zamiast je obniżać i zwiększać popyt?

- Jeżeli dany producent sprzedawał rok temu 50 tys. sztuk danego produktu, a dzisiaj tylko 25 tys., koszty stałe pozostały takie same. Dlatego na niewielkim produkcie musi zarobić nie dolara, tylko dwa. Na przykład na notebooku to już nie jest dolar, tylko 20-40 dolarów - mówi Piotr Bieliński.

Według Wojciecha Buczkowskiego, prezesa Komputronika, wzrost cen sprzętu IT jest niemal równoległy do wzrostu kursu dolara.

- Nawet jeśli w Polsce popyt spada, sprzęt musi drożeć, ponieważ jego cena ustalana jest w dolarach. Nie jesteśmy w stanie obniżyć cen. Lepiej sprzedać mniej, niż sprzedać ze stratą. Należy pamiętać, że ceny zdecydowanej większości produktów IT mają zasięg globalny. Nawet jeśli zostały dostosowane do popytu w strefie euro, to z powodu słabego złotego nie mogą być dostosowane w Polsce - mówi Wojciech Buczkowski.

Tymczasem ekonomiści nie wierzą importerom. Dlaczego? Dowiesz się z wtorkowego „Pulsu Biznesu”