Wejście z produktami albo usługami na rynki wschodnie i azjatyckie wymaga odpowiedniego przygotowania — przestrzega Sebastian Sadowski-Romanov, prezes firmy doradczej Itro. Zachęca on, żeby przedsiębiorcy, którzy chcieliby zaistnieć na Wschodzie, w pierwszej kolejności szukali pomocy w instytucjach państwowych. Warto po wsparcie pójść do zagranicznych biur handlowych Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH).
— Niestety ich możliwości są ograniczone i nie zawsze jest szansa na szybką oraz fachową pomoc — zwraca uwagę ekspert firmy Itro.
Warto też pamiętać o funduszach unijnych, które ułatwią start za granicą. Z ich pomocą przedsiębiorca może wybrać się na misję handlową i nawiązać kontakty na upatrzonym rynku.
— Pieniądze z Unii Europejskiej zapewnią wsparcie finansowe, które bardzo się przyda początkującemu eksporterowi, ponieważ ekspansja zagraniczna, niezależnie od kierunku, jest kosztownym procesem — mówi prezes Itro.
Dodaje on także, że w dalszej kolejności przedsiębiorca, który chce eksportować na Wschód, musi się skupić na walce o pozyskanie kontrahentów.
— Sposoby na to są dwa. Jeden polega na tym, że tłumaczymy ofertę na język angielski i rozsyłamy ją do jak największej liczby firm, w nadziei, że kogoś zainteresujemy. Druga metoda to staranny wybór rynku na podstawie danych statystycznych z urzędów celnych, dotyczących obrotu towaru. Następnie trzeba przeanalizować konkurencję na wybranym rynku, żeby określić, czy mamy na nim szanse. Warto też sprawdzić, jakie są tam główne kryteria wyboru oferty. Potem przygotowujemy materiały marketingowe i handlowe w języku wybranego rynku i aktywnie poszukujemy klientów z pomocą handlowców — tłumaczy Sebastian Sadowski-Romanov.
Na rynkach azjatyckich przede wszystkim trzeba poznać otoczenie biznesu w danym rejonie oraz jego kulturę. Warto też zatrudnić pracownika, który będzie znał język chiński.
— Znajomość kultury biznesowej kontrahenta, szczególnie w Chinach, jest bardzo istotna. Istnieją ogromne różnice w rozumieniu znaczenia gestów, znaków, kolorów i akceptowalnych zachowań oraz mentalności biznesowej — podkreśla Sebastian Sadowski-Romanov.
Na przykład w Chinach kolor biały jest symbolem żałoby, a cyfra cztery oznacza śmierć albo pecha.
— Dlatego żaden chiński inwestor nie kupi apartamentu na Złotej 44 — mówi Sebastian Sadovski-Romanov.