W grudniu 2013 r. SK Bank sprzedał spółkę zależną Centrum Operacyjne Alter Finance (COAF) za ponad 3,4 mln zł. Kupiły ją, rozkładając zapłatę na raty, dwie firmy, będące kredytobiorcami SK Banku, z których jedna to związany z Jerzym Kowalewskim Vendere Expert (VE). Co ciekawe, w COAF nie było prawie nic poza gotówką na kontach. Tyle że było jej tylko 2,25 mln zł…
Fiasko planów
SK Bank założył COAF w 2011 r., a jego prezesem został profesor Waldemar Dziak, znany specjalista m.in. od Korei Północnej, który jako Waldemar Ogiński prowadził programy radiowe i telewizyjne, a później był też rzecznikiem prasowym SK Banku. COAF, wyposażone przez wołomiński bank w 3 mln zł kapitału, miało zostać krajowym koordynatorem programu Samorządowa Polska, wymyślonego przez Związek Rzemiosła Polskiego (ZRP) na potrzeby samorządów, chcących wspierać pożyczkami działalność małych i średnich przedsiębiorstw, opierając się na europejskich programach pomocowych. Nic z tego jednak nie wyszło i po roku COAF całkowicie zmieniło profil:miało zająć się zarządzaniem nieruchomościami SK Banku i udzielaniem krótkoterminowych pożyczek dla przedsiębiorców będących jego klientami. Jakie były efekty? Nie najlepsze. Do końca 2012 r. przy zerowych przychodach COAF straciło na czysto 559 tys. zł. W 2013 r. przychody sięgnęły 88 tys. zł, a strata netto — prawie 200 tys. zł. Zadowolony mógł być jedynie Waldemar Dziak, który w ponad dwa lata zainkasował przeszło 250 tys. zł wynagrodzenia. Na koniec 2013 r. aktywa spółki zmalały z początkowych 3 mln zł do 2,26 mln zł, z czego 2,25 mln zł stanowiła gotówka.
Sprzeczne wersje
Dlaczego więc kupcy, m.in. VE, zapłacili za COAF aż 3,4 mln zł? Czy nie była to forma odwdzięczenia się SK Bankowi (tuż przed końcem roku obrachunkowego) za przychylność przy udzielaniu kredytów? — Zakup COAF od SK Banku wynikał z biznesplanu, opartego na chęci wykorzystania dotychczasowych doświadczeń tej spółki i umów, które posiadała. Na dziś nie możemy jeszcze uznać tego projektu za sukces, ale cały czas rozmawiamy z drugim udziałowcem o rozwoju spółki i wykorzystaniu jej potencjału. Jest to jeden z biznesów, które są na tyle ryzykowne, co ciekawe — mówi Jerzy Kowalewski. Trzeba przyznać, że biznesmen dobrze zna sytuację VE, uwzględniając fakt, że — jak zapewnia w artykule obok — nie jest jej akcjonariuszem. Nie to jest jednak najciekawsze. Z akt rejestrowych COAF wynika niezbicie, że przed transakcją z grudnia 2013 r. spółka… rozwiązała wszystkie łączące ją z kimkolwiek umowy najmu i współpracy. „W związku ze zmianą akcjonariuszy i prezesa, zaprzestaniem wykonywania dotychczasowej działalności, nowo powołany zarząd opracuje alternatywny plan działania spółki na 2014 r.” — napisał w tej sprawie jeden z wieloletnich współpracowników Jerzego Kowalewskiego, który po transakcji został prezesem COAF. Za co więc zapłacono ponad 1 mln zł więcej, niż wynosiły aktywa spółki? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. © Ⓟ