Paczek przybywa, ale ich dostarczanie jest mniej opłacalne. W środę InPost, operator sieci paczkomatów, świadczący również tradycyjne usługi kurierskie, podał wyniki za pierwszy kwartał. Miał w nim 1,54 mld zł przychodów, czyli o 94 proc. więcej niż rok wcześniej, co jest głównie efektem wchłonięcia francuskiej firmy Mondial Relay.
Tylko na rynku polskim jego przychody skoczyły o 17 proc., do 911 mln zł. Skorygowana EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) urosła o 23 proc., do 409 mln zł, ale marża na tym poziomie spadła o ponad 15 pkt proc.
Po publikacji wyników kurs spółki na giełdzie w Amsterdamie rósł o ponad 1 proc., ale od początku roku spadł o blisko połowę.
- W naszym krótkoterminowym spojrzeniu na rynek nic się nie zmieniło. W drugim i trzecim kwartale spodziewamy się kulminacji negatywnych zdarzeń w otoczeniu. Widzimy w tym roku spowolnienie w e-commerce, na niektórych rynkach będziemy mieli do czynienia ze spadkiem wartości nominalnej rynku. Dla e-sklepów przy rosnących cenach paliw koszty logistyki stają się kluczowym czynnikiem, wpływającym na tempo wzrostu. Uważam, że wszyscy, którzy promowali dostawy pod drzwi klientów, będą się od tego odwracać i zachęcać do korzystania z punktów odbioru czy paczkomatów. Dla nas to szansa, widzimy już przyspieszoną integrację klientów zagranicznych z InPostem, by móc korzystać z naszej sieci i ograniczać w ten sposób koszty dostaw - mówi Rafał Brzoska, prezes i znaczący akcjonariusz InPostu.

InPost w trzech najważniejszych dla siebie krajach (Polska, Francja, Wielka Brytania) zwiększa liczbę obsługiwanych przesyłek szybciej, niż wynosi rynkowa średnia.
- W pierwszym kwartale w Polsce nasz wolumen zwiększył się o 16 proc., czyli o 1 pkt. proc. więcej niż rynkowa średnia. W dłuższym terminie chcemy tu rosnąć o 3-4 pkt proc. powyżej średniej - mówi Adam Aleksandrowicz, szef finansów InPostu.
InPost podniósł w ostatnim czasie ceny usług. Od kwietnia wzrosły o 5 proc., a od 1 maja – o 8 proc.
- Nie planujemy kolejnych podwyżek, ale wszystko zależy od cen ropy naftowej. Jeśli pójdą znacząco w górę, będziemy musieli dostosować cennik - mówi Rafał Brzoska.
Podwyżka dotyczy klientów niezwiązanych z InPostem długoterminowymi kontraktami, czyli głównie klientów indywidualnych oraz małych i średnich firm. W przypadku odpowiadających za największe wolumeny dużych klientów, na czele z Allegro generującym prawie połowę obrotów InPostu w Polsce, podwyżki wyglądają inaczej. Zgodnie z warunkami siedmioletniej umowy z największym polskim serwisem e-handlowym InPost może podnosić ceny raz w roku, w listopadzie, indeksując je o inflację i wzrost kosztów wynagrodzeń.
- Skala podwyżek u klientów zakontraktowanych jest inna. Tam ceny, zgodnie z warunkami umów, będziemy podnosić sukcesywnie w kolejnych miesiącach, aż do początku przyszłego roku. W związku z tym w końcówce roku spodziewamy się poprawy rentowności, ale w tym i następnym kwartale będzie ona niższa niż rok wcześniej. Baza klientów objętych już podwyżkami jest relatywnie niewielka - tłumaczy Adam Aleksandrowicz.
Na marginesie głównej działalności InPost rozwija od połowy ubiegłego roku w Polsce projekt Fresh, w ramach którego dostarcza zakupy spożywcze z sieci Makro. Oferta spożywcza ma się powiększyć.
- Współpraca z Makro układa się bardzo dobrze, będziemy ogłaszali kolejne miasta i drugiego partnera detalicznego w tym projekcie. W branży e-spożywczej najważniejsza jest sprawna logistyka, więc liczymy na to, że Fresh stanie się partnerem pierwszego wyboru dla tych sieci, które nie prowadzą jeszcze działalności w tym zakresie - mówi Rafał Brzoska.