Inwestycyjna pauza w samorządach

Bartek GodusławskiBartek Godusławski
opublikowano: 2016-06-07 22:00

Władze lokalne nie spieszą się z inwestycjami, ale tak słabo jeszcze nie było. Sytuację zmieni dopiero unijny zastrzyk.

Pierwszego kwartału w gospodarce do udanych nie zapiszemy. Wzrost PKB spowolnił do 3 proc. r/r., a odpowiedzialność za ten stan rzeczy spada głównie na inwestycje, które w ujęciu rocznym zanotowały spadek o 1,8 proc. Źródeł hamowania trzeba szukać w średnich i dużych firmach, ale swoje dołożył też sektor publiczny, którego nakłady były jedną piątą niższe niż rok temu. To skutek braku paliwa w postaci euro i dziury między perspektywami unijnymi, z których jedna jest już historią, a druga nie rozkręciła się jeszcze.

Widać to po samorządach, których aktywność inwestycyjną najmocniej podtrzymuje kroplówka z Brukseli. W pierwszych trzech miesiącach na inwestycje z budżetów lokalnych popłynęło niecałe 1,9 mld zł. To ponaddwukrotnie mniej niż rok temu i dużo poniżej średniej z ostatnich czterech lat, kiedy nakłady wynosiły 3,65 mld zł rocznie.

Eksperci nie załamują jednak rąk, bo tak jak pierwsze trzy miesiące najmniej ważą w całorocznymPKB, podobnie wydatki majątkowe samorządów są zawsze najniższe. Najlepiej to widać po ubiegłym roku, kiedy w pierwszym kwartale samorządy zainwestowały solidne 4,1 mld zł, by pod koniec roku uregulować faktury na 18 mld zł. Teraz też należy oczekiwać, że finansowanie rozkręci dopiero w drugiej połowie roku. Wtedy mocniej popłynie strumień miliardów euro z unijnej kasy, a to dla samorządowych inwestycji być albo nie być.

— Patrząc na rynek przetargów, widać, że one dopiero ruszają, a od rozstrzygnięcia przetargu do wydania kasy jest jeszcze długa droga. Dlatego nie zdziwiłbym się specjalnie, gdyby jeszcze przez co najmniej jeden-dwa kwartały te wydatki nie były szczególnie imponujące — mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.

Inwestycyjną pauzę skarbnicy wykorzystują do wypracowania nadwyżek operacyjnych i poprawy wskaźników zadłużenia, które pozwolą w przyszłości zaciągać zobowiązania pod projekty z unijnym finansowaniem, do których trzeba dorzucić trzy grosze z samorządowej kasy. Jeśli się nie uda, są jeszcze inne możliwości.

— Jest pytanie w kontekście długu samorządów, czy i jak będą zmieniały strukturę wydatkówi czy część nie „wyemigruje” do podmiotów, które nie są w statystyce. To jednak nie znaczy, że nakłady inwestycyjne nie będą miały miejsca — zwraca uwagę Tomasz Kaczor.

Niska aktywność inwestycyjna to przyczyna solidnej nadwyżki, jaką wypracowały władze lokalne. Górka w budżetach sięgnęła blisko 12 mld zł i była wyższa o ponad miliard niż rok temu o tej porze. Razem z nakładami inwestycyjnymi nie przyhamowały jednak wydatki bieżące, które rok do roku zwiększyły się o 1,25 mld zł i sięgnęły prawie 40 mld zł. © Ⓟ