Przegrana Bronisława Komorowskiego, który przecież nie tak dawno cieszył się z sondaży, nowe osoby dołączające do dyskusji i wyszukujące świeżych tematów (np. marnotrawionych pieniędzy z UE na infrastrukturę) i topniejące notowania rządzących partii (a nie jednej) prowokują do zastanowienia się, co tak bardzo wkurzyło „wkurzonych”. Cząstkę odpowiedzi na to pytanie można znaleźć w tekście Małgorzaty Grzegorczyk „Skarb płaci za upadłe biura”.

W 2012 r. branżę turystyczną w Polsce dotknął kryzys. Temat bardzo wrażliwy, wiadomo – wakacje, wymarzony odpoczynek, spore pieniądze, nerwy. Jak czytam, jeden z prawników wygrywa ze skarbem państwa kolejne odszkodowania dla niedoszłych turystów. Naiwnie pomyślał, że to dobra wiadomość dla Ministerstwa Sportu i Turystyki — wszak jest ono przedłużeniem rządu, a rząd wybrany przez posłów, ci natomiast w dobrej wierze przez wyborców, więc urzędnicy ministerstwa powinni się tematem zainteresować. Oto mogą ulżyć obywatelowi, zwiększyć jego satysfakcję z tychże wyborów, po prostu – zadbać o niego. Ów prawnik zaproponował więc, aby urzędnicy poinformowali opinię publiczną o zapadających wyrokach, wyedukowali, zachęcili do walki o pieniądze (jeśli ktoś odniesie wrażenie, że byłaby to reklama prawnika, zrobiłby to poniekąd słusznie). Ministerstwo uznało jednak, że to absurdalny pomysł. Nie będzie informować o wyrokach, choć kiedyś informowało, że można się sądzić (uff, dobrze wiedzieć), a każdy wyrok jest inny. W cytowanej odpowiedzi można znaleźć też zdanie: „ponadto należy podkreślić, iż MSiT ani marszałkowie województw nie mają obowiązku udzielania porad prawnych (…). Ton trochę znajomy…
Rozumiem jednak, że owe odszkodowania płaci skarb państwa, czyli wiadomo, kto. Uznajmy (ale tylko na chwilę i czysto teoretycznie, bo się z tym nie zgadzam), że zachęcanie obywateli do procesowania się i wygrywania odszkodowań od skarbu państwa przez sam skarb byłoby nieco niezręczne.
Co zatem powinna zrobić władza? Mogłaby powiedzieć – drodzy rodacy, ryzyko jest po waszej stronie i pewnie niektórzy, by to doskonale zrozumieli, lub – co przy tej koalicji bardziej zrozumiałe – uregulujemy rynek tak, aby zmniejszyć ryzyko. Czytajmy tekst dalej. W 2012 r. pojawił się projekt przepisów, które miały rozwiązać kłopot bankrutujących biur podroży. Co się z nim stało? Jeden z ekspertów tłumaczy, że projekt po prostu był zły i trafił do kosza. Nowy się nie pojawił — i to chyba największe zaniedbanie ministerstwa, rządu i posłów. Udało się tylko zbić nieco trefnego kapitału politycznego, bo na fali bankructw z pomysłami ratującymi klientów chciało popłynąć wielu.
Te trzy tysiące znaków spisanych przez kilkanaście minut oczywiście nie są żadnym wytłumaczeniem fenomenu „wkurzonych”, mimo to dobrze jednak oddają nastawienie władzy do obywatela wyborcy.
PS. Rano ktoś zamieścił taki tweet:
dlaczego PBK własnieTERAZ nie wyjdzie na spacer, porozmawiać z "common people"? Akcja "przegrałem ale trzymam fason" 1/.
— Kuba Jagovski (@jagovski) czerwiec 12, 2015
dlaczego PBK własnieTERAZ nie wyjdzie na spacer, porozmawiać z "common people"? Akcja "przegrałem ale trzymam fason" 1/.