Na polskim rynku pocztowym przez ostatnie pół dekady bardzo wiele się zmieniło, ale jedno pozostaje niezmiennie — kierowanej przez Rafała Brzoskę grupie Integer.pl, do której należy InPost, nie podobają się przepisy i to, w jaki sposób Poczta Polska jest traktowana przez państwo. W 2015 r. dwie spółki z grupy Integera złożyły skargi na Komisję Europejską (KE), bo ta nie miała uwag do wprowadzanego przez rząd mechanizmu rekompensaty Poczcie Polskiej (PP) kosztów świadczenia usług powszechnych.
Chodziło o lata 2013-15, w których PP mogła na podstawie prawa pocztowego korzystać z tzw. funduszu kompensacyjnego jeszcze przed uzyskaniem (w drodze przetargu) statusu „operatora wyznaczonego” do świadczenia usług powszechnych w latach 2016-25. Spółki z grupy Integer uważały, że nie powinna mieć prawa korzystania z funduszu, bo formalnie w latach 2013-15 „decyzja polskiego ustawodawcy o powierzeniu PP zadania świadczenia rozpatrywanych powszechnych usług pocztowych nie została poddana ani procedurze udzielania zamówień z poszanowaniem zasad Unii stosowanych w dziedzinie zamówień publicznych, ani w każdym razie procedurze zapewniającej poszanowanie zasad przejrzystości, równości traktowania i niedyskryminacji”.
W ubiegłym tygodniu, po kilkuletnich procedurach, wyrok w tej sprawie wydał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Skargę spółek na decyzję KE w całości odrzucono.
— Od wyroku przysługuje odwołanie, zamierzamy je złożyć — mówi Rafał Brzoska, szef grupy Integer i prezes InPostu.
Do funduszu kompensacyjnego, pokrywającego ewentualne straty generowane przez PP na tym, że musi dostarczać tradycyjne listy do każdego zakątka Polski z określoną częstotliwością, mieli dokładać się wszyscy operatorzy pocztowi, których przychody przekraczały 1 mln zł. W razie potrzeby wpłaty na fundusz miały sięgać nawet 2 proc. przychodów, a ewentualną resztę miał dokładać budżet państwa.
— W praktyce sprawa dotyczy wyłącznie roku 2013, kiedy PP ostatni raz zanotowała stratę na tych usługach. Od tego czasu ma stały zysk z usług powszechnych, który w latach 2016-17 przekroczył 300 mln zł rocznie — mówi Rafał Brzoska.
Zgodnie mechanizmem funduszu kompensacyjnego ewentualna strata na usłudze powszechnej, zanotowana przez państwowego operatora, byłaby finansowana przez wszystkich operatorów proporcjonalnie do ich udziałów rynkowych. W praktyce spółką, która musiałaby dołożyć najwięcej do funduszu pokrywającego straty Poczty Polskiej z usługi powszechnej, byłaby... Poczta Polska, uzyskująca znaczne przychody z innych segmentów rynku. Według prezesa InPostu mechanizm ten wymaga zmiany, zwłaszcza że straty na usłudze powszechnej mogą wkrótce znów się pojawić.
— Rynek pocztowy, w tym kurierski, jest w Polsce tak rozwinięty, że powinien wziąć ciężar finansowania ewentualnych strat na siebie. Przepisy dotyczące kosztu netto [różnicy między wynikami operatora realizującego usługę powszechną a hipotetycznymi, które osiągałby nieobciążony obowiązkami — red.] wymagają pilnej reformy systemowej. Strata na usługach powszechnych, mimo tegorocznych podwyżek, pojawi się z chwilą wdrożenia przez ministra cyfryzacji ogłoszonych niedawno regulacji dotyczących e-doręczeń. Zgodnie z nimi zamiast wysyłać tradycyjne listy, będziemy się komunikować e-listami — mówi Rafał Brzoska.