Inflacja po lutym spadła do 6,6 proc.
Szybka redukcja stóp procentowych w NBP staje się coraz bardziej realna
Inflacja w lutym wyniosła zaledwie 0,1 proc., a liczona rok do roku — 6,6 proc. To pełne zaskoczenie, nikt nie spodziewał się tak szybkiego spadku. Inflacja zbliżyła się do dolnej granicy celu wyznaczonego przez Radę Polityki Pieniężnej na 2001 r. To mocny argument dla kolejnej redukcji stóp procentowych.
Żaden ekonomista nie był w stanie przewidzieć tak szybkiego spadku inflacji. Najbardziej optymistyczne prognozy szacowały roczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w lutym na 6,8 proc. Powtórzyła się sytuacja sprzed miesiąca. Wówczas GUS podał, że inflacja wyniosła 7,4 proc. a optymiści spodziewali się spadku do 7,6 proc.
— Nikt nie docenia jeszcze wpływu gasnącego popytu wewnętrznego na inflację. Jej spadek zaskakuje nas już od trzech miesięcy — przyznaje Marcin Olecki, makroekonomista Raiffeisen Bank Polska.
Po pierwsze żywność
Przyczyn szybkiego spadku inflacji jest wiele. Luty był już drugim miesiącem bez inflacji w cenach żywności. To dosyć dziwne zjawisko w środku zimy. Ceny żywności są mało elastyczne. Ich spadek w lutym w porównaniu ze styczniem oznaczał, że konsumenci rezygnowali z większych zakupów. A to z kolei świadczy otym, że popyt wewnętrzny jest już bardzo niski.
W lutym ceny żywności spadły w porównaniu ze styczniem o 0,2 proc. Tańsze były nawet owoce i warzywa, głównie z powodu mocnego złotego. Importerzy mogli obniżyć swoje ceny.
Obawy przed chorobą szalonych krów spowodowały spadek sprzedaży zazwyczaj drogiej wołowiny na korzyść tańszego drobiu. To też przyczyniło się do spadku cen żywności.
Złoty dusił ceny
Niższej inflacji sprzyjały też ceny paliw. W lutym mieliśmy częściej do czynienia z obniżkami cen oleju napędowego i benzyn. Tu też pomógł silny złoty, bo za ropę trzeba płacić w dolarach. Ceny paliw spadły o 1 proc. w porównaniu ze styczniem, a w relacji rok do roku wzrosły zaledwie o 4,5 proc. To z kolei przełożyło się na transport, którego ceny w lutym nie zmieniły się, a licząc rok do roku wzrosły zaledwie o 5,3 proc.
Mocna polska waluta sprzyja walce z inflacją już od grudnia. W dłuższej perspektywie może jednak wpłynąć na odbicie inflacji w górę. Ekonomiści przestrzegają, że wcześniej czy później musi dojść do istotnej deprecjacji złotego, co z kolei może utrudnić walkę z inflacją w kolejnych miesiącach.
— Ogromny wpływ na tak niską inflację w ostatnich trzech miesiącach miała oczywiście żywność, ale nie tylko. To był splot korzystnych okoliczności. Podwyżki administracyjne ominęły luty i rozłożyły się na kilka miesięcy. Dużą rolę odegrał też bardzo silny złoty — mówi Marcin Olecki.
Wzrost na jesieni
Większość ekonomistów zakłada, że w kolejnych miesiącach inflacja nie będzie już spadać tak szybko, jak obecnie. Będzie jednak coraz niższa. Problemy mogą nastąpić na koniec roku. Według prognoz, najniższa roczna inflacja zostanie odnotowana na początku jesieni. Później jednak ustabilizuje się lub nastąpi jej lekki wzrost.
— Spadek inflacji nie powinien być tak szybki jak ostatnio, bo w dłuższym okresie jej odbicie w górę może być równie silne. W Polsce mamy obecnie do czynienia z cyklem koniunkturalnym. Po boomie i stabilizacji przyszła kolej na okres spadku koniunktury, PKB i inflacji oraz wzrostu bezrobocia. Świadczy to o zbliżającej się recesji — mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, ekonomista Banku Handlowego.
