Karty wirtualne to jeszcze ledwie promil wszystkich obsługiwanych przez polskie banki kart. Ich udział w ilości internetowych transakcji kartowych jest jednak ponad 100 razy większy niż standardowych plastikowych pieniędzy.
Na polskim rynku jest już około 19 mln aktywnych kart płatniczych. Co tysięczna z nich to tzw. karta wirtualna. Nie można nią płacić w sklepie ani podjąć gotówki w bankomacie. To karty do płacenia za towary zamawiane przez Internet lub telefon, gdzie konieczne jest jedynie podanie danych identyfikacyjnych karty. Wbrew nazwie, karty wirtualne nie zawsze są tylko zapisanym na papierze numerem z informacją o terminie ważności. M.in. karty wydawane przez internetowy mBank bardzo przypominają „plastikowych kuzynów”. To kawałki tworzywa o standardowym formacie karty płatniczej. Tyle, że bez paska magnetycznego.
— Oprócz umowy karty płatnicze są jedyną rzeczą, która w oczach klientów świadczy o fizycznym istnieniu wirtualnego banku. Poza tym wydając kartę wirtualną w plastikowej postaci, łatwiej wytłumaczyć klientom, że jest to normalna karta płatnicza, tyle tylko, że bez paska, służąca do płacenia tam, gdzie pasek nie jest potrzebny, czyli np. w Internecie — tłumaczy Wojciech Bolanowski, doradca ds. kanałów komunikacji mBanku.
Ponad 85 proc. wydanych w Polse wirtualnych kart znajduje się w portfelach klientów mBanku. Na tym tle udział w rynku Invest-Banku i PKO Banku Polskiego, których karty wirtualne są jedynie zapisanymi na zwyklej kartce numerami, raczej nie rzuca na kolana.
Sukcesu mBanku nie udało się też na razie powtórzyć Multibankowi, również należącemu do BRE Banku. Multibank zdołał dotychczas sprzedać podobną do PKO BP ilość swoich wirtualnych kart.
Sama idea kart wirtualnych sprawdziła się zresztą doskonale. Według danych eCardu, spółki badającej ten segment rynku, udział kart wirtualnych w ilości transakcji stricte internetowych polskich e-sklepów wyniósł w III kwartale 2002 r. 10,07 proc. wszystkich transakcji kartowych w sieci.
Jednak biorąc pod uwagę wartość transakcji, udział kart wirtualnych wyniósł w III kwartale zaledwie 3,45 proc. ogólnej wartości sprzedaży.
— Udział kart wirtualnych w całości autoryzowanych przez nas transakcji będzie się zwiększał. Jak bardzo — zależy od tego, które banki zdecydują się na ich wydawanie. Jeśli pojawią się one w ofercie instytucji, które oferują rozbudowane usługi internetowe, czyli np. Banku Zachodniego WBK lub BPH PBK, to udział kart wirtualnych w całości e-transakcji może się podwoić już w 2003 r. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że są to karty debetowe i — jeśli nie liczyć kont Inteligo — w polskich warunkach jedyną dla nich alternatywą są karty kredytowe. A te — ze względu na konieczność przejścia skomplikowanego procesu oceny ryzyka kredytowego — nie są dostępne dla każdego — tłumaczy Piotr Kaczanowski, dyrektor handlowy eCardu.