ING: rośnie fala nadpłynności

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2024-08-07 12:23

Brunon Bartkiewicz, szef banku, odpowiada na pytania i uwagi dotyczące półrocznych wyników.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak szybko rosła baza klientów banku w I półroczu
  • jak szef ING BSK komentuje niską akcję kredytrową
  • dlaczego koszty banku wzrosły o 12 proc.
  • jaka jest sytuacja portfela kredytowego przedsiębiorstw i dlaczego bank zwiększa rezerwy
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

ING Bank Śląski (ING BSK) podał półroczne wyniki, które okazały się nieco słabsze niż konsens rynkowy. Brunon Bartkiewicz, prezes banku, podczas konferencji prasowej odniósł się do większości uwag, jakie w internecie pojawiły się rano po publikacji raportu: dynamiki przyrostu liczby klientów, akcji kredytowej, kosztów działania i kosztów ryzyka.

W I półroczu w bankowości detalicznej ING pozyskał 63 tys. klientów (łącznie 4,499 mln na koniec czerwca), 10 tys. przedsiębiorców (447 tys.), 9 tys. MŚP (117 tys.). Liczba największych firm pozostała bez zmian – 3,2 tys.

- Nas te liczby bardzo cieszą. Przyrosty nie są tak oszałamiające jak pięć lat temu. Inne są warunki. Strategia banku zakłada stabilny wzrost. Udaje nam się zachować stabilność, jeśli chodzi o pozyskiwanie klientów, i to nas cieszy – powiedział Brunon Bartkiewicz.

Kolejny wątek dotyczący akcji kredytowej szef banku omówił, pokazując szeroki kontekst. Jak zauważył, na rynku narasta fala nadpłynności. Depozyty przyrosły o 154 mld zł, a łącznie z TFI - 181 mld zł. Akcja kredytowa wyniosła natomiast 66 mld zł. Wskaźnik kredyty/depozyty wynosi na rynku 68,7 proc., a w ING - 75,6 proc.

- Wzrost nadpłynności traktujemy jako element zaburzenia stabilności bilansowej banków, co niesie pewne ryzyka. Pokazuje on też relatywną słabość sektora wobec PKB. Nadal mamy obniżoną aktywność gospodarki. Brak jest inwestycji – to problem, na który zwracamy uwagę od siedmiu lat – stwierdził Brunon Bartkiewicz.

Portfel kredytowy banku wzrósł w I półroczu o 4 proc, do 163,8 mld zł, a depozytowy o 12 proc. do 209,2 mld zł.

Brunon Bartkiewicz podkreślił też, że sektor bankowy jest wypychany z rynku finansowania przez sektor publiczny i fundusze unijne. Zauważył, że choć sytuacja na rynku kredytowym nie wygląda najlepiej, to jednak następuje coś w rodzaju przełamania trendu.

- W II kwartale mamy większy przyrost kredytów niż depozytów. Nie są to oszałamiające liczby, ale zaczynamy widzieć wzrost akcji kredytowej powyżej PKB. Są pewne powody do optymizmu – powiedział szef ING BSK.

Dodał, że czas mniejszej aktywności biznesowej bank wykorzystuje do realizacji projektów poprawiających efektywność. Istotnie maleje udział pracowników w prostych czynnościach bankowych. Średnia dzienna wartość wpłat realizowanych przez klientów w oddziałach spada poniżej 1 tys. dziennie. 10 lat temu wynosiła 7 tys. W przypadku wypłat spadek jest równie duży - 3 tys. w porównaniu do 14 tys. przed dekadą.

- To nie jest przesunięcie wypłat do bankomatów. Tu spadek wynosi 40 proc. w ciągu 10 lat. Następuje przesunięcie do płatności elektronicznych – powiedział Brunon Bartkiewicz.

Jeśli chodzi o koszty administracyjne, (wzrost o 12 proc. do 2 mld zł) szef banku wyjaśnia, że jest to efekt kumulacji kosztów wysokiej inflacji - rosnącego wskaźnika kosztów wynagrodzeń, co przełożyło się na wynagrodzenia i wyższe koszty usług zewnętrzny. Kolejnym ważnym elementem są większe nakłady na IT.

– To jest czas na inwestycje w stabilną infrastrukturę technologiczną – powiedział Brunon Bartkiewicz.

W banku zatrudnienie spadło w I półroczu o 270 osób. Szef ING wyjaśnił, że nie jest to skutek dostosowania do zmian koniunkturalnych na rynku – „my ich nie stosujemy” – lecz zmian strukturalnych banku.

I ostatni element: koszty ryzyka. W II kwartale wyniosły 291,9 mln zł i o 48 proc. wyższe niż przed rokiem. W ujęciu kwartalnym wzrosły o 49 proc.

- Zauważamy napięcia wśród klientów korporacyjnych. Są to wyspowe obszary zagrożeń. W zakresie obsługi kredytów nie widzimy zaburzeń, natomiast zauważamy spadek zdolności do spłaty wśród klientów w dłuższym horyzoncie. To powoduje, że przechodzimy do zwiększenia kosztów ryzyka predyktywnego - wyjaśnił szef ING BSK.

ING BSK miał 965 mln zł zysku w II kwartale. To o 12 proc. mniej niż przed rokiem i 3 proc. poniżej wyniku z I kwartału. W I półroczu bank zarobił 1,958 mld zł wobec 2,008 mld zł w ub.r.