J&S Energy - powtórka z kary

PJ
opublikowano: 2008-03-28 00:00

Agencja rezerw skończyła badanie, czy spółka miała wymagane zapasy paliw. Wygląda na to, że nałoży na nią karę. Po raz drugi.

Agencja rezerw skończyła badanie, czy spółka miała wymagane zapasy paliw. Wygląda na to, że nałoży na nią karę. Po raz drugi.

Prawnicy Agencji Rezerw Materiałowych (ARM) zakończyli pracę. Rzecz jest niebłaha — dotyczy wszczętego na początku lutego postępowania w sprawie naruszenia przez J&S Energy obowiązku utrzymywania zapasów paliw.

Decyzja będzie gotowa w przyszłym tygodniu. Według naszego źródła, prawnicy agencji uważają, że spółce należy się kara. W grę wchodzi niebagatelna kwota 462 mln zł. J&S dostanie po kieszeni? Agencja nabrała wody w usta.

— Proszę uzbroić się w cierpliwość. Ostateczna decyzja w tej sprawie zostanie ogłoszona zapewne we wtorek — podkreśla Piotr Kruk, rzecznik ARM.

Spór o zapasy...

Sprawa toczy się od jesieni 2007 r. W październiku ARM stwierdziła, że w końcu lipca J&S Energy nie miało wymaganych przez prawo zapasów paliw. Józef Aleszczyk, prezes ARM, nałożył więc spółce gigantyczną karę 462 mln zł.

W grudniu Waldemar Pawlak, nowy wicepremier i minister gospodarki, uchylił tę decyzję, argumentując, że doszło do błędów proceduralnych. Spotkały go za to ostre ataki ze strony PiS.

Na tym się jednak nie zakończyło. 5 lutego tego roku agencja wszczęła nowe postępowanie administracyjne w sprawie rezerw J&S Energy.

...oraz przepisy

Przedstawiciele J&S nie chcą komentować możliwości powtórnego nałożenia kary na spółkę. Liczą, że decyzja agencji będzie po ich myśli. Jeśli nie, to będą się odwoływać.

— J&S Energy dyspo- nowała wymaganymi zapasami paliw. Spółce unie- możliwiono jednak dostarczenie odpowiedniej dokumentacji — twierdzi Grzegorz Zambrzycki, prezes J&S Energy.

Jego zdaniem, obecne postępowanie jest bezprzedmiotowe.

— Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, nie można podejmować dwukrotnie decyzji w tej samej sprawie. Decyzja, o której mówimy, została już wydana, a postępowanie umorzone — podsumowuje Grzegorz Zambrzycki.