Inwestorzy donieśli na milionera

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2015-09-14 22:00

Prokuratura bada, czy jeden z najbogatszych Polaków wyprowadził majątek ze spółki tuż przed ogłoszeniem jej upadłości

Romuald Ściborski, założyciel imperium medycznego Polski Holding Medyczny PCZ, wycenianego w szczytowym momencie na blisko 2 mld zł, jeszcze niedawno brylował w czołówce listy najbogatszych Polaków („Wprost” oszacował jego majątek na 355 mln zł) i roztaczał przed rynkiem kapitałowym ambitne plany ekspansji (więcej w ramce obok).

Zdaniem inwestorów notowanej na NewConnect spółki, w pierwszej połowie 2015 r. dokonał jednak operacji, które umożliwiły mu wyprowadzenie z niej majątku i spowodowały utratę przez nią kontroli nad aktywami, wśród których są przychodnie, szpitale, hurtownia leków czy uzdrowiska.

Transakcje miały być przeprowadzane do ostatnich chwil przed zgłoszeniem przez spółkę wniosku o upadłość w czerwcu tego roku, a ucierpieć miało liczne grono inwestorów indywidualnych — akcjonariuszy i obligatariuszy. „W porozumieniu z Beatą Gałązkowską i Stanisławem Jerzym Pachołkiem [członkowie zarządu PCZ — red.], w celu pokrzywdzenia wierzycieli Spółki (…), [Romuald Ściborski — red.] usuwał oraz ukrywał składniki majątku PCZ, a także obciążał je oraz zbywał, w tym przenosił składniki majątku PCZ na nowotworzone podmioty gospodarcze oraz spłacał tylko niektórych wierzycieli, czym działał na szkodę pozostałych” — czytamy w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które do Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu złożyło Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (SII).

„Zarząd PCZ S.A. stanowczo zaprzecza, aby kiedykolwiek dochodziło do «selektywnego zaspokajania wierzycieli» przez PCZ S.A. Każda tego rodzaju informacja traktowana będzie jako uderzająca w dobre imię PCZ S.A. oraz jej Zarządu, a co za tym idzie spotka się z odpowiednią reakcją prawną” — odpisał nam Stanisław Pachołek, prezes PCZ. SII podejrzewa, że cała trójka popełniła przestępstwa z art. 300 § 1 w zw. z § 2 i § 3 k.k., które podlegają karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.

— Prokuratura prowadzi postępowanie przygotowawcze w sprawie. Złożono ok. 100 zawiadomień o przestępstwie, przesłuchano strony i zabezpieczono dokumenty— mówi Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Część inwestorów zainwestowała w spółkę oszczędności życia, a teraz może odejść z kwitkiem. Wstępnie roszczenia zostały oszacowane na ponad 100 mln zł.

Znikające aktywa

PCZ to holding, który jest spółką matką dla dziesięciu podmiotów prowadzących działalność operacyjną. Z informacji dostępnych w KRS wynika, że nad sześcioma z nich PCZ nie ma już kontroli — chodzi m.in. o hurtownię farmaceutyczną CeFarMed, PCZ Instytut Medyczny (właściciel czterech placówek medycznych, w tym trzech szpitali i jednej samodzielnej przychodni), placówki medyczne w Środzie Śląskiej i Górze Śląskiej, Pogotowie Ratunkowe oraz uzdrowisko Ciepłowody Przerzeczyn-Zdrój.

Schemat był łudząco podobny we wszystkich spółkach, a działania szybkie i sprawne. Przykładem może być CeFarMed. Pod koniec ubiegłego roku spółka otrzymała 1 mln zł od PCZ w ramach podwyższenia kapitału zakładowego. W lutym udziały objęło powiązane z Romualdem Ściborskim RSV, a w kwietniu — również powiązana z biznesmenem spółka PHM.

Nominalnie mają 45 proc. udziałów, są one jednak uprzywilejowane pod względem głosu w stosunku 3:1, a wypłacana dywidenda przewyższa o połowę stawkę należną posiadaczom udziałów nieuprzywilejowanych. Obie spółki objęły udziały za wkład niepieniężny w postaci… akcji PCZ.

„Tracąc kontrolę nad tymi podmiotami, PCZ utraciło kontrolę nad ich aktywami, a także utraciło wpływ na sposób prowadzenia działalności przez te podmioty oraz na możliwość generowania przez nie zysków. Co więcej, utraciło nawet decyzyjność w sprawie podziału zysku między wspólników. Jednocześnie, w okresie bezpośrednio poprzedzającym utratę kontroli nad spółkami zależnymi, PCZ wniosło do nich wkłady pieniężne w postaci faktycznie przelanych sum” — napisali obligatariusze do prokuratury.

„Wszelkie przekształcenia własnościowe zachodzące w spółkach-córkach miały za zadanie wzmocnić te spółki poprzez ich dokapitalizowanie” — zapewnia Stanisław Pachołek.

Transakcje były odnotowywane w KRS, ale spółka nie informował o nich akcjonariuszy w raportach bieżących, nie wspomniała o nich również w raporcie rocznym. „Wszelkie, istotne informacje w zakresie podejmowanych przez PCZ S.A. działań oraz w temacie sytuacji finansowej przekazywane były inwestorom zgodnie z najlepszymi standardami” — twierdzi prezes PCZ.

Biegły rewident, spółka Eliks Audytorska, nie zgłosił zastrzeżeń. W poniedziałek przedstawiciele audytora nie znaleźli czasu na rozmowę z „PB”. Romuald Ściborski umył ręce. Z wniosków do sądu wynika, że Aleksandra Kraśnicka-Ściborska, żona biznesmena, została w kwietniu właścicielką spółki RSV, która ma kilkadziesiąt procent udziałów w spółkach z grupy holdingu.