Kiedy w górę
Analitycy są zgodni co do tego, że inflacja wzrośnie. Jednak każdy przewiduje, że nastąpi to w innym miesiącu.
— Inflacja powinna wzrosnąć w kwietniu, bo pod koniec marca nastąpi podwyżka cen gazu. Letnie dane zależą od cen żywności — mówi Jacek Wiśniewski, szef działu analiz w Pekao SA.
— W lipcu inflacja może zbliżyć się do 5 proc., bo w tym miesiącu w roku 2000 była w Polsce susza i ceny żywności poszły w górę. Istnieje jednak duża szansa, że inflacja wzrośnie w ostatnim kwartale, bo w analogicznym okresie 2000 roku wzrost cen był niski. Dodatkowo może obniżyć się kurs złotego — uważa Piotr Bielski.
— Do czerwca lub lipca możemy obserwować spadek inflacji, ale potem zacznie ona rosnąć. Powodem będzie większy popyt wewnętrzny, do którego przyczyni się obniżka stóp procentowych, napływ środków, m.in. z rekompensat, oraz prawdopodobne znaczne osłabienie złotego. Nie można też zapominać o czynnikach statystycznych. Pod koniec ubiegłego roku inflacja była dość niska, więc dane liczone rok do roku mogą pokazać mniejszy spadek — mówi Marek Zuber z BPH.
Analitycy przyznają, że teraz muszą skorygować swoje prognozy dotyczące inflacji średniorocznej. Coraz bardziej realna wydaje się zapowiadana wczoraj przez Jarosława Bauca, ministra finansów średnioroczna inflacja na poziomie 6 proc.
Co na to Rada
Członkowie RPP twierdzą, że spadek inflacji jest argumentem za kolejną redukcją stóp procentowych. Grzegorz Wójtowicz z RPP zaznacza jednak, że nie jedynym.
— Wiele zależy od budżetu — mówi Grzegorz Wójtowicz.
Jarosław Bauc oświadczył, że wykonanie deficytu budżetu państwa po trzech miesiącach może osiągnąć 70 proc. rocznego planu. To jest w tej chwili główne zmartwienie RPP.
Wielu analityków uważa, że redukcja możliwa jest już w marcu.
— Zapowiadałem to jeszcze przed ogłoszeniem danych o inflacji. Przemawia za tym nieracjonalnie wysoki kurs złotego. Myślę, że marcowa obniżka wyniesie 100-150 pkt proc. Spadek inflacji świadczy o tym, że sierpniowa decyzja RPP o podniesieniu stóp proc. była nieco pochopna, bo inflacja i tak by się zmniejszała. Niestety, smutne są przyczyny, które pomogły osiągnąć tak dobry wynik: wzrost bezrobocia, obniżenie tempa wzrostu PKB, które w tym kwartale wyniesie 0,5-1 proc. Jednak z niskiej inflacji trzeba się cieszyć — mówi prof. Edmund Pietrzak z Uniwersytetu Gdańskiego i zarazem ekonomista IBnGR.
— Ta informacja wyraźnie zwiększa szanse cięcia stóp w marcu — uważa Piotr Bielski z PKO BP.
Niektórzy analitycy sądzą, że RPP pozostanie nieugięta.
— Mimo tych danych, RPP nie zdecyduje się na redukcję stóp w marcu. Pozostają obawy o budżet. Rada chce też zapewne poczekać na wstępne dane o przewidywanych zbiorach które, jak zapewniał jeden z jej członków otrzyma na początku kwietnia — mówi Marek Zuber z BPH.
Leszek Balcerowicz, prezes NBP jest zadowolony ze spadku inflacji. Ostrzega jednak, że sytuacja wymaga analizy, bo spadek cen paliw i gazu może mieć przejściowy charakter.