Jesteśmy przykładem stabilizacji gospodarczej
Budującym apelem o jedność działania zakończyła się w Waszyngtonie sesja Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Nie zapadły jednak żadne uzgodnienia ani nie podjęto żadnych skoordynowanych działań w celu wspomożenia krajów dotkniętych kryzysem finansowo-walutowym. Kapitał spekulacyjny pokazał swoje zęby i udowodnił, że jest mocniejszy niż połączone siły międzynarodowych instytucji finansowych i banków centralnych największych potęg gospodarczych świata.
JEDYNYM wymiernym efektem sesji są prognozy obniżenia tempa wzrostu gospodarczego świata w tym roku z 4 do 2 proc. i przestrogi przed wystąpieniem ogólnoświatowej recesji z powodu braku dostatecznej ilości pieniędzy na finansowanie produkcji i handlu. Wielu ekspertów uważa, że kapitał dziesiątków funduszy kapitałowych, powierniczych i inwestycyjnych, okaleczony w wyniku kryzysu, niechętnie będzie się angażował w finansowanie nowych przedsięwzięć i projektów gospodarczych.
NIE BRAK jednak opinii, że groźby te są zbyt dramatyczne, a wpływ kryzysu finansowo-walutowego na światową koniunkturę wyolbrzymiony. Wskazuje się, że świat jest w okresie wzrostu gospodarczego, jest popyt na wyprodukowane dobra i usługi, a kapitał zawsze będzie angażował się w gospodarkę, bo w przeciwnym razie przestanie się namnażać i już nie będzie kapitałem.
WSZYSCY zgodni są w jednym — na Brazylii, największym na świecie rynku wschodzącym, kryzys musi się zatrzymać. I tak zapewne się stanie. Wynegocjowano wielki program pomocy wartości 30 mld USD i ta kwota powinna wystarczyć dla podtrzymania brazylijskich finansów.
O POMOCY dla Rosji nikt nawet poważnie w Waszyngtonie nie rozmawiał. Po pierwsze dlatego, że wpływ rosyjskich kłopotów na światową gospodarkę okazał się pomijalnie mały, a po drugie wszyscy żądają, aby Rosja najpierw przeprowadziła niezbędne reformy i wypracowała program wyjścia z kryzysu, a dopiero potem zwracała się o pomoc.
JAK NIGDY dotąd, dużo i ciepło mówiło się o Polsce. Hanna Gronkiewicz-Waltz i Leszek Balcerowicz zostali wyróżnieni prestiżowymi nagrodami dla najlepszego gubernatora banku centralnego i najlepszego ministra finansów. Podkreślano naszą zdyscyplinowaną politykę budżetową i monetarną, dzięki której Polska notuje od paru lat stałe wysokie tempo wzrostu gospodarczego i nie jest zagrożona kryzysem finansowo-walutowym. Więcej nawet, podkreślano, że polska gospodarka jest przykładem na to, że przy odpowiedzialnym traktowaniu własnego budżetu i finansów możliwy jest szybki rozwój gospodarczy bez groźby wywołania kryzysu. Po raz drugi w czasie ostatnich kilkuset lat coś naprawdę nam się udało. To pierwsze, to reforma monetarna Grabskiego oraz budowa Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego.
JEST W TYM ogromna zasługa dwojga laureatów, ale też i tryumf elementarnych praw ekonomii nad wiarą w cudowne recepty i szukaniem trzeciej drogi. Szukały trzeciej drogi Rosja, Ukraina, Rumunia i Bułgaria (o Białorusi nie warto nawet wspominać) zwlekając z przeprowadzeniem radykalnych reform i dzisiaj grzęzną w marazmie. Nasi najbliżsi partnerzy w drodze do Unii też próbowali troszeczkę oszukać prawa ekonomii. Na Węgrzech skończyło się to całkowitym wyhamowaniem tempa wzrostu gospodarczego, a w Czechach ostrym kryzysem walutowym.
W OKRESIE kształtowania budżetu kraju na przyszły rok trzeba to bardzo mocno uświadomić wszystkim populistom i z Bożej łaski ekspertom i strategom, których nie brakuje również w rządzie. Mają oni w swoich teczkach całe pakiety cudownych recept i programów, które tylko nieznacznie zwiększają deficyt budżetowy. Ci ludzie są niebezpieczni. Pieniądze bowiem to taka obrzydliwa rzecz, która ma właściwość weryfikowania wszelkich fantazji. I trzeba je mieć, żeby coś mieć.