Obligacje i nieruchomości

Równolegle PCZ przygotowywało kolejną emisję obligacji o wartości do 100 mln zł i informowało akcjonariuszy o doskonałej sytuacji finansowej. Wniosek o upadłość był dla wszystkich zaskoczeniem (zarząd PCZ informował w czerwcu, że powodem jego złożenia jest wypowiedzenie przez bank 20 mln zł kredytu obrotowego). W piśmie do prokuratury SII zwraca uwagę, że PCZ wykupiło część obligacji o stosunkowo odległym terminie zapadalności,a drobni obligatariusze mogą nie odzyskać zainwestowanych kwot.

Stowarzyszenie przypomina też, że spółka matka zaledwie dziesięć dni przed złożeniem wniosku o upadłość podjęła decyzje mogące doprowadzić do utraty kontroli przez spółkę nad wartościowymi nieruchomościami. Rada nadzorcza głosami trzech członków zdecydowała o zbyciu dziesięciu działek. Jak twierdzą obligatariusze, kolejne nieruchomości zostały objęte 30-letnią dzierżawą na rzecz spółki RASS, w której władzach zasiada m.in. żona Romualda Ściborskiego. Ich zdaniem, te operacje ograniczają fundusze, które spółka może wypłacać wierzycielom.

„PCZ S.A. łączy z RASS S.A. długoletnia umowa inwestycyjna. Podjęte działania stanowiły element przedmiotowej umowy” — twierdzi Stanisław Pachołek.

„Schemat działania w poszczególnych spółkach zależnych pozwala na stwierdzenie, iż PCZ już od wielu miesięcy prowadziła usystematyzowane działania uszczuplające jej majątek, których jedynie zwieńczeniem jest złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości z możliwością zawarcia układu” — czytamy w piśmie obligatariuszy.

Na do widzenia

Wisienką na torcie jest plan wypłaty dywidendy za 2014 r. Ubiegłotygodniowe walne zgromadzenie przegłosowało wypłatę 10,9 mln zł, co syndyk oprotestował jako niezgodne z prawem. Większość pieniędzy trafiłaby do spółek powiązanych z Romualdem Ściborskim. Zdaniem obligatariuszy, jeśli uchwała weszłaby w życie, biznesmen stanąłby w kolejce z wierzycielami i mógłby ubiegać się o pieniądze z masy upadłościowej, chociaż niedawno sam wyprowadził ze spółki dużą część majątku. Romuald Ściborski porozmawiał z „PB”, ale nie zgodził się, by jego wypowiedzi zostały opublikowane. Do zarzutów zamierza się odnieść na konferencji prasowej.

Wzloty i upadki milionera

Romuald Ściborski chciał stworzyć grupę firm zapewniającą kompleksową obsługę pacjenta — od przychodni poprzez szpital po sprzedaż hurtową i detaliczną leków. Pomysł był dobry, prywatna opieka zdrowotna wypełnia niszę powstałą wskutek niedowładu zakładów publicznych, których pacjenci muszą czekać w długich kolejkach.

Placówki PCZ stały się ważnym elementem dolnośląskiego rynku medycznego, spółka spektakularnie rosła, m.in. przez przejęcia kolejnych podmiotów. Romuald Ściborski miał bardzo ambitne plany rozwoju, ale im szybciej biznes się rozwijał, tym częściej na forach internetowych pojawiały się głosy rozczarowanych pacjentów i pracowników PCZ.

Mowa była o osobach figurujących na liście zatrudnionych, a niepracujących w spółce czy sprzęcie medycznym przenoszonym z jednej placówki do drugiej. Jako holding zrzeszający spółki prowadzące działalność operacyjną PCZ zadebiutowało na NewConnect w 2011 r. Kurs akcji spółki założonej przez byłego inwestora giełdowego poszybował bardzo wysoko, w szczycie dając wycenę sięgającą niemal 2 mld zł. Pod koniec czerwca 2015 r. spółka złożyła wniosek o upadłość, a sąd ogłosił ją pod koniec lipca.

 

Wzloty i upadki milionera

Romuald Ściborski chciał stworzyć grupę firm zapewniającą kompleksową obsługę pacjenta — od przychodni poprzez szpital po sprzedaż hurtową i detaliczną leków. Pomysł był dobry, prywatna opieka zdrowotna wypełnia niszę powstałą wskutek niedowładu zakładów publicznych, których pacjenci muszą czekać w długich kolejkach.

Placówki PCZ stały się ważnym elementem dolnośląskiego rynku medycznego, spółka spektakularnie rosła, m.in. przez przejęcia kolejnych podmiotów. Romuald Ściborski miał bardzo ambitne plany rozwoju, ale im szybciej biznes się rozwijał, tym częściej na forach internetowych pojawiały się głosy rozczarowanych pacjentów i pracowników PCZ.

Mowa była o osobach figurujących na liście zatrudnionych, a niepracujących w spółce czy sprzęcie medycznym przenoszonym z jednej placówki do drugiej. Jako holding zrzeszający spółki prowadzące działalność operacyjną PCZ zadebiutowało na NewConnect w 2011 r. Kurs akcji spółki założonej przez byłego inwestora giełdowego poszybował bardzo wysoko, w szczycie dając wycenę sięgającą niemal 2 mld zł. Pod koniec czerwca 2015 r. spółka złożyła wniosek o upadłość, a sąd ogłosił ją pod koniec lipca.