Innogy szykuje zmianę szyldu

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2020-09-24 22:00

Warszawski dystrybutor i sprzedawca prądu jest już w pełni pod skrzydłami grupy E.ON. W planach ma rebranding, nowe usługi i decyzje w sprawie nierentownego carsharingu

Przeczytaj artykuł i poznaj szczegóły nowej strategii warszawskiego dystrybutora i sprzedawcy prądu. 

 

Od 2 czerwca Innogy Polska jest już w pełni pod skrzydłami E.ON. To efekt transakcji między dwiema niemieckimi grupami energetycznymi: RWE i E.ON, które przez ostatnie kilkunaście miesięcy dzieliły europejskie aktywa i się nimi wymieniały. Wśród aktywów będących przedmiotem tych operacji była również grupa Innogy. Do E.ON trafiły: dystrybucja, sprzedaż energii i rozwiązania okołoenergetyczne dla klientów (np. instalacja paneli fotowoltaicznych, dostawy ciepła i chłodu), a do RWE — wytwarzanie energii w źródłach odnawialnych. Co to oznacza dla Innogy Polska — pytamy prezesa Filipa Thona.

REBRANDING TO NIE PIERWSZYZNA:
REBRANDING TO NIE PIERWSZYZNA:
Dla Filipa Thona nie będzie to pierwsza operacja rebrandingu w karierze. Prowadził energetyczną firmę w 2016 r., gdy zmieniała nazwę z RWE Polska na Innogy Polska. Można zgadywać, że teraz przeistoczy się w E.ON Polska.
Fot. Marek Wiśniewski

Wiatr wieje dla RWE

Na początek Filip Thon podaje kilka liczb. Grupa Innogy Polska nadal ma ok. 1 mln klientów, wśród których są gospodarstwa domowe, firmy, odbiorcy przemysłowi i samorządy. Dystrybuuje 7,5 TWh energii elektrycznej rocznie, a sprzedaje 5,3 TWh. Nie ma już jednak w Polsce elektrowni wiatrowych ani dużych źródeł fotowoltaicznych, bo przeszły pod skrzydła RWE.

— Ważne, że dla klientów końcowych w trakcie tych operacji nic się nie zmieniło. Dzięki połączeniu stajemy się po prostu więksi i możemy zaoferować jeszcze więcej rozwiązań, chociażby w zakresie usług ogrzewania dla większych osiedli i wspólnot mieszkaniowych — podkreśla prezes.

Jego zdaniem nowy właściciel, obecny w 15 krajach i obsługujący ponad 50 mln klientów, będzie silnym merytorycznym wsparciem dla polskiej spółki.

E-auta palą gotówkę

Widoczną zmianą będzie nowy szyld — firma poważnie rozważa rebranding.

— W ciągu dwóch lat wprowadzimy prawdopodobnie nową markę — E.ON. Nie zmieni to jednak filozofii biznesowej, bo zarówno Innogy, jak i E.ON reprezentują te same wartości: innowacyjność i ekologię — mówi Filip Thon.

W ofercie produktowej Innogy mają się pojawić m.in. pompy ciepła, klimatyzatory, a także magazyny energii (do montowania wraz z panelami fotowoltaicznymi). Przyszłość carsharingu (innogyGo!) jest zaś analizowana.

— innogyGo! to nie tylko biznes wynajmu aut, ale też sposób na to, by nasza marka była widoczna w mieście. Spróbowaliśmyi widzimy, że dojście do rentowności tego przedsięwzięcia trwa dłużej, niż planowaliśmy. Pandemia miała wpływ na ten biznes i nawet jeśli na początku zakładaliśmy, że to długoterminowa inwestycja, to obecnie zastanawiamy się, co dalej. Wierzymy, że elektromobilność ma przyszłość, ale nie zaliczamy carsharingu do naszego podstawowego biznesu — tłumaczy Filip Thon.

Popyt wraca do normy

Zmiany właścicielskie przypadły na niepewne czasy. Innogy Polska, podobnie jak inne podmioty na tym rynku, odczuła wpływ pandemii i lockdownu na biznes.

— Jesteśmy solidnym sprzedawcą, dlatego nasze dostawy energii zabezpieczyliśmy już rok wcześniej. Tymczasem kryzys związany z koronawirusem spowodował, że zużycie energii w okresie największych ograniczeń spadło średnio o 20 proc., a w przypadku niektórych firm — aż o połowę. Powstałe nadwyżki musieliśmy sprzedać na giełdzie, a ponieważ to samo robiły inne spółki, ceny spadały. To wpłynie na obniżenie naszych wyników w tym roku — mówi Filip Thon.

