Pomimo fatalnego kwietnia i jeszcze gorszego maja rynek faktoringowy zakończył pierwsze półrocze na plusie. Ze wstępnych informacji wynika, że obrót fakturami na koniec czerwca był o 2,4 proc. wyższy niż po sześciu miesiącach 2019 r. Dodatnia dynamika cieszy, ale trzeba pamiętać, że jest to rynek, dla którego kilkunastoprocentowy wzrost nie jest niczym nadzwyczajnym. W I kwartale obroty wrosły o 13,7 proc., więc 2 proc. to urobek symboliczny. Z drugiej strony — takie zakończenie półrocza, po drastycznym spadku w II kwartale, jest niespodzianką.




— Po zamrożeniu gospodarki spodziewaliśmy się, że II kwartał będzie dla naszego sektora stracony. Na szczęście już w czerwcu faktoring kolejny raz udowodnił swoją odporność na kryzys — mówi Jarosław Jaworski, przewodniczący komitetu wykonawczego Polskiego Związku Faktorów.
W kwietniu skup faktur mocno wyhamował — jego wartość zmniejszyła się rok do roku o 12 proc. Prawdziwy dołek wystąpił jednak w maju, kiedy rynek zjechał aż o 15,6 proc. rok do roku. W czerwcu doszło do odbicia. Obroty na rynku wzrosły w stosunku do maja o 23 proc. i były o 5 proc. wyższe niż rok wcześniej.
— Obraz rynku jest mocno zróżnicowany. Dobrze w koronakryzysie radzą sobie duże korporacje. W trudniejszej sytuacji są małe i średnie firmy — mówi Paweł Kacprzak, członek zarządu BNP Paribas Faktoring, lidera branży.
Pozytywnym zjawiskiem jest brak zatorów płatniczych, których obawiali się i przedsiębiorcy i faktorzy. Pewne opóźnienia w płatnościach pojawiły się w kwietniu, ale ich skala była niewielka. Nie było też fali wniosków o wakacje, które — wzorem banków — oferowali klientom również faktorzy. Odsetek przedsiębiorstw, które wystąpiły o prolongowanie terminu, wyniósł tylko 3 proc.
— Firmy terminowo regulują zobowiązania, bo mają płynność — mówi Paweł Kacprzak.
Zapasy gotówki pochodzą z transferów z PFR, przekazywanych w ramach tarczy finansowej. Firmy dysponują też własnymi zasobami zgromadzonymi przed koronakryzysem. Jest jeszcze jedno prawdopodobneźródło finansowania: kredyt bankowy. W przeciwieństwie do lat 2008/09, kiedy banki z dnia na dzień wstrzymały finansowanie rynku i w konsekwencji wystąpił kryzys płynnościowy, tym razem sektor bankowy nikogo nie odcinał od kredytu.
— Płynność jest bardzo duża, nie ma zatorów, ale biznes wraca do życia powoli — mówi Paweł Kacprzak.
Przedsiębiorcy bez wakacji
Na razie trudno ocenić faktyczną kondycję firm i skalę spadku sprzedaży, ponieważ z okresu kwarantanny płynnie przeszliśmy w czas wakacji, kiedy aktywność gospodarcza zazwyczaj jest mniejsza. W tym roku jednak może być inaczej.
— Z całego kraju mamy informacje od firm, że w sezonie letnim chcą nadrobić zaległości związane z lockdownem. Wygląda na to, że przedsiębiorcy raczej wakacji nie planują — mówi Michał Bolesławski, wiceprezes ING Banku Śląskiego.
Nie spodziewa się jednak bardzo wyraźnego odbicia, lecz raczej kontynuacji trendów zarysowanych w czerwcu. A był to naprawdę dobry miesiąc. ING BŚK, bazując na obrotach fakturowych kilkudziesięciu tysięcy małych firm, odnotował 28-procentowy wzrost nie w stosunku do maja, ale lutego, czyli miesiąca sprzed obostrzeń koronawirusowych. Michał Bolesławski wskazuje jednak, że obraz rynku jest mocno zróżnicowany: bardzo urosła dynamika w sektorze budowlanym, ale najem, hotelarstwo, edukacja nadal są głęboko pod wodą, jeśli odnieść ich wyniki do czasów sprzed COVID-19.
— Wszędzie tam, gdzie pojawia się strach przed epidemią, aktywność klientów jest mniejsza, co przekłada się na obroty firm. To z kolei ma wpływ na inwestycje, które stanęły — mówi Michał Bolesławski.
V jak victoria czy jak virus
Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP, przyznaje, że wyhamowanie inwestycji to najciemniejszy punkt krajobrazu polskiej gospodarki. Generalnie jednak postrzega rynek i jego perspektywy w jasnych barwach. Podstawy do optymizmu dają badania, które departament analiz PKO BP przeprowadził na dużej grupie klientów, tworząc na ich podstawie własny wskaźnik PMI.
— Wyniki są zaskakująco dobre. Po fatalnym kwietniu gospodarka zaczęła odżywać. Mamy wyraźną poprawę nastrojów wśród przedsiębiorców. Są ostrożni, ale rośnie produkcja, zamówienia, ogólna aktywność. Wygląda to nieźle — mówi Piotr Bujak.
Na tyle nieźle, że główny ekonomista PKO BP widzi szanse na odbicie w kształcie litery V. Motorem gospodarki jest konsumpcja. Ten silnik nie wszędzie kręci się z taką samą prędkością, ale są obszary, w których aktywność klientów jest taka jak przed koronakryzysem, np. w segmencie zakupów odzieży i obuwia. Słabszy jest oczywiście popyt na usługi hotelarskie i restauracyjne, choć i tu widać efekty wstrzymania wakacyjnych wyjazdów zagranicznych, które przekładają się na większe zainteresowanie krajową ofertą turystyczną. Słabo rozkręca się rynek kredytów, szczególnie mieszkaniowych, ale konsumpcyjne i ratalne powoli odżywają.
— Najmocniej rosną zakupy towarów tańszych, wolniej — produktów droższych i dóbr trwałego użytku — mówi Piotr Bujak.
Czerwcowe odbicie jest, jego zdaniem, prostym efektem zakończenia lockdownu. W najbliższych miesiącach mogą się niestety zacząć ujawniać klasyczne mechanizmykryzysowe. Stopniowo będzie rosło bezrobocie, słabiej niż w innych gospodarkach, bo — według ekonomistów PKO BP — pod koniec roku dobije do 8,5 proc., ale jednak gorsza sytuacja na rynku pracy sprawi, że ludzie staną się ostrożniejsi, rozważniej będą wydawać pieniądze. To zmniejszy tempo poprawy koniunktury. Nie ma też wyraźnego przyspieszenia w eksporcie, który jest uzależniony od sytuacji na zagranicznych rynkach. Wreszcie — nie ma inwestycji.
— Panuje olbrzymia niepewność związana z sytuacją epidemiczną. Ogranicza to aktywność konsumentów oraz wydatki inwestycyjne — mówi Piotr Bujak.
Ekonomiści PKO BP zakładają jednak, że nawet jeśli jesienią dojdzie do drugiej fali zachorowań, to drugiego ogólnokrajowego lockdownu nie będzie, lecz będą wprowadzane lokalne kwarantanny, które nie zatrzymają stopniowej odbudowy rynku.
— Prognozujemy, że w I kwartale 2021 r. roczna dynamika PKB będzie już dodatnia. W ujęciu kwartalnym plus pojawi się już od III kwartału bieżącego roku — mówi Piotr Bujak.
Ekonomiści banku przewidują, że w całym 2021 r. dynamika PKB wyniesie 4,1 proc.