Jelfa stawia na wschodnie rynki

Michał Śliwiński
opublikowano: 2000-06-15 00:00

Jelfa stawia na wschodnie rynki

Jelfa do dziś odczuwa skutki rosyjskiego kryzysu. Kurs spółki, wynoszący czasami nawet ponad 100 zł, dziś kształtuje się poniżej 40 zł, i jest to niewiele więcej niż cena sprzedaży akcji w 1997 r.

Eksport firmy opierał się głównie na odbiorcach z WNP, którzy po kryzysie w drugiej połowie 1998 roku przestali kupować farmaceutyki. Mimo działań marketingowych spółce nie udało się do tej pory zdobyć innego tak dużego rynku zbytu. Ożywienie, które ostatnio obserwujemy na rynku rosyjskim, daje zarządowi Jelfy nadzieje na odbudowanie handlu ze wschodnimi partnerami.

— Poprawę wyników eksportowych upatrujemy nie tylko w polepszeniu sytuacji wewnętrznej w Rosji, ale głównie w dywersyfikacji odbiorców. Bardzo dobrze rozwija się nasza sprzedaż na rynek wietnamski, eksportujemy także do Bułgarii i na Węgry. Nowym i bardzo obiecującym rynkiem są państwa nadbałtyckie — twierdzi Krzysztof Homenda, dyrektor ds. marketingu, członek zarządu.

Spółka nie zamierza wcale rezygnować z rynku rosyjskiego.

— W naszych kontaktach z kontrahentami z Rosji widać wyraźną zmianę ich podejścia. Aktualnie dynamika eksportu do Rosji jest większa niż zakładaliśmy i powrót do poziomu sprzed roku 1998 planujemy na rok 2003. Nie zamierzamy popełnić poprzedniego błędu i dlatego mocno różnicujemy naszych odbiorców — sumuje członek zarządu.

Jak każdy eksporter na rynek rosyjski, Jelfa jest uzależniona nie tylko od sytuacji ekonomicznej. Zagrożeniem dla jej planów może być na przykład podwyżka cła na leki, jaką co jakiś czas zapowiada rosyjski rząd. Zdaniem specjalistów, powrót Jelfy na rynek wschodni jest przede wszystkim uzależniony od prowadzonej przez Polskę polityki zagranicznej.