Vistula była jedną z najlepszych inwestycji ubiegłego tygodnia. Na jej akcjach można było zarobić ponad 33 proc. Czyżby odzieżowa spółka, która od kilku miesięcy walczy z przyciskającym ją do dna kredytem na 250 mln zł, wszystko, co najgorsze, miała za sobą?
— Takie stwierdzenie jest zbyt optymistyczne. Spółka wciąż walczy o przetrwanie, trwają rozmowy z bankami na temat zrolowania zadłużenia. Nic nie zostało jeszcze podpisane — mówi Jerzy Mazgaj, akcjonariusz i szef nadzoru Vistuli.
Tymczasem na rynku plotkuje się, że Fortis Bank już zgodził się zrolować kredyt. Jednym z warunków, który postawił, było zapewnienie sobie wpływu na spółkę. To do banku ma być skierowana emisja 10,3 mln akcji, która będzie głosowana 29 czerwca.
— Jest kilku chętnych do objęcia akcji — ucina Jerzy Mazgaj.
W pozytywne zakończenie rozmów z bankiem najwyraźniej wierzą władze spółki. Na przełomie maja i czerwca insiderzy, zastrzegający anonimowość, ruszyli do zakupów akcji. Najpierw ktoś z władz kupił 1 mln akcji po 1,48 zł. Kilka dni później poinformowano o nabyciu 1,38 mln akcji po 1,62 zł. Ostatni komunikat mówi o 50 tys. akcji po 1,51 zł. Być może giełdowi gracze uznali, że warto iść śladem insiderów.
— Spółka była wcześniej niedowartościowana. Wzrost kursu odbieram też jako wyraz wiary inwestorów w pozytywne rozwiązanie problemów. Kupowanie akcji przez członka władz spółki zawsze jest przyjmowane optymistycznie — mówi Jerzy Mazgaj.