Jak zachwyca skoro nie zachwyca?

Anna DruśAnna Druś
opublikowano: 2012-10-19 07:25

Serwis fanów sportu „World of Sport” wymienia 5 powodów, dla których nie warto zachwycać się niedzielnym skokiem Felixa Baumgartner’a ze stratosfery. No, chyba, że jesteście PR-owcami.

Fantastyczna maszyna PR-owska nakręcona przez ekpię Red Bulla przykuła w ubiegłą niedzielę wzrok milinów widzów na całym świecie. Ludzkość połknęła marketingowy haczyk i śledziła przed telewizorem powolne wznoszenie się balona, wychodzenie z kapsuły i wreszcie krótki skok Red Bull-owskiego wyczynowca.
Gdy jednak pył po jego lądowaniu opadł, jasno ukazały się powody, dla których bardziej w tym wszystkim chodziło o  „grę mgieł i luster” niż o balony i spadochrony – pisze „World of Sport”. I punktuje

>> 5 powodów, dla których skok Baumgartner’a wcale nie zachwyca.


1.    Zabawa w wieżę kontroli lotów


Jedną z części show najbardziej przykuwających wzrok był widok sztabu profesjonalnie wyglądających ludzi ze słuchawkami na uszach, sterujących – jak się zdawało – każdym ruchem Baumgartner'a.
W NASA, gdzie na całość misji kosmicznej składają się miliony elementów, ich obecność jest rzeczywiście nieodzowna. Ale czy na pewno potrzebna w skoku ze stratosfery, gdzie chodzi tylko o balon i działający spadochron?

 

 

 

 

2.    Wątpliwe ryzyko uszkodzenia skafandra


Faktycznie, wszystkich nas wciągnęły wcześniejsze rozważania o tym, co by było gdyby skafander skoczka zawiódł podczas lotu. Oczyma wyobraźni już widzieliśmy jego szczątki wsysane przez kosmos, gdyby doszło do rozszczelnienia. Ale – bądźmy szczerzy: to nie był kombinezon ręcznie szyty w garażu, ale naszpikowana elektroniką i po wielokroć testowana solidna amerykańska konstrukcja. Motyw z rozrywaniem na strzępy był po prostu niemożliwy!

 

 

 

 


3.    Wątpliwe niebezpieczeństwo prędkości naddźwiękowej


Polskie wyrażenie „grom dźwiękowy”, przywoływane w kontekście przekraczania prędkości dźwięku wprawdzie nie działa tak na wyobraźnię jak jego angielski odpowiednik „sonic boom”, ale niektórzy już wierzyli, że taka prędkość być może wiąże się z jakąś eksplozją. Niestety, odkąd zwykli pasażerowie Concordów latali już szybciej niż dźwięk, niezwykłość zjawiska mocno zmalała. Jest po prostu szybko i głośno, nic więcej.

 

 

 

 


4.    Dziwny pomysł ze „śmiercionośnym wirowaniem”


Naprawdę myśleliście, że Baumgartner może nie przeżyć ponaddźwiękowego wirowania w przestworzach? Że będzie się tak kręcił i kręcił bez końca? Sam wprawdzie powiedział zaraz po wylądowaniu, że podczas tych obrotów „czuł się jakby tracił rozum” – ale dajmy spokój.. Z podobnej opresji został już wybawiony 52 lata wcześniej jego poprzednik, Joe Kittinger, poprzez zwykły, poprawnie działający spadochron. Skoro w 1960 się udało, to w 2012 tym bardziej.

 

 

 

 

5.    Zaskakująca ilość darmowej reklamy napojów z czerwonym bykiem

Trzeba być wyjątkowo naiwnym, żeby nie dostrzec, że skok ze stratosfery był wyłącznie wielką marketingową akcją Red Bulla, poprowadzoną po mistrzowsku i w nowatorski sposób. Patrząc na okładki gazet następnego dnia, śledząc serwisy telewizyjne i internetowe oraz wiedząc, że całość operacji kosztowała firmę 30 mln dolarów – jasne jest, że Red Bull ubił chyba najlepszy interes w historii reklamy.