Za blisko miesiąc rozpocznie się serial wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Krótka historia polskiej demokracji i giełdy nie napawa optymizmem: ostatnie elekcje zbiegały się w czasie ze zmianą koniunktury na parkiecie. Na dodatek inwestorom bardziej sprzyjały dotychczas rządy lewicy, a ta jesienią odda władzę. Z biciem na alarm poczekajmy jednak do decyzji wyborców.
Średnia zmiana indeksu WIG w latach wyborczych wyniosła dotychczas blisko 5 proc. (pomijamy pionierski dla GPW okres do 1993 r.). Pozostałe lata przynosiły średni zysk 20 proc. O głębokie wnioski trudno, bo mamy za sobą zaledwie kilka wyborów, a polityka to tylko jeden z wielu czynników wpływających na kursy spółek. SLD miał szczęście rządzić w okresie ożywienia. AWS zaliczyła narastanie i pęknięcie bańki internetowej. Dlatego trudno z przejęcia władzy przez prawicę wyciągać negatywne dla parkietu wnioski. W USA giełda wiąże większe nadzieje z rządami mniej socjalnie nastawionymi republikanami.
W tym roku indeks WIG zyskał 15 proc. Niestety, w ostatnich czterech latach wyborczych zwyżkom indeksu przed głosowaniem towarzyszył spadek po nim, i na odwrót. Sukces AWS w 1997 r. wieścił koniec trzyletnich wzrostów. Wygrana SLD cztery lata później zbiegła się z trwającą do dziś hossą. Podobnie było przy pierwszej elekcji Aleksandra Kwaśniewskiego, ale przy drugiej w 1995 r. inwestorzy zaczęli kupować akcje dopiero po dymisji premiera Józefa Oleksego. Sama powtórka sukcesu obecnego prezydenta tylko na chwilę powstrzymała spadki w Warszawie.
Jaka będzie reakcja tej jesieni? Na razie rynek uwzględnia w wycenach sukces duetu PO i PiS. Ważne, kto będzie grał pierwsze skrzypce w tej parze. Inwestorzy lepiej odebraliby rządy liberalnej PO i chyba tylko w tym wypadku powstrzymaliby się od realizacji zysków. Dla graczy ważna jest też stabilizacja, więc dobrze przyjmą każdą koalicję opartą na solidnej większości w Sejmie. Wybory prezydenckie wydają się mniej istotne, choć ewentualny sukces kandydata lewicy nieco utrudniłby zapowiadane przez PO i PiS reformy. Wprowadziłby jednak na scenę polityczną pewną równowagę, a tę rynki finansowe cenią.
Po raz pierwszy wybory prezydenckie i parlamentarne odbędą się w tym samym czasie. Kształt rządu i najważniejszą osobę w państwie poznamy w październiku, zwykle najsłabszym miesiącu dla giełd. Październik 2004 r. przyniósł jednak zwyżkę, co tylko dowodzi, że statystyki i rzeczywistość nie zawsze idą w parze. Na szczęście.