Dziś popyt na energię jest bliski temu sprzed pandemii. Filip Thon podaje, że tegoroczny wrzesień jest o zaledwie 3 proc. słabszy od września 2019 r. W skali całego roku, jak szacuje, sprzedaż może się okazać o ok. 10 proc. niższa od zeszłorocznej.

— Na koniec roku oznaczać to może jednak dwucyfrowy spadek wyniku — zauważa Filip Thon.

Rząd wypłacił za mało

Pandemiczny 2020 r. przyszedł po roku zdrowym, ale zdominowanym przez rządowe działania, które doprowadziły do zamrożenia cen energii elektrycznej. Celem Krzysztofa Tchórzewskiego, ówczesnego ministra energii, było utrzymanie w 2019 r. rachunków za prąd na niezmienionym poziomie, mimo że ceny energii znacznie wzrosły. Pomysł uderzył w firmy sprzedające energię, mimo że minister zaoferował im rekompensaty wyliczane według sztywnej formuły. Innogy Polska dostała ponad 119 mln zł rekompensat, a mimo to jej zysk operacyjny zmniejszył się w 2019 r. z 474 do 283 mln zł.

— Rekompensaty zostały naliczone dokładnie według wzoru, współpracowaliśmy przy realizacji ustawy z administracją publiczną. Nasz biznes ucierpiał jednak na skutek przyjętych formuł wyliczania — przyznaje Filip Thon.

Czy firma liczy na rekompensaty za 2020 r., zapowiedziane niegdyś przez rząd? Na to pytanie prezes nie odpowiada.

Obligo jest potrzebne

Patrząc w przyszłość, Filip Thon opowiada się za rynkiem transparentnym i konkurencyjnym. Przejrzystości zagrażałoby, jego zdaniem, zniesienie tzw. obligo giełdowego, zobowiązującego producentów do sprzedaży całości wytworzonej energii przez giełdę. Możliwość jego likwidacji sygnalizował ostatnio rząd.

— Bez obligo handel energią nie będzie transparentny, a klienci nie będą wiedzieli, czy kupują energię drogo czy tanio. Transakcje pozagiełdowe nie zapewnią przejrzystości — uważa prezes Innogy Polska.

Konkurencyjności zaś może zagrażać konsolidacja państwowych firm energetycznych. Rząd planuje wydzielenie wszystkich aktywów węglowych do osobnej spółki, a pozostałe „czyste” aktywa chce połączyć.

— Jestem zwolennikiem tego, by na rynku działało wielu graczy, bo to tworzy różnorodność ofert, konkurencję i na koniec jest korzystne dla klienta. Przyglądamy się sytuacji pod kątem ryzyka, ale każdym ryzykiem można też dobrze zarządzać. Ważne, żeby zasady regulacji rynku były jasne dla wszystkich uczestników — podkreśla Filip Thon.

Zwraca uwagę, że konsolidacja państwowych firm przy jednoczesnym obniżeniu przejrzystości rynku hurtowego jest niekorzystna dla klientów.

— Dlatego producentów energii elektrycznej nadal powinna obowiązywać zasada sprzedaży wyprodukowanej energii przez giełdę energii — konkluduje szef polskiego Innogy.

Co ma E.ON. w Polsce

Innogy Polska zajmuje się przede wszystkim sprzedażą energii elektrycznej i jej dystrybucją poprzez Innogy Stoen Operator, który zarządza warszawską siecią elektroenergetyczną. Od 2019 r. ma w grupie firmę Foton Technik z branży fotowoltaicznej.

Po przejściu pod skrzydła nowego właściciela Innogy znalazło się w tej samej grupie kapitałowej co spółka E.ON edis energia, która ma udziały m.in. w ciepłowniach w Szczecinie i Opolu. Mariusz Majkut, prezes E.ON edis energia, wszedł w sierpniu do rady nadzorczej Innogy Polska. Z kolei Filip Thon, który jest prezesem Innogy Polska, pełni jednocześnie funkcję Senior Vice President E.ON Customer Solutions Central and Eastern Europe. W 2019 r. Innogy Polska miało 2,2 mld zł sprzedaży, 283 mln zł zysku operacyjnego i 231 mln zł zysku netto.