Nagły wzrost apetytu Białorusinów na polskie jabłka, obserwowany od wprowadzenia przez Rosję embarga, już nikogo nie zaskakuje. Kolejne rekordy eksportowe Polaków odnotowują też zagraniczne portale branżowe. Eksport jabłek (łącznie z innymi owocami, choć to jabłka dominują) na Białoruś w pierwszym półroczu tego roku był ponad 5,5-krotnie wyższy wolumenowo niż średnio w tym okresie w latach 2010-13.

Strzał w kolano
Jednak nie tylko w polskich owocach Białorusini mocno zasmakowali. W tym półroczu sprzedaliśmy im ponad trzy razy więcej warzyw niż średnio od stycznia do czerwca w latach 2010-13. Sąsiedzi upodobali sobie pomidory, kapustę i pieczarki.
— Utratę dostępu do Rosji udało się częściowo zagospodarować Białorusią. Tym samym przybyło pośredników w handlu, ale dostajemy porównywalne pieniądze, to ostateczny konsument płaci więcej — mówi jeden z producentów warzyw. Rafał Zarzecki, wiceprezes Citroneksu, który ma m.in. biznes pomidorowy, przekonuje, że to hossa, która lada moment się skończy.
— Wielkie szklarnie, w które Rosjanie zaczęli inwestować, wchodzą powoli w etap przynoszenia plonów, więc importowane produkty nie będą potrzebne. Unia Europejska popełniła ogromny błąd, nie blokując Rosjanom dostępu do technologii. Dziś nie kupują więc bezpośrednio w Europie warzyw, ale np. od Holendrów biorą technologie ich uprawy. Inwestują w ogromne szklarnie u siebie, a pracowników szkolą im Europejczycy. W efekcie unijni rolnicy nie będą im już nigdy potrzebni, a my sami umożliwiliśmy Rosjanom rozwój tego sektora — dodaje Rafał Zarzecki. Zastrzega, że sam z chwilowego zainteresowania Białorusi jednak nie korzysta.
Chiński bufor
Jeszcze większe rekordy biją produkty mleczarskie. Ich sprzedaż na Białoruś była w tym półroczu prawie 11-krotnie wyższa niż średnia z tego okresu dla lat 2010-13.
— Embargo pozwala krajom nim nieobjętym na przetwórstwo żywności z surowców pochodzących z krajów, w których blokada obowiązuje. Ten eksport to sprzedaż mleka, które na dużą skalę było przerabiane na Białorusi m.in. na sery. Zwiększoną wysyłkę mleka realizowało wielu czołowych graczy z sektora mleczarskiego. Od kilku miesięcy widać jednak słabnące zainteresowanie surowcem, tegoroczny wynik nie będzie już tak wysoki — mówi Edward Bajko, prezes Spomleku.
Tak dynamicznie rosnącego zainteresowania nie doświadczyły produkty mięsne. Jego przetwórcy podkreślają, że rosyjskie embargo kompensują sobie dziś za Wielkim Murem.
— Luka po utracie Rosji została zasypana przez ogromnie rosnący obecnie popyt z Chin. Wcześniejsze problemy w związku z tą blokadą zostały więc w branży mięsnej mocno zmarginalizowane — mówi Krzysztof Woźnica, prezes Zakładów Mięsnych Silesia. Niezłym, bo 4,6-krotnym wzrostem wolumenu eksportu w tym kierunku w pierwszym półroczu tego roku, względem średniej z tego samego czasu w latach 2010-13, mogą się też pochwalić producenci przetworów ze zbóż.
OKIEM EKSPERTA
Ryzykowne i krótkowzroczne
JAKUB OLIPRA
ekonomista Credit Agricole
Rosja po embargu sprawnie rozbudowała produkcję w wielu działach. Tak było np. z wieprzowiną, której najprawdopodobniej stanie się znaczącym eksporterem. Jednocześnie w części branż ten eksperyment — polegający na odcięciu zachodniej konkurencji i ogromnych państwowych inwestycjach w sektor, aby stać się co najmniej samowystarczalnym — nie udał się. Tak było m.in. w produktach mlecznych, wołowinie, owocach i warzywach. Na razie jednak kraj jest zależny od importu, a dzięki temu polscy rolnicy mogą sprzedawać na Białoruś. Raz na jakiś czas słychać w mediach o rozjeżdżaniu w Rosji zachodniej żywności buldożerem, ale po takim pokazie krajowy deficyt i tak jest często uzupełniany. Widać to po naszych statystykach eksportowych na Białoruś właśnie w owocach, warzywach i mleku. Ale nie sprzedajemy np. wołowiny, której na Wschodzie też brakuje, bo nasi producenci mają inne atrakcyjne alternatywy wobec Rosji — rynki zachodnie oraz koszerne i halal. Poleganie jedynie na Białorusi w dłuższym terminie jest jednak ryzykowne i krótkowzroczne. To dobry czas, żeby sprzedawać nadwyżki, ale dywersyfikować odbiorców oraz produkcję, bo Rosjanie nie przestają inwestować w produkcję u siebie.