Jakich zagrożeń dla wizerunku boją się firmy

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2021-12-08 20:00

Rosną obawy przedsiębiorców o to, że będą musieli się mierzyć z kryzysami wizerunkowymi. W przyszłym roku może je wywołać przede wszystkim internet i polityka.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Jak wzrosły obawy przedsiębiorców o kryzysy wizerunkowe?
  • Jakie będą najczęstsze źródła takich kryzysów w przyszłym roku?

Przedsiębiorcy coraz bardziej obawiają się zagrożeń, które w przyszłym roku mogą skończyć się kryzysem wizerunkowym – wynika z badania” Kryzysometr 2022”Agencji AlertMedia Communications. Przeprowadziła je ona wśród 130 rzeczników, dyrektorów i menedżerów PR z różnych organizacji.

Od małego problemu, do wielkiej burzy
Od małego problemu, do wielkiej burzy
– Mikrokryzysy coraz częściej spędzają sen z powiek PR-owców. Większość na radzenie sobie z nimi przeznacza co najmniej godzinę tygodniowo - mówi Adam Łaszyn, prezes Alert Media Communication

Internet i polityka

Specjaliści od komunikacji kryzysowej oceniali możliwość wystąpienia negatywnych zdarzeń dla wizerunku w skali od 1 do 100. Ich uśredniona ocena to 60 proc., co oznacza, że zdaniem ankietowanych bardziej prawdopodobne jest to, że kryzys w ich organizacjach wystąpi niż że je ominie. Jest to o 5 pkt. proc. więcej niż w minionym roku i najwięcej od początku badania.

Większe obawy przed kryzysem wizerunkowym mają przedstawiciele instytucji publicznych, którzy prawdopodobieństwo wystąpienia negatywnych zdarzeń w swoich organizacjach oceniają aż na 69 proc. Nieco mniej pesymistycznie na rozpoczynający się rok patrzą przedstawiciele biznesu – w tym gronie prawdopodobieństwo wystąpienia kryzysu w 2022 oceniane jest na 54 proc. Jednak to aż o 8 pkt. proc. więcej niż rok temu.

– Niepewność, którą obserwujemy na co dzień, przekłada się na wzrost obaw zarówno w biznesie, jak i w instytucjach publicznych. Zarządzenie nimi będzie ważnym wyzwaniem dla działów komunikacji w przyszłym roku - mówi Krzysztof Tomczyński, partner w Alert Media Communications.

Jedno z największych źródeł kryzysu to internet. Na kryzysy online wskazało 53 proc. respondentów. Ich zdaniem będą one wynikać przede wszystkim z fake newsów, fal negatywnych komentarzy oraz wycieków danych. Na drugim miejscu wśród potencjalnych źródeł kryzysów nowego roku znalazł się znaczący wpływ polityki na życie organizacji poprzez kwestie światopoglądowe, niekorzystne regulacje, czy ataki polityków. Na takie ryzyko wskazał co drugi respondent (50,4 proc.). W dalszej kolejności badani wskazywali trudności gospodarcze związane z pandemią COVID-19 (32,6 proc.). Jednak obawy w stosunku do tego źródła kryzysu spadły aż o 20 pkt. proc. w porównaniu z rokiem wcześniej.

– To pokazuje, że raczej oswajamy się z pandemią i towarzyszącą jej niepewnością – mówi Krzysztof Tomczyński.

Rzadziej ankietowani obawiają się oskarżeń o zanieczyszczanie środowiska (17 proc. wskazań), niewłaściwą obsługę klienta (16 proc.), czy konflikty pracownicze lub problemy z produktami (po 13 proc. odpowiedzi).

Większa rola mikrokryzysów

W tegorocznym badaniu autorzy bardziej przyjrzeli się także mikrokryzysom. To wizerunkowe oraz komunikacyjne problemy o małej skali, które mogą eskalować do ranki poważnego kryzysu, na przykład ze względu na swój potencjał emocjonalny albo możliwe kontrowersje lub konflikty, jakie mogą wywołać.

– PR-owcy znacznie częściej poświęcają im swoje zaangażowanie i czas niż dużym kryzysom, które trafiają do mediów. Mikrokryzysy stały się żelaznym elementem codzienności specjalistów do spraw komunikacji, zwłaszcza tych zatrudnionych na stanowiskach kierowniczych – mówi Adam Łaszyn, prezes Alert Media Communications.

Z badania wynika, że 64 proc. ankietowanych specjalistów do spraw PR i komunikacji przeznacza na radzenie sobie z mikrokryzysami co najmniej godzinę tygodniowo. W skali roku daje to okło 50 godzin, czyli ponad 6 dni przeznaczonych tylko na radzenie sobie z drobiazgami, które mają duży potencjał kryzysowy. Zaledwie 6 proc. ankietowanych poświęca rocznie na zarządzanie mikrokryzysami mniej niż godzinę. Co ciekawe im wyższe stanowisko tym więcej takich problemów do rozwiązania – wśród ankietowanych osób zajmujących stanowisko dyrektora lub równorzędne aż 79 proc. badanych przyznało, że mikrokryzysami zajmuje się co najmniej godzinę tygodniowo.