Jeszcze tydzień nie minął od przyjęcia przez rząd planu zbudowania 700 km dróg ekspresowych do 2020 r., a Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) ma już najkorzystniejszą ofertę na jeden z zapisanych w nim odcinków. Ma ją już od... trzech lat. Chodzi o odcinek drogi S7 Radom — granica województwa mazowieckiego. W 2010 r. najtańszą ofertę na wykonanie trasy złożył Dragados. Hiszpanie zaproponowali 677 mln zł przy 743 mln zł w kosztorysie dyrekcji.
1:0 dla Hiszpanów
Kryzys spowodował jednak, że resort finansów obciął finansowanie z Krajowego Funduszu Drogowego (KFD), więc GDDKiA skasowała 15 rozpisanych przetargów, które niedawno rząd odmroził. Wśród anulowanych był także konkurs na odcinek S7. Hiszpanie nie zgodzili się z decyzją drogowej dyrekcji, a stołeczny Sąd Okręgowy stanął po ich stronie, nakazując GDDKiA kontynuację przetargu. Skargę kasacyjną wniósł Urząd Zamówień Publicznych.
— Nie wstrzymuje ona jednak wykonania wyroku Sądu Okręgowego. Zgodnie z jego decyzją, GDDKiA nie może unieważnić starego przetargu i nie może rozpisać nowego. Najtańszą i jedyną ważną jest oferta Dragadosu — mówi Jarosław Sroka, prawnik kancelarii BSJP Brockhuis Jurczak Prusak, reprezentującej Dragadosa.
— Decyzja o budowie S7 zależy od stanowiska Dragadosu — twierdzi Urszula Nelken, rzecznik GDDKiA. Przedstawiciele Dragadosu nie chcą się wypowiadać, ale — jak przyznaje Urszula Nelken — wciąż podtrzymują ważność oferty. Od trzech lat mają także zamrożonych kilkadziesiąt milionów złotych wadium, co świadczy o ich determinacji. Eksperci uważają, że dziś realizacja zadania może być dla wykonawcy bardziej korzystna.
— W 2011 r. Dragados realizowałby kontrakt podczas szczytowych cen materiałów budowlanych. Obecnie są niższe, więc realizacja kontraktów w tym lub przyszłym roku na podstawie wartości ofert przygotowywanych w latach 2009-10 jest bardziej korzystna niż dwa lata temu — ocenia Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Dziura w kasie
Zgodnie z pierwotnymi założeniami przetargu Dragados już w październiku tego roku powinien kończyć budowę odcinka S7, tymczasem w rządowym planie jest on zapisany do realizacji na lata 2014-20. Wcześniej raczej się nie da, bo nie ma pieniędzy. GDDKiA planuje finansować budowę S7 oraz pozostałych odcinków dróg ekspresowych z dotacji unijnych oraz z KFD. Rząd nie uzgodnił jednak z Brukselą spraw związanym z dofinansowaniem polskich inwestycji. KFD natomiast już w przyszłym roku zabraknie 1,7 mld zł na spłatę zadłużenia, więc najpierw sam musi uporać się z załataniem dziury w finansach. W Sejmie jest projekt ustawy pozwalającej na rolowanie długu funduszu, co otworzy drogę do finansowania projektów z rządowego planu.