IV RP bez żenady natarła na sędziów

Jacek Zalewski
opublikowano: 2007-05-10 00:00

Mieliśmy nosa, nadając w poniedziałek komentarzowi otwierającemu tydzień tytuł „Nerwówka IV RP” i pisząc o zbliżającym się starciu związanym z rozpatrywaniem przez Trybunał Konstytucyjny (TK) ustawy lustracyjnej. Wczoraj IV Rzeczpospolita przystąpiła do niemającego precedensu natarcia na sędziów.

Trybunał w minionych dziesięciu latach wielokrotnie wydawał bardzo ważne orzeczenia wbrew interesom ekipy aktualnie trzymającej władzę. Doskonale o tym wie chociażby poseł Ryszard Kalisz, który w rozpoczętej wczoraj rozprawie reprezentuje autorów wniosku o uznanie ustawy lustracyjnej za niekonstytucyjną, a który w tej samej sali stawał po stronie władzy. Ale we wszystkich dotychczasowych przypadkach pokonani decydenci co najwyżej przeklęli w duchu niezawisłość sędziów, nie mając czelności publicznie ich atakować.

Ale tak postępowała potulna III RP.

Filozofią IV RP jest obalanie tzw. politycznej poprawności, sprowadzające się do obalania wszelkich zasad. Wczorajszymi wnioskami o wyłączenie aż czterech sędziów TK z orzekania w sprawie lustracji obecny Sejm — reprezentowany przez posła PiS Arkadiusza Mularczyka — przekroczył granice przyzwoitości. Wnioski nie miały podstaw w art. 26 ustawy o TK, a zamiar wyłączenia Ewy Łętowskiej i Marka Mazurkiewicza za lustracyjne poglądy wyrażone w zamierzchłym roku 1992 — czyli wiele lat przed wejściem w życie obecnej Konstytucji RP, wybraniem wspomnianych sędziów w skład TK oraz uchwaleniem ocenianej ustawy — był prawną kompromitacją. Podobnie jak chęć ukarania niesterowalnego Jerzego Stępnia za jego niewdzięczność wobec głowy państwa, która powierzyła mu (nie mając wyjścia) stanowisko prezesa TK.

W tej kadrowej rozgrywce chodziło oczywiście o odsunięcie wydania przez TK wyroku jak najdalej w czasie, koniecznie za magiczną datę 15 maja, gdy ustawa lustracyjna zacznie mieć moc karzącą. Wnioski o cztery wyłączenia i tak nie miały jednak sensu, bo nawet gdyby zostały przez TK — rozumowanie czysto teoretycznie — uznane, to dziewięciu sędziów pozostających w składzie orzekającym wystarczyłoby do wydania wyroku. Przypomnijmy, że lustracja oceniana jest w tzw. pełnym, czyli przynajmniej dziewięcioosobowym składzie TK. Można to odnieść do przepisów piłki nożnej — zachowując obowiązującą obecnie w Polsce poetykę EURO 2012 — które dopuszczają usunięcie z boiska czterech zawodników i granie w siódemkę. Dopiero usunięcie piątego uznaje się za zdekompletowanie jedenastki i ogłasza porażkę przez walkower.

Rozprawa lustracyjna będzie kontynuowana dzisiaj i zapewne w piątek. Nie próbując typować wyroku, po pierwszym dniu wypada jednak wyrazić uznanie dla przewidywalności ojców obecnej Konstytucji RP, którzy w art. 190 ust. 1 wpisali: „Orzeczenia Trybunału Konstytu- cyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne”.